Zaufali księgowej, stracili wszystko

Pan Andrzej Roliński przez wiele lat prowadził firmę budowlaną. Sprawami księgowymi zajmowała się pracownica kaliskiego urzędu skarbowego. Pan Andrzej płacił sumiennie wszystkie podatki, jednak jak okazało się po kilku latach, jego księgowa Aneta T., pieniędzy nie wpłacała na konto urzędu skarbowego. I mimo wewnętrznych kontroli w urzędzie, nieprawidłowości nie znaleziono, jednak znaleźli się inni poszkodowani. Prokuratura prowadzi postępowanie, ale do winy nie przyznaje się nikt.

Pan Andrzej Rolinski przez ponad 20 lat miał firmę budowlaną. Prowadzenie księgowości firmy powierzył Anecie T. Podobnie zrobiło ponad 70 innych osób. Współpraca układała się dobrze. Do czasu.


- W 2000 roku dowiedzieliśmy się, że w miejscowości oddalonej od nas kilka kilometrów jest pani, która pracuje w urzędzie skarbowym, która zajmuje się księgowością - mówi  Elżbieta Rolinska,  żona pana Andrzeja.


- Dawałem jej dokumenty, ona wyliczała te kwoty.   Ja jej przywoziłem pieniądze, to  ona po prostu płaciła do urzędu skarbowego -  mówi Andrzej Rolinski, który czuję się oszukany przez Anetę T.


- Do 2010 roku wszystko układało się dobrze. Nie było żadnych długów. W 2010 roku przyszło pismo, żeby zapłacić podatek, że jest nieuregulowany podatek PIT za 2008 rok  - mówi  Elżbieta Rolinska,  żona pana Andrzeja.


- Jak poszedłem do tej pani powiedzieć o piśmie, to powiedziała:  „Panie Rolinski, niech się pan nie przejmuje! Mieli bałagan tam w tym Urzędzie Skarbowym. Wyrzuć pan to do kosza!” I rzeczywiście od tamtego momentu już nic nie przyszło - opowiada pan Andrzej.


Kolejnych pism z Urzędu Skarbowego pan Andrzej nie otrzymywał przez następny rok. W 2011 roku w urzędzie została przeprowadzona kontrola wewnętrzna. Wtedy osoby korzystające z pomocy  Anety T. przeżyły szok.


-  Wtedy okazało, że ona wszystkie podpisy podrabiała! Wszystkie te deklaracje podatkowe.  Niezapłacony jest 2008 rok, niezapłacony 2009 rok , 2010 rok .Wyszła  suma, to było około 300 tysięcy ! - mówi pan Andrzej.


W podobnej sytuacji znalazło się wiele innych osób, które zaufały kobiecie. Nikt nie podejrzewał, że ich księgowość jest prowadzona nierzetelnie.


- Nikt się w ogóle nie orientował , że jest gdzieś jakiś machloj - mówi pan Mirosław,  który czuje się oszukany przez Anetę T.


- Uważam,  że jeśli osoba, która pracuje w urzędzie skarbowym, zna wszystkie nowe przepisy, ewentualne ulgi  i będzie prowadzić to wzorowo -  mówi pan Ryszard, który czuję się oszukany przez Anetę T.


Przez ponad 10 lat żadna z osób korzystających z usług Anety T. nie była informowana o nieprawidłowościach. Rzecznik prasowy II Urzędu Skarbowego w Kaliszu twierdzi, że kontrole były regularnie przeprowadzane. Dlaczego więc nic nie wykazały? Dlatego, że według urzędników wszystko było jak należy! Sprawa trafiła do prokuratury. Kobiecie grozi 5 lat więzienia.


  Reporter:  Czy państwo przez 10 lat nie sprawdzali  działań swojego pracownika?


- Każdy pracownik jest oceniany według tych samych kryteriów.  Nie budziła   żadnych zastrzeżeń  jej praca  - mówi Karol Milewski, rzecznik prasowy II Urzędu Skarbowego w Kaliszu.


-  Postanowienie o przedstawieniu zarzutów liczy blisko 50 stron , znajduje się w nim 89 zarzutów – mówi Janusz Walczak,  zastępca Prokuratora Okręgowego w  Ostrowie Wielkopolskim.


Jednym z wielu przedstawionych zarzutów jest wyłudzanie pieniędzy. Pan Andrzej musiał zlikwidować firmę. Nie jest w stanie zapłacić ponownie podatków. Aneta T. nie przyznaje się do winy, podobnie jak urząd skarbowy. Co się stało z pieniędzmi,  do dzisiaj niewiadomo.


-  Jestem naprawdę niewinny,  może naiwny, może łatwowierny, ale nie czuję się jakimś złodziejem. Ja tej pani dawałem,  dawałem wszystko – mówi pan Andrzej.
 
Reporter:  Czuje się pani  winna?

-  Chyba pani żartuje!!! – odpowiada Aneta T. *

*skrót materiału

Reporterka: Martyna Grzenkowicz

mgrzenkowicz@polsat.com.pl