Zapłaci za proces, choć jest upośledzony
Sąd obciążył kosztami sądowymi całkowicie ubezwłasnowolnionego mężczyznę. Brat pana Andrzeja z Sulejówka pozwał w jego imieniu lekarkę, przychodnię i miasto. Pan Andrzej przegrał proces i musi pokryć jego koszty. To w sumie 25 tys. zł. Mężczyzny nie stać na taki wydatek.
Pan Jacek Nader opiekuje się swoim bratem od ponad piętnastu lat. Po tym, jak zmarli ich rodzice, pan Jacek stał się opiekunem prawnym całkowicie ubezwłasnowolnionego, pięćdziesięciojednoletniego pana Andrzeja.
- Brat miał rozpoznanie: urodzony z umiarkowanym zespołem Downa. Uczęszczał do przedszkola z okolicznymi dziećmi, a następnie w szkole życia na warszawskim Kamionku był najlepszym uczniem. W dokumentacji chorobowej jest nawet zapisane, że liczył do dziesięciu – opowiada pan Jacek.
Ponad 30 lat temu w życiu chorego mężczyzny wydarzyła się tragedia. Pan Andrzej miał wypadek na pobliskiej stacji kolejowej. Od tego momentu na 23 lata pozostał w domu. Bał się wychodzić. Jedyną osobą, której pozwolił się do siebie zbliżyć był jego brat.
- Do Sulejówka zaczęła przyjeżdżać kolejka. Była duża przerwa między dworcem a kolejką. On się tego bardzo bał, kiedy jeździł do szkoły życia. Był pchany i doznał urazu. Przestał wychodzić na dwór – opowiada pan Jacek.
Wtedy, oprócz pomocy najbliższych, pan Andrzej potrzebował pomocy lekarza psychiatry. Jak twierdzi pan Jacek, jego brat nie mógł liczyć na właściwą diagnozę stawianą przez specjalistę.
- Osoba niepełnosprawna stara się porozumieć z otoczeniem, bije się w głowę, pokazuje, że coś jest nie tak, pokazuje, że bolą ją zęby albo gryzie palce. A on wtedy, niestety, dostawał leki psychotropowe – opowiada pan Jacek.
- Lekarz niezgodnie z przepisami ustawy o zawodzie lekarza, a także z ogólnymi zasadami popełniał pewne błędy w procesie leczenia i dokonał pewnych zaniechań – dodaje Andrzej Cubała, pełnomocnik pana Jacka.
Pięć lat temu Jacek Nader w imieniu swojego ubezwłasnowolnionego brata pozwał lekarza psychiatrę miejscowej przychodni, samą przychodnię i miasto Sulejówek o zadośćuczynienie pieniężne na kwotę ponad 600 000 zł. Według niego - ani on, ani jego brat nie otrzymali od lekarza właściwej pomocy. Pozwana doktor przesłała nam oświadczenie:
,,Składałam wyjaśnienia dwukrotnie w sądzie w Siedlcach. Była również opinia biegłego psychiatry z Białegostoku. Sąd orzekł, że pozwanie mnie było niezasadne. Pan Andrzej Nader nie zgłaszał się do Poradni Zdrowia Psychicznego od wielu lat. Również MOPS nie zgłaszał potrzeby objęcia opieką domową pana Andrzeja Nadera.”
Sprawy toczyły się przez różnymi sądami: od rejonowego po Sąd Najwyższy. Bracia przegrali proces. Sąd nakazał zapłacić całkowicie ubezwłasnowolnionemu Andrzejowi Naderowi pokrycie kosztów sądowych lekarki, przychodni i miasta – razem 25 tysięcy złotych.
- Uważam, że nie musi i nawet zachęcałbym do tego, żeby nie zapłacił ani złotówki w związku z przegranym procesem. Nie można obciążać kosztami procesu osoby, co do której zachodzą szczególne okoliczności – uważa Andrzej Cubała, pełnomocnika pana Jacka.
- Zasadą w procesie cywilnym jest to, że strona przegrywająca ponosi koszty procesu. Skoro sąd obciążył pana Andrzeja kosztami zastępstwa procesowego należnymi stronie przeciwnej, to uznał, że w takim zakresie jest to możliwe – mówi Grażyna Orzechowska, rzecznik Sądu Okręgowego w Siedlcach.
Pan Andrzej z uwagi na swoją chorobę co miesiąc otrzymuje rentę w wysokości 2000 zł. Co miesiąc też komornik, zgodnie z wyrokiem sądu, zabiera choremu panu Andrzejowi około 400 zł. Renta jest ich jedynym źródłem utrzymania. Pan Jacek nie może iść do pracy, bowiem opiekuje się bratem 24 godziny na dobę.
Udaliśmy się do Urzędu Miasta Sulejówka oraz ośrodka zdrowia. Instytucji, którym pan Andrzej musi oddać zasądzone pieniądze. Kierownictwo ośrodka nie chciało komentować sprawy przed kamerą, ale nieoficjalnie udało nam się nagrać wypowiedź.
- Skoro jest wyrok sądu, to my, jako instytucja państwowa musimy go egzekwować – usłyszeliśmy w ośrodku zdrowia w Sulejówku.
- Rozpatrywałem możliwość rezygnacji z tego odszkodowania, ale ponieważ Sulejówek jest miastem potężnie zadłużonym, bałem się zarzutu o niegospodarność. Teoretycznie jest taka możliwość. Jeżeli pan Jacek w imieniu brata Andrzeja wystąpi z takim wnioskiem, to na pewno się nad nim pochylimy i rozpatrzymy – powiedział Arkadiusz Śliwa, burmistrz Sulejówka.*
* skrót materiału
Reporterka: Małgorzata Cecherz