Wrobiony przez żonę?

Pan Patryk Raczoń kilka lat temu poznał Martę J., przyszłą żonę i matkę córki pana Patryka. Mogłoby wydawać się, że wiodą szczęśliwe życie. Jednak ich sielanka nie trwała długo. W 2010 roku pan Patryk z żoną miał wypadek. Kilka godzin po wypadku okazało się, że pan Patryk jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony. Mimo przychylnych opinii biegłych, pan Patryk został skazany przez sąd.

32-letni Patryk Raczoń kilka lat temu poznał Martę J. Szybko stwierdzili, że chcą być razem. Dla niej przeprowadził się z Berlina do Kwidzyna, gdzie  zamieszkali. Na początku wszystko układało się idealnie.


- Moja historia z Martą zaczęła się w 2008 roku, to był chyba początek maja. Kontakt nawiązaliśmy przez moja kuzynkę. Postanowiliśmy wziąć ślub dopiero po urodzeniu córki. Narodziny dziecka  to był jeden z najpiękniejszych dni  - mówi Patryk Raczoń, który jest oskarżony o usiłowanie zabójstwa żony.


Wszystko zmieniło się 16 listopada 2010 roku. Pan Patryk i jego żona po pracy wracali samochodem do domu. Nagle, w trakcie jazdy, pomiędzy małżonkami wywiązała się kłótnia. Jak się okazało - tragiczna w skutkach.


- Wiem, że wyprzedzałem jednego TIR-a, wróciłem z powrotem na ten na swój pas i w pewnym momencie  usłyszałem, jak żona wybuchła. W swoją furie wpadła, bo czasem miała takie ataki – mówi pan Patryk.


- W samochodzie doszło do kłótni, to jest akurat bezsporne w tej sprawie. W wyniku kłótni, prawdopodobnie szarpania przez małżonkę, uderzyli w drzewo - mówi Marek Dubieniecki,  pełnomocnik pana  Patryka.

Pan Patryk twierdzi, że zaczął udzielać pierwszej pomocy swojej żonie. Na miejsce wypadku przyjechało pogotowie ratunkowe, które zabrało małżeństwo do szpitala. Krótko potem, w szpitalu zjawił się też ojciec pana Patryka. Jednak nie spotkał  się z synem, bo jak okazało się, pan Patryk został aresztowany.


- Policja przyszła około godziny 17, usiedli obok mnie i powiedzieli, ze zostaje aresztowany, że jestem oskarżony o zabójstwo – mówi pan Patryk.


Pan Patryk będąc w areszcie dowiedział się, że Marta J. zeznała, że tuż po uderzeniu w drzewo jej mąż zaczął ją dusić i chciał ją zabić. Mężczyzna kolejne 9 miesięcy spędził w areszcie. W tym czasie rozwiódł się z żoną, a ich córka została z Martą J. Według niego wypadek posłużył byłej żonie jako pretekst, by zakończyć związek.


-  Mnie zamknęła na podstawie  pomówienia, tak samo zrobiła z pierwszym mężem. Jej bardzo to odpowiadało, że poszedł do więzienia. Nie wiem na jaki okres,  ale też na dłużej, też  mieli wspólne dziecko, w podobnym wieku. I po prostu jak jego zamknęli, sprzedała  samochody,  sprzedała działki, a na następny dzień już się z nowym kochankiem spotykała – opowiada pan Patryk.

-  Pierwszy mój maż poszedł do więzienia i  od niego odeszłam,  kiedy był w wiezieniu. Twierdzą, że  chciałam  specjalnie wsadzić drugiego męża do więzienia -  mówi Marta J., była żona pana Patryka.


Pan Patryk podejrzewa, że jego żona jeszcze przed ślubem spotykała się z innym mężczyzną.  Zeznania świadków, do których dotarliśmy, potwierdzają jego przypuszczenia. Sprawa trafiła do sądu, który niestety opinii biegłych i zeznań świadków nie wziął pod uwagę. Sąd skazał mężczyznę na 1,5 roku więzienia.


-  Ustalenie, że oskarżony wjechał celowo w drzewo,  jest wynikiem całego postępowania dowodowego. Zostały przyjęte  wyjaśnienia od oskarżonego, odebrano zeznania od pokrzywdzonej, były opinie i biegłych z zakresu i medycyny sadowej,  i rekonstrukcji wypadków drogowych – mówi Tomasz Adamski,  rzecznik prasowy  Sądu Okręgowego w Gdańsku.


-  Mój klient  był badany przez biegłych psychologów.  Pierwsza opinia była bardzo korzystna,  wykluczająca jakikolwiek  stopień agresji u niego – mówi  Marek  Dubieniecki,  pełnomocnik pana  Patryka.


- Sąd uznał, że oskarżony celowo wjechał w drzewo i celowo spowodował obrażenia -  mówi Tomasz Adamski,  rzecznik prasowy  Sądu Okręgowego w Gdańsku.


Pan Patryk jest załamany wyrokiem sądu oraz całym wydarzeniem. Ma nadzieję, że sąd apelacyjny uzna jego niewinność.


- Chciałbym, żeby ta sprawa wreszcie się zakończyła, jak powinna się zakończyć i żeby moja rodzina i wszyscy znaleźli wreszcie spokój, żeby żyli tak jak kiedyś – mówi pan Patryk. *

*skrót materiału

Reporter: Martyna Grzenkowicz

mgrzenkowicz@polsat.com.pl