Słupy nad głowami - „wariant optymalny”

Rolnicy ze wsi Bakałarzewo koło Suwałk protestują przeciw planom budowy mostu energetycznego Polska-Litwa. Protestują, bo tuż obok ich domów mają stanąć ogromne słupy energetyczne. Inwestycja warta około 1mld 800 mln zł dofinansowywana jest z UE, ale musi zostać zrealizowana przed 2016 rokiem. Można byłoby ją poprowadzić z dala od ludzi, ale to zajęłoby… więcej czasu.

- U rodziców kolegi linia będzie wisiała niecałe 70 metrów nad domem. Ludzie, kto tak robi? - pyta jeden z rolników z Bakałarzewa.

Protestujący rolnicy z Bakałarzewa licznie przybyli na nasze spotkanie. Dla nich zmiana trasy gigantycznej linii elektroenergetycznej to walka o byt. Wierzą, że tylko wtedy zachowają zdrowie i dorobek życia. Niespodziewanie na spotkanie przybył z Warszawy przedstawiciel inwestora - Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Nie był zaproszony.

- To jest mapa z 1998 roku. Linia energetyczna miała przechodzić w linii prostej przez Bakałarzewo. Taki zaproponował nam wariant inwestor. Linia okala Bakałarzewo w obszarach chronionych. Wiemy, że było blokowane wydawanie warunków zabudowy w tym miejscu dlatego, że tamtędy miała przebiegać ta linia – opowiada Bożena Wasilewska, mieszkanka wsi Bakałarzewo.

- To był tylko taki wstępny plan, że ma być wybudowana linia. To są połączone dwa punkty i dlatego ta linia jest prosta. Nie da się fizycznie wybudować tak linii. Konsultacje z mieszkańcami doprowadziły do tego, że taka właśnie jest wybrana trasa tej linii – twierdzi Jan Zagajewski, doradca zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

- Nigdy nie było konsultacji z mieszkańcami, konsultowaliście być może… w Warszawie - mówi Bożena Wasilewska, mieszkanka wsi Bakałarzewo.

Wójt gminy nie zgodził się na narzuconą przez inwestora trasę linii najwyższych napięć. Tym samym nie została ona wpisana do planu zagospodarowania przestrzennego. W lipcu br. Wojewoda Podlaski wydał „Zarządzenie Zastępcze”, które przywraca inwestycję. Wójt zaskarżył tę decyzję do Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Czeka na wyrok.

- Wydaje mi się, że obawy mieszkańców są wyolbrzymione, nie widzę takiego działania, które zmierzałoby do tego, żeby tych mieszkańców krzywdzić – twierdzi Wojciech Dzierzgowski, wicewojewoda Podlaski.

- Oni liczą, że to będzie 120 metrów od budynku mieszkalnego. Ja nie siedzę w mieszkaniu, tylko bez przerwy jestem na podwórku, pracuję, krowy zaganiam, bydło karmię. Codziennie będę więc pod napięciem, a to nie jest 110 kV, tylko a dwa razy po 400 kV - mówi Witold Złotorzyński, rolnik.

Polskie Sieci Elektroenergetyczne to państwowy monopolista, który bezwzględnie forsuje swój plan. Dlaczego zależy mu na czasie nawet kosztem mieszkańców? Most energetyczny szacuje się na ponad 1 miliard 800 milionów złotych, z czego ponad 700 milionów to dotacja z Unii. Aby ją dostać, inwestor musi zakończyć inwestycję przed 2016 rokiem.

- Żeby zdążyć, trzeba zacząć w przyszłym roku. W połowie roku jeśli rozpoczniemy, to jest to czas wystarczający – mówi Roman Pionkowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych - Inwestycje S.A.

- Linia pobiegnie po płaskich terenach. Nie będą musieli wycinać lasów, wytyczyli ją blisko gospodarstw, więc mają utwardzone drogi pod budowę słupów – mówi Bożena Wasilewska, mieszkanka wsi Bakałarzewo.

- W czym jest problem? Decyzja środowiskowa rodzi się w najlepszym układzie przez rok, a może nawet dłużej. Chcąc wywiązać się z zobowiązań zawartych przed Unią Europejską, nie mamy czasu na zmianę decyzji środowiskowej i uwzględnienie argumentów mieszkańców – powiedział Jan Zagajewski, doradca zarządu Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

- Robią nam wodę z mózgu. Mówią, że będzie pięknie, ładnie, że będzie zdrowo. Nieprawda! – mówi Ryszard Kozim, mieszkaniec Bakałarzewa.

- Nikt nie słucha naszych argumentów. Czujemy, że państwo nas okrada z tego, co mamy, łącznie z marzeniami i przyszłością. To jest chyba najgorsze – dodaje Bożena Wasilewska, mieszkanka Bakałarzewa.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl