Kupili dom z rodziną w środku

Państwo Raszkiewiczowie wzięli kredyt, kupili na licytacji komorniczej dom i… od roku nie mogą do niego wejść! Powód? Starzy lokatorzy nie chcą się wyprowadzić. Najpierw siłą powstrzymali komornika, a teraz wywalczyli sobie ochronę w sądzie. Eksmisja została wstrzyma do czasu, gdy gmina nie zapewni rodzinie mieszkania socjalnego. A takich lokali brakuje.

Państwo Raszkiewiczowie z Mężenina na Podlasiu wychowali ośmioro dzieci. Przez 17 lat zajmowali mieszkanie zakładowe. Gdy budynek zlikwidowano, wynajęli z dwiema córkami i synem pokój z kuchnią. O własnym domu marzyli od zawsze.

Wszystko miało się zmienić w listopadzie ubiegłego roku, gdy w internecie znaleźli ogłoszenie o licytacji komorniczej domu Roberta B. Cena - 84 000 zł. Wzięli kredyt, przystąpili do licytacji i wygrali.

- Myślałam, że chwyciłam pana Boga za nogi. Niestety, wyszło, jak wyszło – mówi Grażyna Raszkiewicz.

Po uprawomocnieniu wyroku szczęśliwe panie Raszkiewicz przygotowywały się do przeprowadzki. Niestety, do dziś nie doszła ona do skutku. Bo rodzina państwa  B. – pan Robert, jego żona, czworo dzieci i ojciec Lech - wciąż zajmują zlicytowany dom.

- Nie wyprowadzimy się, dopóki nie dostaniemy mieszkania zastępczego. Paniom Raszkiewicz powiedziane było, żeby nie wchodziły w te sprawy – mówi Lech B., ojciec zlicytowanego Roberta B.

- Od różnych tam nas wyzywali, pomścili, życzyli jak najgorzej. Mówili, że się nigdy nie wyprowadzą – opowiada Anna Raszkiewicz, która kupiła dom.

Pani Grażyna zwróciła się o pomoc do komornika. Ten 29 sierpnia miał wprowadzić nowych właścicieli do ich domu. Miał… bo do wprowadzenia nie doszło.

- Komornik przyjechał w asyście policji. Kazał nam czekać przed bramą. Rozmawiał z dłużnikami. Później przyszedł po nas. W tym czasie dłużniczka zamknęła drzwi – opowiada Anna Raszkiewicz, która kupiła dom.

- Próba wejścia do lokalu była nieudana. Dłużnicy fizycznie uniemożliwili to. Nie zabrałem ze sobą ślusarza, bo nie wiedziałem, że taka sytuacja może nastąpić – mówi Mieczysław Mioduszewski, komornik przy Sądzie Rejonowym w Zambrowie.

- Komornik zapytał, czy nie mam gdzieś pod ręką wiertarki. Gdzie ja będę po ludziach chodzić i  szukać wiertarki, żeby drzwi otworzyć? – dziwi się pani Grażyna.

Dłużnicy obiecali, że się wyprowadzą w ciągu trzech dni. Obietnicy nie dotrzymali. Zamiast tego, dzień po próbie wprowadzenia właścicieli, złożyli pozew o wstrzymanie eksmisji. 19 listopada sąd wydał w tej sprawie wyrok.

- Zapadło nieprawomocne postanowienie, które wstrzymało wykonalność tego tytułu z powołaniem się na uprawnienie dzieci państwa B. do lokalu socjalnego. Dopóki lokal socjalny nie zostanie zapewniony przez gminę Rutki, to w zasadzie nie ma możliwości, aby te osoby opuściły ten dom – informuje Piotr Wypych, wiceprezes Sądu Rejonowego w Zambrowie.

- Żebym chociaż mogła na podwórko, do tej letniej kuchni się wprowadzić. Może nie ma tam warunków, ale chcę już być  na swoim – rozpacza pani Grażyna.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl