Zostawili w pampersie i fartuchu!
Skandal w Płońsku. Tamtejsze pogotowie ratunkowe zostawiło schorowanego mężczyznę bez opieki w nieocieplanym mieszkaniu. Ratownicy odwieźli Kazimierz Giżyńskiego ze szpitala do domu. Problem w tym, że mężczyzna mieszka sam i nie jest w stanie chodzić. Brat pana Kazimierza zastał go brudnego, w szpitalnym fartuchu i pampersie! Ciepłe ubranie leżało… w torbie.
Na początku listopada pan Kazimierz Giżyński trafił do szpitala. Po tygodniu pobytu został wypisany, jak twierdzą lekarze, w dobrym stanie. Pogotowie ratunkowe odwiozło mężczyznę do domu.
- Zastałem go owiniętego w tę zieloną płachtę, co oni mają. Wszystko się z niego ulewało, był brudny, w samym pampersie, robił pod siebie. W torbie były spodnie i kurtka, ale mu nie założyli – opowiada Eugeniusz Giżyński, brat pana Kazimierza.
Pan Kazimierz miał szczęście, że do domu przyjechał jego brat, Eugeniusz Giżyński. Gdyby nie jego pomoc, mężczyzna leżałby głodny w wyziębionym mieszkaniu.
- On jest chory, jak można go ze szpitala w takim stanie wypisać, z pieluchami? Żeby nikt go w szpitalu nie ubrał? Od tak wyrzucili go na bruk! Chory człowiek wraca do nieopalanego, gdzie nikogo nie ma. To jest wykańczanie ludzi – mówi Renata Banasiak ze Stowarzyszenia Pomocy dla Starszej Generacji "Vis Major".
Szpital nie chciał komentować sprawy.
Sytuacja pana Kazimierza jest tragiczna. Mężczyzna utrzymuje się za jedyne 529 zł. Dom, w którym mieszkał do tej pory, nie jest odpowiedni dla schorowanego mężczyzny. Niestety, nie ma dzieci, a z rodziną nie może zamieszkać na stałe. Pozostaje mu czekać na miejsce w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. A to, jak się okazuje, może trochę potrwać.
- Jego stan zdrowia wskazuje na umieszczenie w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Dzwoniłam dzisiaj do Płońska. Jest siódmy w kolejce – informuje pracownica Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Czerwińsku.
- Ja z pomocą społeczną nie rozmawiałam na ten temat. Pan Kazimierz jest pierwszy w kolejce. Musi troszkę poczekać, bo nie mamy miejsc – usłyszeliśmy w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Płońsku.
- Ja brata nie zabiorę. Mamy bardzo mały pokoik z żoną – mówi Eugeniusz Giżyński, brat pana Kazimierza.
Pan Kazimierz jest załamany. Nikt nie może zapewnić mu należytej opieki. Brat mężczyzny jest bezradny wobec postępowania urzędników. Musi codziennie dojeżdżać z oddalonej o 70 kilometrów Warszawy, by opiekować się panem Kazimierzem. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Czerwińsku, rozkłada ręce i zrzuca odpowiedzialność na bliskich.
- Wszędzie dobrze mi będzie, ale najlepiej jest u brata. Teraz chyba nikt nie będzie mi pomagał. Trudno, trzeba umrzeć i koniec – rozpacza pan Kazimierz.*
* skrót materiału
Reporterka: Klaudia Szumielewicz