Samochody przepadły w autokomisie

Właściciel autokomisu w Rybniku oszustem? Tak twierdzi kilkunastu klientów Marcina M., którzy zawiadomili policję. Mężczyzna miał sprzedać ich samochody i nie oddać pieniędzy. Autokomis zlikwidował pół roku temu. Marcin M. zapewnia, że o oszustwie mowy być nie może, a na zwrócenie pieniędzy ma aż 10 lat.

W Rybniku przy ulicy Wodzisławskiej przez 6 lat istniał autokomis należący do Marcina M. W lutym tego roku komis zamknięto. Zostały jednak problemy byłych klientów. Kilkanaście osób uważa, że Marcin  M. ich oszukał.

- W 2011 roku oddałem auto do komisu. Po miesiącu samochód sprzedał się za kwotę, której oczekiwałem. Zgłosiłem sprawę na policję, ale ta nie zauważyła czynów zabronionych. On mógł sobie zabrać te pieniądze – opowiada Andrzej Bilnik, który czuje się oszukany przez Marcina M.

- Mój samochód został sprzedany w lipcu zeszłego roku. Oczywiście dług nie został oddany do dnia dzisiejszego. Pan M. nie wykazywał chęci oddania tych pieniędzy – opowiada Marcin Komaniecki, klient autokomisu.

Pani Justyna mieszka pod Rybnikiem. Do Marcina M. pojechała po samochód, który miał być dostosowany do potrzeb jej niepełnosprawnych dzieci. 10-letnia Kinga jest upośledzona, 1,5-roczny Filip jest wcześniakiem, oboje potrzebują rehabilitacji. Pani Justyna rok temu wpłaciła w komisie 32 tysiące złotych.

- Znaliśmy się prywatnie, wydawał nam się na tyle wiarygodny, że mu zaufaliśmy. On znał naszą sytuację rodzinną, znał nasze dzieci. Później okazało się, że są jakieś problemy z dokumentami. I tak z tygodnia na tydzień, nawet z dnia na dzień nas zwodził. Raczej samochodu już nie otrzymamy. Dowiedzieliśmy się, że samochód dla nas w grudniu został sprzedany komuś zupełnie innemu – opowiada pani Justyna.

Poszkodowanych osób jest co najmniej kilkanaście, tyle zgłosiło się na policję. Czują się oszukani przez Marcina M., który jest im winien od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Marcin M. twierdzi, że żadnego przestępstwa nie było, bo wszystko jest zgodne z umową.

- Żadne przestępstwo nie zaistniało. Klienci mogą rościć jedynie odpowiedzialność cywilną o zapłatę. Według kodeksu cywilnego ja na zapłatę mam od 3 do 10 lat, więc wszystko jest tak, że przestępstwa nie ma – mówi Marcin M.

- Sprawy były umarzane dlatego, że klienci tego autokomisu podpisywali umowy niekorzystne dla siebie. Nie doczytali tego, że nie było tam informacji na temat konkretnej wypłaty pieniędzy - informuje Aleksandra Nowara z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku.

- Prokuratura oskarżyła Marcina M. o szereg przestępstw przywłaszczenia mienia. O to, że wobec 6 swoich klientów dopuścił się przywłaszczenia pieniędzy, które osoby te miały otrzymać za samochody pozostawione w komisie – dodaje Jacek Sławik z Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

Niestety, pomimo wyroków w sprawach cywilnych, komornik nie może ściągnąć długu. Powód? Oficjalnie Marcin M. nic nie posiada. Poszkodowani wciąż czekają na swoje pieniądze. Próbują skontaktować się z mężczyzną. Ich telefonów Marcin M. już nie odbiera, a na umówionych spotkaniach się nie pojawia.

- Żaden z klientów nie zapytał oddając samochód, kiedy dostanie za niego pieniądze. Druga rzecz jest taka, że klienci nawet nie wezwali mnie do zapłaty za te samochody, więc nie ma mowy o jakimś wyłudzeniu – powiedział Marcin M.

- Zobaczył, że nie ma żadnych konsekwencji, więc dlaczego miałby dalej tak nie robić. Wziąć drugiego, trzeciego Kowalskiego czy Nowaka. To najlepszy biznes. Ja proponuję wszystkim Polakom założyć taki biznes, potem można sobie żyć… - podsumowuje Andrzej Bilnik, klient autokomisu.*

* skrót materiału

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl