Mąż wziął pożyczkę, żona straciła wszysko

56-letnia Grażyna Moroz z małej wsi pod Kętrzynem straciła mieszkanie przez dług zmarłego męża. Trzy lata temu pan Edward pożyczył w kasie Skok Piast 19 tysięcy złotych. Zabezpieczeniem pożyczki miała być polisa na życie firmy Skok Ubezpieczenia. Gdy pan Edward zmarł, okazało się, że Skok Piast umorzyć długu nie zamierza. By go spłacić, pani Grażyna musiała sprzedać mieszkanie.

- Mówiono nam, że pożyczka będzie ubezpieczona, że w razie śmierci nikt nie będzie jej spłacał. Mąż zmarł pół roku później. W Skoku złożyłam wszystkie dokumenty, jakie ta pani chciała, powiedziała mi, żeby żyć spokojnie, że ta pożyczka będzie umorzona - opowiada pani Grażyna.

Jednak kilka miesięcy po śmierci  63-letniego pana Edwarda okazało się, że pani Grażyna ma spłacać pożyczkę męża. Niestety, powiększoną także o karne odsetki za zwłokę.

- Przyszło pismo z firmy windykacyjnej, że muszę płacić po 952 zł, przecież nie miałam tyle, bo renty otrzymywałam tylko 780 zł – mówi pani Grażyna.

Kobieta próbowała się odwołać przypominając, że pożyczka była ubezpieczona. Odpowiedź Skoku Piast zaskoczyła kobietę. To jej fragment:

„Ubezpieczyciel odmówił wypłaty ubezpieczenia ze względu na to, że zgon pożyczkobiorcy związany był z chorobą rozpoznaną przed przystąpieniem do ubezpieczenia, a którą pożyczkobiorca zataił w ankiecie medycznej.”

Zmarły pan Edward przez 20 lat cierpiał na niewydolność płuc. Przez to schorzenie był rencistą, a renta była właśnie przedstawiona w Skoku Piast jako jedyne źródło dochodu mężczyzny.

- Ja tego nie rozumiem, zataił? Dał odcinek renty, miał decyzję z ZUS-u, że otrzymuje rentę, miał legitymację ubezpieczeniową. To jak on mógł zataić chorobę? Przecież oni musieli wiedzieć, że jest na coś chory - mówi pani Grażyna.

- Od początku jak się tutaj wprowadzili, to chorował. Miał coś z płucami. Był często w szpitalu. Jak karetka tu przyjeżdżała, to do pana Edwarda – opowiada Iwona Budzyńska, sąsiadka pani Grażyny.

Pani Grażyna chciała dowiedzieć się, dlaczego ubezpieczyciel odmówił wypłaty polisy. Niestety, kobiecie odmawia się jakichkolwiek informacji.

Skok Piast i rzecznik Kasy Krajowej Skok odmówili komentarza. Być może dlatego, że, jak ustaliliśmy, działanie Skoku Ubezpieczenia może być bezprawne. Wdowa po ubezpieczonym powinna dostać informację o polisie.

- Skok Ubezpieczenia powinien przekazać informację, co do sposobu rozpatrzenia roszczenia, bo zgodnie z prawem spadkobiercy wstępują w prawa i obowiązki osoby ubezpieczonej – mówi Cezary Orłowski z Biura Rzecznika Praw Ubezpieczonych.

Renta pani Grażyny nie wystarczyła na spłatę pożyczki, komornik zajął należącą do niej niewielką działkę. Gdy okazało się, że wartość gruntu nie pokryje zadłużenia, komornik zagroził zajęciem mieszkania.

- Jak dowiedziałam się, że na mieszkanie ma mi wsiąść, to musiałam ratować się i szukać szybko kupców – opowiada pani Grażyna.

Mieszkanie pani Grażyny kupiła sąsiadka. Z pieniędzy ze sprzedaży lokalu kobieta spłaciła 20 tysięcy długu w Skoku Piast.  W jednej chwili stała się jednak bezdomną. Nad panią Grażyną zlitowała się sąsiadka, która pozwoliła kobiecie zostać w jednym pokoju, w sprzedanym mieszkaniu.

- Postanowiliśmy kupić to mieszkanie i udostępnić jeden pokoik pani Grażynie. Może korzystać z łazienki i kuchni. Szkoda, żeby pod mostem się znalazła i z tymi długami - mówi Wanda Budzyńska, córka sąsiadki, która kupiła mieszkanie. *

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl