Absurd prawny. Dowiodła swego, płaci za proces
Halina Jarocka z Chełma zimą 2007 roku przewróciła się na oblodzonym chodniku. Upadek był bardzo bolesny. Lekarze musieli jej wszczepić protezę kości biodrowej. Pani Halina wystąpiła o 25 tys. zł odszkodowania od PSS Społem, do którego należało odśnieżanie chodnika. I choć po wielu latach procesu sąd przyznał jej rację, to odszkodowania nie dostała. Zamiast tego, musiała zapłacić 30 tys. zł kosztów sądowych.
Halina Jarocka z Chełma ma 78 lat. Niemal sześć lat temu uległa wypadkowi, którego następstwa zmieniły jej życie i zrujnowały ją finansowo.
- Weszłam na chodnik i na samym jego początku, on był cały oblodzony, zsunęła mi się noga. Nogi zostały na szosie, a ja uderzyłam w krawężnik. Po tym upadku miałam zabieg operacyjny, tzw. protezoplastykę biodra. Mam tytan wstawiony – opowiada pani Halina.
Pani Halina postanowiła domagać się odszkodowania od PSS Społem - właściciela gruntu, gdzie znajdował się feralny, oblodzony chodnik. Kobieta złożyła sprawę w sądzie o 25 tysięcy złotych. Jednak przedstawiciel spółdzielni robił wszystko, by uniemożliwić kobiecie uzyskanie odszkodowania.
- Powiedział w ten sposób: ja udowodnię, że pani Jarocka miała tak silną osteoporozę, że szyjka jej sama pękła, a nie poślizgnęła się. Potem dodał: proszę sądu, pani Jarocka była na uroczystości w Urzędzie Kontroli Skarbowej. Tam na pewno było coś do picia, może szampan i jej się zakręciło w głowie – opowiada pani Halina.
Pani Halina była w dniu wypadku trzeźwa i nie miała najmniejszych śladów osteoporozy. Sąd w Chełmie nie miał więc wątpliwości, jaki powinien być wyrok.
- Sąd Rejonowy w Chełmie uwzględnił powództwo dotyczące zarządzenia na rzecz powódki kwotę 24 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia z doznaną krzywdę i kwotę około 500zł tytułem odszkodowania – informuje Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
- Sędzia ustalił winę PSS-u, nawet wzmianka jest taka, że na tak poważny uszczerbek na zdrowiu żądałam zbyt małej kwoty – mówi pani Halina.
Jednak PSS Społem odwołało się od wyroku. W sądzie w Lublinie pojawiły się wątpliwości, w którym dokładnie miejscu pani Halina upadła.
- Sąd Okręgowy w Lublinie wyrokiem z maja 2010 roku, oddalił to powództwo, czyli uwzględnił apelację strony pozwanej uznając, że w toku postępowania sądu pierwszej instancji, powódka nie wykazała, że do zdarzenia doszło na chodniku, który miał być w dyspozycji spółdzielni – mówi Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
- To było niesprawiedliwe, właśnie wtedy poszłam do pani mecenas. Powiedziała mi, że źle zrobiłam, że pozwałam tylko PSS – opowiada pani Halina.
Nowa adwokat pani Haliny postanowiła pozwać więc właścicieli działek sąsiadujących z chodnikiem. Przebieg drugiego procesu był dla pani Haliny zaskoczeniem.
- W tym postępowaniu zostało wykazane, że upadek nastąpił przy chodniku należącym do nieruchomości, której właścicielem była firma Społem. Nie da się jej pozwać jeszcze raz, bo już w tym przedmiocie jest prawomocny wyrok – mówi Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Ostatecznie winne wypadku według sądu jest PSS Społem, ale pozwać go ponownie już nie można. Pani Halina zamiast uzyskać odszkodowanie, musiała zapłacić niemal 30 tysięcy kosztów sądowych. Kobieta ma też pretensje do adwokatki, która wzięła za przegraną sprawę 3 tysiące złotych.
- Zajmowałam się ta sprawą i nie zamierzam tego robić drugi raz. Pani Jarocka może sobie nawet do samego pana Boga dzwonić, nie tylko do Polsatu – powiedziała adwokat pani Haliny.
- Wynagrodzenie ustala się na początku i podpisuje się umowę. I to nie zależy od wyniku sprawy – mówi Maria Szubarga z Okręgowej Izby Adwokackiej w Lublinie.
- Do chwili obecnej spłacałam pożyczki, które zaciągnęłam na pokrycie kosztów sądowych – rozpacza pani Halina.
Prezes PSS Społem nie zgodził się na oficjalną wypowiedź przed kamerą.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło