"Dobra" rada urzędników

Pani Teresa wraz z córką utrzymywała się jedynie z 600 zł zasiłku. Kiedy zadłużyła mieszkanie komunalne, urzędnicy poradzili jej, by zamieniła lokal na mniejszy i w ten sposób spłaciła dług. Nie ostrzegli jednak, że wówczas pani Teresa straci zasiłek. Teraz kobieta nie ma żadnego dochodu, żyje w mniejszym mieszkaniu bez prądu i ogrzewania, i znów popada w długi.

Pani Teresa ze Słupska samotnie wychowuje 17-letnią córkę. Od kilku lat nie może znaleźć stałej pracy. Niestety, w mieście bezrobocie jest dwukrotnie wyższe niż w innych rejonach kraju, a i pracodawcy niechętnie przyjmują osoby po pięćdziesiątce. Prace dorywcze zdarzają się jedynie w sezonie turystycznym.

- Chodzę do doradcy zawodowego z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, do Urzędu Pracy i nie miałam jeszcze oferty pracy. Prywatnie, na czarno też bym poszła, ale nie ma – mówi pani Teresa.

Zasiłek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie - nieco ponad 600 złotych miesięcznie - ledwie starczał na podstawowe potrzeby. Pani Teresa nie była w stanie regularnie płacić czynszu. Gdy dług przekroczył 50 tysięcy złotych, urzędnicy zaczęli namawiać panią Teresę na zamianę komunalnego mieszkania na mniejsze.

- Szkoda mi było tego mieszkania, ale każdy mówił, że zadłużenie mi zejdzie z karku. I zeszło, ale zaczęły się inne problemy – mówi pani Teresa.

- Kwota ponad 20 tysięcy złotych została umorzona, resztę - ponad 32 tys. zł spłaciła osoba zainteresowana tym lokalem – mówi Klaudia Godlewska, rzecznik Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku.

- Osoby, którym miasto umarza długi mieszkaniowe oraz którym osoba zamieniająca się mieszkaniami spłaca dług, są wykluczane z korzystania z pomocy społecznej na okres 12 miesięcy – mówi Klaudiusz Dyjas, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku.

Pani Teresa przestała być dłużnikiem. I paradoksalnie spłacając dług, przekroczyła tzw. kryterium dochodowe. Przez to pani Teresie nie przysługuje już zasiłek. A to ponownie zaczęło pogrążać rodzinę już od pierwszych dni po uregulowaniu należności.

- Jedyną pomocą, którą możemy zaoferować na dziś jest żywienie, wykup posiłków dla osoby uczącej się w szkole. Możemy również zaoferować pomoc żywieniową z Banku Żywności. Innej pomocy oferować nie możemy – informuje Klaudiusz Dyjas, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku.

- Co z tego, że oni mi dali paczkę żywnościową, cztery dżemy i puszki z mięsem. Co z tego, jak ja potrzebuje chleb kupić! – mówi pani Teresa.

- To nowe rozwiązanie życia nie ułatwiło. Ne ma zasiłku, to nie ma dochodów, nie ma pieniędzy, to nie ma prądu, bo jest licznik przedpłatowy. Nie mają światła, ogrzewania i zrobiło się dosyć smutno – opowiada Zbigniew Marecki, dziennikarz Głosu Pomorza.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl