Jedna koperta - trzy różne oferty? Przetarg po polsku

Pan Bogdan startował w przetargu na dożywianie uczniów w Starym Zamościu na Lubelszczyźnie. Jest przekonany, że doszło do oszustwa i zmowy przetargowej. Wygrać powinna firma, która zaproponuje najniższą cenę. Mężczyzna twierdzi, że drugi z oferentów włożył do swojej koperty trzy różne oferty! Gdy pan Bogdan to zauważył, przewodniczący komisji przetargowej dwie z nich schował… do kieszeni. Sprawę bada prokuratura.

Przetarg ogłosił Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Starym Zamościu. W przetargu wystartował między innymi pan Bogdan. W urzędzie, w zalakowanej kopercie złożył swoją propozycję.

- Po złożeniu oferty wyszła za mną dyrektorka GOPS-u i dopytywała jaką cenę daliśmy w naszej ofercie. Powiedziałem, że 7,20 zł, co było nieprawdą. Zawyżyłem kwotę. Po 15 minutach słyszałem, jak rozmawiała przez telefon i mówiła, że on dał 7,20 zł – opowiada pan Bogdan.

- Nie pytałam oferenta, on sam powiedział, że wystawił cenę 7,20 zł i tyle. Nie wiem, czemu podał tę cenę – twierdzi Anna Barbara Molas, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Starym Zamościu.

4 grudnia miało dojść do rozstrzygnięcia przetargu, w którym oprócz pana Bogdana udział wziął zamojski przedsiębiorca - Tadeusz P. To właśnie on, nieprzerwalnie od  2005 roku na zlecenie gminy zajmował się dożywianiem ubogich dzieci. Kiedy przewodniczący komisji przetargowej, a zarazem sekretarz gminy, Janusz Czarny  zaczął otwierać koperty z ofertami, doszło do dantejskich scen.

- Po otwarciu mojej koperty przeczytał kwotę, było to 6 złotych netto. I za chwile otworzył kopertę drugiego oferenta. Zauważyłem, że znajdowały się w niej trzy różne oferty w jednej kopercie. Wstałem i stwierdziłem, że to będzie trzeba zaprotokółować. On gwałtownie dwie oferty z góry wsadził do kieszeni – twierdzi pan Bogdan, który nagrał całe zdarzenie.  

Gdy sekretarz gminy chciał uciec z urzędu, pan Bogdan zabarykadował stołem wyjście z sali, gdzie odbywał się przetarg i wezwał policję. Mężczyzna nie ma żadnych wątpliwości, że doszło do oszustwa i zmowy przetargowej.

- Zabezpieczyliśmy całość dokumentacji związanej z przetargiem, również  te dwie pomięte kartki. Dokumentacja została przekazana do prokuratury z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa – informuje Joanna  Kopeć z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.

- Postępowanie jest w toku. Za przestępstwo grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności – dodaje Romuald Sitarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu.

Sekretarz Gminy Janusz Czarny twierdzi, że cała sytuacja jest nieporozumieniem.  Podkreśla, że dokumenty schował do kieszeni w dobrej wierze. Podobno, aby je chronić przed panem Bogdanem.

- On chciał te oferty wziąć do swojej ręki. Ja nie wiem, co on zobaczył. Nie wiem, czy tam były trzy propozycje, nie widziałem. Zacząłem wtedy to wszystko zabierać, chować – tłumaczy Janusz Czarny, sekretarz gminy Stary Zamość.

Nic do zarzucenia sobie nie ma także Tadeusz P., który do jednej koperty włożył trzy oferty z różnymi cenami. 

- Co mnie obchodzi, co się stało w Starym Zamościu. A co, nie było mi wolno włożyć tylu ofert? Nie można się pomylić? Ja mogę włożyć i pięć, i dziesięć. To moja sprawa – powiedział Tadeusz P.

- Jest to lokalny przedsiębiorca, bardzo popularny w tej gminie, który widywany jest na uroczystościach gminnych. Zna się z wójtem i panem sekretarzem. Jest też dobrym znajomym kierownik GOPS-u – twierdzi Jadwiga Hereta, dziennikarka Tygodnika Zamojskiego.

- To jest duża afera. Coś takiego nie może mieć miejsca. Chcę, żeby prawda wyszła na jaw i takie oszustwa się skończyły – podsumowuje pan Bogdan.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl