Wójt, co lubi patrzeć…

Wójt Obrazowa niedaleko Sandomierza podglądał pracę swojej sekretarki - bez jej wiedzy! Krzysztof Tworek za prywatne pieniądze kupił kamerę przypominającą czujkę ruchu i umieścił w pokoju sekretarki, pani Izabeli. Gdy sprawa wyszła na jaw, kobieta zawiadomiła prokuraturę. Wójt tłumaczy, że chciał zwiększyć bezpieczeństwo w budynku, a nawet kontrolować, co dzieje się na… parkingu.

- Nigdy nie byłam tak traktowana. Pracowałam jeszcze za naczelników, za wójtów. Wójtowie się zmieniają  bardzo szybko, prawie co 4 lata i żaden nie miał do mnie uwag – opowiada pani Izabela.

Pani Izabela Prawda ma 52 lata. Od 32 lat pracuje w Urzędzie Gminy w Obrazowie. Zawsze była bardzo dobrą pracownicą. Trzy lata temu, kiedy stanowisko wójta objął Krzysztof Tworek, rozpoczęły się jej problemy. Pierwszą większą bitwę ze swoim przełożonym stoczyła na początku tego roku.

- Problem zaczął się, jak dostałam karę upomnienia w związku z zakupem sprzętu sportowego dla dwóch miejscowości. Zakupu dokonałam na podstawie złożonych podań przez przedstawicieli tych miejscowości – opowiada pani Izabela. 

- Pani sekretarka samowolnie rozdysponowała kwotę 2 tys. zł, bez uzgodnienia z Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – mówi Krzysztof Tworek, wójt gminy Obrazów.

- Wójt nałożył na panią Izabelę karę upomnienia. Okazała się on całkowicie niezasadna, sąd pracy tę karę uchylił – dodaje Marcin Nowak, pełnomocnik pani Izabeli.

Problemy w pracy pani Izabela przypłaciła zdrowiem. Na zwolnieniu lekarskim spędziła prawie cztery miesiące. Do pracy wróciła na początku kwietnia. Tam czekała na nią niemiła, jak się później okazało, niespodzianka.

- Po powrocie pani Izabela ujawniła w swoim pomieszczeniu umieszczoną w rogu pokoju czujkę ruchu. Początkowo nie zdawała sobie sprawy, iż w tym urządzeniu zamontowana jest kamera – opowiada Marcin Nowak, pełnomocnik pani Izabeli.

- Urządzenie zauważyłam 16 kwietnia, czyli cały tydzień byłam już nagrywana. Było przy suficie, w rogu – mówi pani Izabela.
Kamera w urzędzie gminy została zamontowana na prywatne zlecenie wójta i za jego pieniądze. Okazało się, że sprawdzać pracę wójt chce tylko w pokoju pani Izabeli.  Kobiecie kamera i pomysł wójta nie spodobały się - sprawę zgłosiła do prokuratury.

- W moim przekonaniu pracownik, w pomieszczeniu którego taka kamera została zamontowana, powinien o tym wiedzieć - mówi Jolanta Religa z Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu.

Krzysztof Tworek, wójt gminy Obrazów podał jeszcze jeden powód, dla którego zamontował kamerę:

Wójt: Parking mamy bardzo mały, były sytuacje, że jeden drugiego zarysował i odjechał.
Reporterka: No, dobrze, ale to jest sekretariat , tutaj nikt nikomu nie zarysuje auta…
Wójt: Dobrze, ale kamera była po to zainstalowana, żeby zwiększyć bezpieczeństwo i żeby interesanci nie czekali na mnie.

- Takie tłumaczenie nie wytrzymuje krytyki i jest po prostu śmieszne. Gdyby  pracodawcy zależało na tym, aby usprawnić pracę urzędu, bądź na bezpieczeństwie, to eksponowałby taką  kamerę, żeby wszyscy wiedzieli, że mogą być nagrywani – mówi Marcin Nowak, pełnomocnik pani Izabeli.

- Nie wiem, dlaczego wiele osób jest zaskoczonych. Kamera została założona z moich prywatnych pieniędzy. Nie było środków, była to drobna kwota, więc nie chciałem, żeby to obciążyło budżet – tłumaczy Krzysztof Tworek, wójt gminy Obrazów.

Wójt twierdzi, że obraz z kamery nie był nagrywany. Ekspert uważa natomiast, że instalowanie tego typu kamery bez funkcji nagrywania nie ma sensu.

- Używając takiego rejestratora, z dyskiem twardym, to jak najbardziej możemy odtworzyć obraz w każdej chwili. Nawet z każdego miejsca w Polsce, jeśli mamy go podłączonego do internetu – mówi Piotr Gmitczak, pracownik sklepu z kamerami.

- Żeby była jasność: pierwsze cztery kamery nagrywały, a ta piąta… był to tylko tak zwany podgląd, czyli można było zobaczyć obraz w czasie rzeczywistym, nie można było tego odtwarzać. Nie nagrywało się, zresztą w tej chwili bada to policja – tłumaczy Krzysztof Tworek, wójt gminy Obrazów.

Pani Izabela uważa, że wójt specjalnie szuka powodu do konfliktu, aby móc ją zwolnić. Pan Tworek twierdzi zaś, że… żadnego konfliktu nie ma. 

- Nigdy nie spodziewałam się po tym szefie, po tak młodej osobie, że tyle mnie złego spotka. Zrobił mi wielką krzywdę – podsumowuje pani Izabela.*

* skrót materiału

Reporterka: Martyna Grzenkowicz

mgrzenkowicz@polsat.com.pl