Został z dziećmi sam. Widzowie pomogli!

Historię Marcina Rozbickiego, który samotnie wychowuje troje dzieci pokazywaliśmy kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Jego żona porzuciła rodzinę i wyjechała za granicę. Mężczyzna walczył o przetrwanie i prosił o pomoc. Widzowie Interwencji nie zawiedli.

- Po tej Interwencji tylu ludzi jeszcze nie miałem w domu. Dostałem cukier, herbaty, oleje, kawę – wylicza pan Marcin.

Ubrania, jedzenie, przybory szkolne, środki czystości. Pomoc dla pana Marcina Rozbickiego i jego trojga dzieci napływała z całej Polski i z zagranicy. Podarunki ludzie przywozili nawet osobiście.

- Przyjechali z paczkami, a jedna pani z żywą choinką! Dzieci nie miały jeszcze w domu prawdziwej choinki. Popłakać się można było, nie ma słów – mówi wzruszony pan Marcin.

- Dali nam zabawki, przybory do szkoły i ubrania, które lubię z Monster High – dodaje Klaudia, córka pana Marcina.

Historię pana Marcina z Nowej Soli w województwie lubuskim pokazaliśmy kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Żona pana Marcina wyjechała do pracy za granicę i już nie wróciła. Mężczyzna samotnie wychowuje 11-letniego Maćka, 8-letnią Klaudię i 5-letnią Amelię.

- Jakby dzieci nie było, to dwie osoby by się rozeszły i koniec. Ale dzieci są. Co ja mam zrobić, porzucić je? Kocham całą trójkę – mówił wówczas pan Marcin.

Żona pana Marcina z ostatniego wyjazdu do Holandii nie wróciła. Ułożyła sobie życie za granicą. Jak twierdzi pan Marcin, nie było w tym życiu miejsca dla niego i dzieci.

- Ja nawet śmieci nie mogłem sam wynieść, bo za mną lecieli. Nie wiem, może się bali. Ja tam na kobietę nie chce gadać, bo może nie jestem bez winy. Nie wiem, co się stało – opowiadał pan Marcin.

- Pomaga mi i Klaudii w lekcjach, przywozi Amelę ze szkoły, dla mnie sobie radzi niesamowicie – zachwalał tatę 11-letni Maciek.

Pan Marcin pracuje dorywczo na budowach. Z pomocy społecznej dostaje 700 zł zasiłku, dopłatę do mieszkania i na obiady. Pan Marcin nie ma jeszcze zasądzonych alimentów. W sądzie trwa sprawa o pozbawienie jego żony praw rodzicielskich. Matka dzieci nie przyjeżdża na rozprawy, sąd nie zna jej obecnego miejsca pobytu, więc cała procedura się przedłuża. Mężczyzna nie miał za co kupić synowi butów, więc oddał mu swoje.

- Od widzów dostałem aż trzy pary butów, wszystkie dobre! – cieszy się 11-letni Maciek.

Dziś pan Marcin z optymizmem patrzy w przyszłość. Dzięki pomocy widzów Interwencji będzie mógł powoli wyremontować mieszkanie. Już kupił zlew, którego do tej pory nie miał. A w maju wyprawi 8-letniej Klaudii komunię.

- Już kupiłem jej łańcuszek. Nie mam słów, żeby to określić. Jeszcze raz chciałabym podziękować widzom Polsatu za tę bezinteresowność – mówi pan Marcin.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl