Wolna amerykanka przy budowie S17

Budują ekspresówkę i niszczą, co chcą! Część działki Anny Barwińskiej została wywłaszczona pod budowę drogi ekspresowej S17. Fragment, który jej pozostał, beztrosko niszczą ciężkim sprzętem drogowcy. Jeden z podwykonawców czuł się na tyle bezkarnie, że na innei działce pani Anny, bez jej pozwolenia, składował materiały budowlane.

Miejscowość Długie niedaleko Lublina. W związku z budową odcinka drogi ekspresowej S17 w styczniu 2012 roku rodzinny dom i część działki pani Anny Barwińskiej zostały wywłaszczone.

- Tam się znajdował dom, budynki gospodarcze i plantacja borówki amerykańskiej. Studnie głębinową i 300 krzaków borówki Generalna Dyrekcja wywłaszczyła. Zapłacili za to i było wszystko ok. Natomiast zostawili mnie z dalszą częścią tej plantacji, bez drogi, bez zaplecza, bez wody. W zasadzie nie mogę tego uprawiać – mówi pani Anna.

- Na potrzeby budowy drogi kupowane, czy też przejmowane są tylko te grunty, które są niezbędnie. Zdaniem biegłego ta działka może być wykorzystywana tak, jak poprzednio – mówi Krzysztof Nalewajko z oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie.

Zrezygnowana pani Anna wyprowadziła się do Warszawy. Kiedy po kilku miesiącach przyjechała sprawdzić, co dzieje się z jej plantacją, z przerażeniem stwierdziła, że została ona zniszczona, a na jej sąsiednich działkach hiszpańska firma Dragados, podwykonawca Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, składuje materiały potrzebne do budowy drogi.

- Tutaj wszędzie rosła borówka, była ogrodzona siatką powlekaną, były słupki metalowe. Na ten moment wygląda to w ten sposób, że są wyłamane słupki i, jak widać, wjeżdża koparka w borówkę – opowiada pani Anna.

- To są wszystko sprawy, które powinny być rozgrywane między firmą Dragados a właścicielem działki – mówi Krzysztof Nalewajko z oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie.

- Były jakieś przepusty żelbetonowe, był jakiś żwir, jakiś piasek, generalnie materiały budowlane. Napisałam do Generalnej Dyrekcji. Firma Dragados odpowiedziała Generalnej Dyrekcji, że na mojej działce nic się nie znajduje.  Porobiłam zdjęcia na dowód, że to kłamstwo. Po tygodniu skontaktował się ze mną telefonicznie reprezentant Dragados z prośbą o umowę dzierżawy, że chciałby składować tutaj materiały budowlane – opowiada pani Anna.

Zmuszona sytuacją i nie chcąc blokować budowy drogi, pani Anna zdecydowała się w kwietniu 2013 roku podpisać na rok z firmą Dragados umowę dzierżawy. Umowa jasno precyzowała, że na działce mogą być składowane tylko materiały budowlane. Po kilku dniach sąsiad pani Anny telefonicznie zaalarmował ją, że firma postawiła mieszalnik i hałas jest nie do wytrzymania

- Ten hałas jest nie do zniesienia. To jest około 80 decybeli. Jakby tu jakiś dzwon był. Drży całe ciało, wnętrzności – opowiada Tomasz Bryda, sąsiad pani Anny.

- Jest to węzeł betonowy do produkcji ciągłej, więc tutaj, na mojej działce jest prowadzona produkcja, a nie składowanie materiałów budowlanych – dodaje Anna Barwińska, właścicielka działki.

Pani Anna 1 października wypowiedziała firmie Dragados w trybie natychmiastowym umowę dzierżawy. Bezskutecznie walczy, aby firma opuściła jej teren.

- Budują, jeżdżą z piaskiem, jeżdżą z materiałem budowlanym. To, że nie mają w tym momencie żadnej podstawy prawnej, żeby tędy przejeżdżać… nikt tego nie respektuje. Z Dragados nie można się dogadać – podsumowuje pani Anna. *

* skrót materiału

Reporterki: Małgorzata Frydrych, Klaudia Szumielewicz

mfrydrych@polsat.com.pl