Opiekował się i kradł

Jan K. z pomocy 83-letniej znajomej uczynił sobie stałe źródło dochodu. Helena Makarewicz płaciła za podwiezienie na cmentarz, czy do lekarza. Nie przypuszczała, że „przyjaciel rodziny” wyczyścił jej konto z oszczędności życia! Zabrał około 46 tysięcy złotych.

- Miałam do niego zaufanie. Nie wiedziałam, że to taki człowiek. Teraz wyszło, że on kilka kobiet tak oszukał – mówi pani Helena.

- Upoważniła tego pana do dysponowania kontem. Ale umówili się, że będzie mógł to robić dopiero po jej śmierci, miał zaopiekować się jej grobem. Wszczęto postępowanie karne w kierunku przywłaszczenia pieniędzy – informuje Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

- Przez 40 lat z mężem zbierałam na książeczkę oszczędnościową. Chciałam mieć kogoś, kto w razie czego mnie pochowa, bo nie mam nikogo. Jemu nie dawałam pełnomocnictwa – dodaje pani Helena.

Pani Helena mieszka Kowarach koło Karpacza. Jest samotna i schorowana. Rzadko wychodzi z domu. Kiedy zmarł jej mąż, poprosiła wieloletniego przyjaciela rodziny - Jana K. o pomoc w opiece. Mężczyzna miał jej robić zakupy, zawozić do lekarza. Nigdy nie robił tego za darmo.

- Płaciłam mu za wszystko. To był kierowca domowy, pomagał też coś zreperować – opowiada pani Helena.

Kilka tygodni temu kobieta potrzebowała 1200 złotych na wymianę drzwi w domu. Okazało się, że jej konto jest puste. I to od trzech lat! Pani Helena zawiadomiła policję i prokuraturę.

- Jadę do banku po pieniądze, a oni mi mówią: czyste konto. On już w 2010 roku wybrał wszystko. A mi nic nie powiedział. Czuję się okradziona. Miałam do niego zaufanie, a to wyrafinowany złodziej – mówi pani Helena.

10 września przestraszony mężczyzna oddał kobiecie zaledwie 20 tysięcy złotych. Przyszedł do niej niespodziewanie z notariuszem i kazał podpisać oświadczenie. Mężczyzna nie czuje się winny. Reszty pieniędzy nie zamierza oddawać.

- Ja nic nie zrobiłem. Przecież jej oddałem pieniądze. Ona podpisała zgodę, był notariusz u niej – powiedział Jan K.

- Mężczyzna notarialnie poświadczył, że zwraca część pieniędzy. Z całą pewnością nie było tam sformułowania, że zwrócił jej całą kwotę lub że kobieta nie żąda pozostałej kwoty, którą przywłaszczył – informuje Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.

Pani Helena domaga się zwrotu od Jana K. całej sumy wraz z odsetkami. Tym bardziej, że jak twierdzi, w banku zrobiła zastrzeżenie, kto i kiedy ma prawo dysponować jej kontem. W jaki więc sposób mężczyźnie udało się wypłacić pieniądze?
Na widok ekipy Interwencji Jan K. zareagował agresją.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl