Dramat 93-latki. Mieszkała w spiżarni

93-letnia Stefania Borowiecka koczowała w spiżarni swojego rodzinnego domu, bez wody, prądu i ogrzewania! Kobietę umieścił tam bratanek i jego żona, właściciele budynku. Stefania Borowiecka ma prawo dożywotniego zajmowania w nim dwóch pokoi i kuchni. Dlaczego więc przeniesiono ją do spiżarni?

 
Stefania Borowiecka ma 93 lata. Do listopada mieszkała w domu rodzinnym w Gościeradzu koło Bydgoszczy. W 1988 roku mama pani Stefanii zapisała ten dom Markowi G. – bratankowi kobiety.

- Pani Stefania, zgodnie z postanowieniami umowy dożywocia, ma prawo użytkowania mieszkania składającego się z dwóch pokoi i kuchni, ma prawo bez zakłóceń korzystać z tej nieruchomości – mówi Daniel Lakner, pełnomocnik pani Stefanii.

Jak twierdzi pani Stefania, wszystko było w porządku do 2010 roku, kiedy bratanek się ożenił. Nowa gospodyni nie umiała porozumieć się ze staruszką.

- Pani Stefania trafiła do szpitala psychiatrycznego, bo wychodziła z pokoju przez okno. Tylko, że ona została zamknięta w tym pokoju. Wydano opinię, że pani Stefania nie jest chora psychicznie – opowiada Patrycja Mele z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koronowie.

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Starsza pani nie mogła korzystać ze wspólnej kuchni. W czerwcu zeszłego roku musiała opuścić zajmowany pokój.

- Przyszła i za ręce wyciągnęła mnie z łóżka. Powiedziała, że będzie miała inny pokój, dali mi spiżarkę – wspomina pani Stefania.

- Bratanek przerobił spiżarnię na małe mieszkanko, naprawdę małe, bo jak się odwróciło, to wszystko można było w rękę złapać. Dyktą była oddzielona toaleta, bez łazienki – dodaje Patrycja Mele z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koronowie.

Ale i to nie rozwiązało konfliktu między panią Stefanią a Anną i Markiem G. Sprawa ma swój finał w sądzie. 93-letnia pani Stefania jest oskarżona w sprawie karnej.

- Została oskarżona o to, że dokonała zniszczenia mienia. Chodzi tu o jakieś zasiewy kwiatów w dwóch donicach i uszkodzenie telefonu komórkowego – informuje Włodzimierz Hilla z Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.

- Ona miała aparat, chciała mi zdjęcie zrobić, a ja miałam miotłę i tą miotłą w ten jej aparat… - mówi pani Stefania.

Na początku listopada rodzina odcięła pani Stefanii wszystkie media. Próby rozmów z bratankiem nie przyniosły rezultatu.

- Przede wszystkim nie było tam prądu, wody i centralnego ogrzewania. Przez pięć dni panie z punktu opieki nad chorym woziły w butelkach wodę z Koronowa do Gościeradza, żeby pani Stefania mogła się umyć, przygotować posiłek, czy spłukać toaletę – mówi Patrycja Mele z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koronowie.

- Badamy, czy nie dochodziło do uporczywego nękania tej pani lub też do używania przemocy. Na pewno jest tam zadawniony konflikt, który narasta – dodaje Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.

Bratanek pani Stefanii ani jego żona nie zgodzili się na rozmowę przed kamerą. Nie mają sobie nic do zarzucenia.

Pani Stefania mieszka dzisiaj w wynajętym mieszkaniu w Koronowie. Ale to nie koniec kłopotów staruszki. Jej niewielka renta nie wystarczy na opłacenie wszystkich kosztów wynajmu.

- Moja pensja wynosi tysiąc złotych, a ja teraz muszę płacić za mieszkanie. Uważam, że to on powinien płacił za moją krzywdę - mówi pani 93-latka.

- Można zamienić prawo dożywocia na rentę. Można spowodować, że pani Stefania będzie miała opłacany czynsz za mieszkanie o podobnym standardzie, jak opisane w prawie dożywocia. Tym musi zająć się sąd – dodaje Daniel Lakner, pełnomocnik pani Stefanii.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk
 
pbak@polsat.com.pl