Dramat rodziny: wszystkie dzieci chore

Gorący apel do widzów Interwencji. Pomóżmy rodzinie Pietrzaków z Nowej Soli na Lubelszczyźnie. Pani Anna i pan Mariusz mają sześcioro dzieci w wieku od 3 do 15 lat. Na przestrzeni lat u dzieci diagnozowano różne choroby. Niestety, nieuleczalne. Rodzinie brakuje wszystkiego: ubrań, żywności, łóżek.

Kiedy on opiekuje się dziećmi, ona prawie 500 kilometrów od domu leczy córkę w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Życie rodziny Pietrzaków to ciągłe wizyty w szpitalach, przychodniach i u lekarzy. Los nie oszczędził tej rodziny.

- Każde dziecko jest chore. Najstarszy syn ma schizofrenię, jest leczony we Wrocławiu, później mamy bliźniaki. Jeden ma krwawienia z przewodu pokarmowego - zespół wchłaniania, a drugi z bliźniaków jest autystyczny. Julka ma zwapnienie mózgu. Komórki nerwowe w mózgu nie przekazują impulsów – opowiada Anna Pietrzak.

- Najgorzej, jak zaczną chorować, bo jedno po drugim. Ale dajemy radę, przy tylu dzieciach jest naprawdę wesoło w domu – dodaje Mariusz Pietrzak.

Pan Mariusz zarabia 1200 zł. Pracuje jako kierowca. Rodzinie pomaga pomoc społeczna, ale pieniędzy brakuje na wszystko. Miesięcznie pani Anna i pan Mariusz na leki dla dzieci wydają nawet 1000 zł.

- Bardzo ciężko pogodzić wychowanie dzieci i tych wszystkich lekarzy, zapewnić im odpowiednie leczenie i wszystko czego potrzebują. To są tysiące kilometrów pokonanych: Poznań, Wrocław, Warszawa. Teraz wrócimy do domu, ale do tej Warszawy będzie trzeba wrócić – opowiada Anna Pietrzak.

Państwo Pietrzakowie mieszkają w niewielkim mieszkaniu. Osiem osób żyje na 50 metrach kwadratowych. Rodzina prosi o pomoc. Przydałyby się ubrania dla dzieci, łóżka piętrowe, półki, szafki i opał na zimę.

- Może ktoś wie, jak dotrzeć do żywności bezglutenowej dla jednego z bliźniaków, bez fruktozy? Buty i kurtki, to są rzeczy sezonowe, wiec trzeba było pokupować szaliki, czapki, to się zużywa - mówi Anna Pietrzak. Święta w rodzinie zawsze są skromne.

- Jest karp, bo to dla dzieci frajda, jak sobie pływa. W tym roku nie mamy nawet żywej choinki – mówi pani Anna i dodaje: Każda rzecz, która do nas przyjdzie, zostanie poświecona dla tych dzieci. Jeżeli coś się nie przyda, to oddamy dalej. Nic się nie zmarnuje.*

* skrót materiału

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją. Tel: 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl