Przedszkole vs. burmistrz Kłodzka

Niepubliczna Akademia Przedszkolaka w Kłodzku walczy o przetrwanie. Wszystko przez spór z miastem o dotacje. Ponieważ były zaniżone o 150 tys. zł, właściciele przedszkola poszli do sądu. I choć wygrali, to pełnych kwot wciąż nie dostają. Są za to masowe kontrole z różnych instytucji. Zagrożone jest nie tylko przedszkole, ale i prywatny dom jego właścicieli.

- To jest represja. Bardzo łatwo to wytłumaczyć. Jeżeli zamknę przedszkole, gmina zaoszczędzi – mówi Oktawiusz Majowicz. Mężczyzna wraz z żoną Małgorzatą od 4 lat prowadzi niepubliczne przedszkole. Akademia Przedszkolaka przyjmuje dzieci z różnych rodzin, ale na szczególną pomoc mogą liczyć bezrobotne, samotne matki i najuboższe rodziny. Wszyscy są zgodni - w przedszkolu jest jak w domu.

- Moje dziecko jest bardzo zadowolone. Wręcz, nie chce wracać do domu. Pyta, kiedy znów pójdzie do przedszkola. Ja jestem bardzo zadowolona – mówi Katarzyna Jarzyńska, mama przedszkolaka.

- Ja nie płaciłam czesnego za przedszkole, a w mojej sytuacji każdy grosz się liczył, bo byłam bezrobotna. To była bardzo duża pomoc – opowiada Małgorzata Kamieńczuk, matka samotnie wychowująca dzieci.

- Chodziło o to, żeby bezrobotne kobiety mogły się bardziej zaangażować w poszukiwanie pracy – tłumaczy Małgorzata Majowicz, która prowadzi przedszkole.

Miało być pięknie, ale na drodze stanął burmistrz Kłodzka. Przedszkole finansowane jest z dotacji z urzędu miasta. Okazało się, że przez pierwsze trzy lata placówka dostała o 150 tysięcy złotych mniej, niż powinna. Ale to nie koniec problemów.

- Przez zaniżanie dotacji przedszkole miało braki finansowe, nie wystarczało na pokrycie wszystkich kosztów – mówi Oktawiusz Majowicz, który prowadzi przedszkole.

- Kwestia zaniżania dotacji została przez nas wygrana w sądzie. Mimo to w latach 2012-2013 nadal dotacja jest zaniżana – dodaje Małgorzata Majowicz.

Co na to Bogusław Szpytma, burmistrz Kłodzka?

Reporterka: Przedłużanie sprawy spowoduje, że to przedszkole upadnie, na tym panu zależy?
Burmistrz: Nie, absolutnie nie. W Kłodzku w reszcie jest sytuacja, w której mamy zrównoważoną ilość miejsc do potrzeb, państwo Majowiczowie również wypełniają tę rolę.

Zdaniem rodziny Majowiczów gmina tym razem zaniżyła dotację o blisko 300 tysięcy złotych. Dodatkowym utrudnieniem w prowadzeniu przedszkola były kontrole instytucji państwowych. Postępowania nie wykazały żadnych nieprawidłowości.

- Rozpoczęły się masowe kontrole: sanepidu, straży pożarnej, inspekcji pracy i prokuratury. Burmistrz zgłosił do prokuratury, że wprowadziliśmy dzieci do budynku, który zagraża zawaleniem – mówi Małgorzata Majowicz.

- Wyszło mi około 56 dni kontroli, gdzie zgodnie z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej w roku mogliśmy mieć ich tylko 12 – dodaje Oktawiusz Majowicz.

Fragment rozmowy z Bogusławem Szpytmą, burmistrzem Kłodzka:

Reporterka: Jakie ludzkie odczucia ma Pan wobec przedszkola?
Burmistrz: Trudne, takie skomplikowane rzeczywiście. Bardzo podoba mi się, że działają, niezbyt podoba mi się styl komunikowania, bo wiele w tym zamieszania, wiele w tym niejasności.

- Bardzo podoba mi się, że działają, niezbyt podoba mi się styl komunikowania, bo wiele w tym zamieszania, wiele w tym niejasności – mówi o państwo Majowiczach Bogusław Szpytma, burmistrz Kłodzka.

Dwa lata temu burmistrz Kłodzka na pół roku całkowicie zawiesił wypłacanie dotacji. Akademia Przedszkolaka stanęła na krawędzi bankructwa. Oszczędności małżeństwa wystarczały na utrzymanie placówki, ale zabrakło na spłacanie kredytu na dom, w którym mieszkają wraz z 13-letnim synem. Dom wyjątkowy, bo zbudowany w XVIII wieku.

- Przy wstrzymaniu dotacji podjęliśmy z żoną decyzję, że za wszelką cenę utrzymujemy placówkę, kosztem nie spłacenia kredytu domu – mówi Oktawiusz Majowicz.

- Bank wypowiedział nam umowę kredytową na dom i wymagalność, którą mieliśmy rozłożoną na 23 lata, musimy spłacić w jednej racie – dodaje Małgorzata Majowicz.

Komornik zamierza zlicytować dom rodziny Majowiczów. Rodzina walczy o przetrwanie, ale walka jest nierówna.

Pytamy burmistrza, czy w tej całej sytuacji nie ma sobie nic do zarzucenia?

Burmistrz: Mam, być może właśnie nie wynająłem zawodowego mediatora, może czas na to teraz, żebyśmy znaleźli ścieżkę rozwiązania. A więc, mam zdecydowanie. Powinienem być może to zrobić wcześniej, ale może przez państwa stację, osobiście też będę zapraszał państwa Majowiczów do negocjacji.

- Być może źle zrobiłem, że nie wynająłem zawodowego mediatora, może czas na to, żebyśmy znaleźli ścieżkę rozwiązania. Być może powinienem to zrobić wcześniej, ale może przez państwa stację… osobiście też będę zapraszał państwa Majowiczów do negocjacji – zapowiedział Bogusław Szpytma, burmistrz Kłodzka. 

- Tutaj nie będzie wygranych, tutaj będą tylko zgliszcza i osoby przegrane, bo my możemy stracić bardzo dużo.  Mam nadzieję, że gdy dojdziemy swoich racji przed sądem, gmina zrekompensuje nam to, co stracimy – mówi Małgorzata Majowicz.*

* skrót materiału

Reporterka: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl