Walczy z urzędami o… 262 zł

Ojciec samotnie wychowujący dzieci musi walczyć z urzędnikami o należne mu pieniądze. Chodzi o 262 zł dodatku rodzinnego. W 2012 roku mężczyzna świadczenie dostawał, a rok później już nie. Urzędnicy żądają od niego zaświadczeń o dochodach matki dzieci. Problem w tym, że kobieta wyjechała do Włoch i nie utrzymuje kontaktu z rodziną.

57-letni Aleksander Kotulski z Jaworzyny Śląskiej sam wychowuje dwoje dzieci, bo żona porzuciła rodzinę i w żaden sposób nie pomaga w jej utrzymaniu. Mąż przejął wszystkie obowiązki. Ma 2 tysiące złotych pensji, z której utrzymuje dom.

- Oświadczyła mi, że się zakochała, zwinęła bagaże i powiedziała: do widzenia, już nigdy więcej w życiu się nie spotkamy – mówi pan Aleksander.

- Na początku było mi trudno, a teraz z dnia na dzień zapominam – mówi Sebastian Kotulski, 16-letni syn pana Aleksandra.

Porzucony mąż nie załamał się, chociaż został z długami i był bezrobotny. Wszystkie siły skierował na wychowanie trojga dzieci. Najstarsza córka już się usamodzielniła. Teraz ojciec walczy o lepszy byt dla 16-letniego syna i 13-letniej córki. Nie zarabia dużo, ale stara się, by niczego im nie brakowało.

- Daję sobie radę, nie jest najgorzej. Pracuję w Zakładzie Oczyszczania Miasta w Świdnicy, bo przecież tym dzieciom trzeba dać coś jeść, ubrać je i ogrzać mieszkanie. W 2012 roku miałem przyznane świadczenia rodzinne, a w tym roku już nie. I to mnie zaskoczyło. 262 złote to moim zdaniem bardzo śmieszna suma. Niechby była taka sytuacja, że ośrodek pomocy społecznej odbiera mi dzieci do domu dziecka i daje w adopcję. I co? Państwo rodzinie, która adoptuje moje dziecko daje 1800 zł na jedno, czyli stać jest dać 3600 zł na dwoje dzieci adoptowanej rodzinie, a dla mnie nie ma 262 złotych – dziwi pan Aleksander.

- Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że to są pieniądze. Nas organy do tego uprawnione rozliczają i nic nie pomoże, że to jest biedny człowiek i żona go opuściła. Proszę o komplet dokumentów – tłumaczy Elżbieta Pawlik, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jaworzynie Śląskiej.

W zeszłym roku samotny ojciec pobierał dodatek rodzinny na dzieci. W tym roku odmówiono mu tej pomocy, mimo że jego sytuacja prawna nie uległa zmianie. Dlaczego zapadły tak różne decyzje?

- Dopatrzyliśmy się, że brakuje nam istotnego dokumentu. On powinien złożyć oświadczenie, że jego żona nie partycypuje w kosztach utrzymania dzieci. Niestety, pracownik jakoś to przeoczył - wyjaśnia Elżbieta Pawlik, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jaworzynie Śląskiej.

- Przysłali pismo, że muszę za żonę przedstawić zaświadczenie o płaceniu składek zusowskich przez żonę, zaświadczenie z urzędu skarbowego o dochodach mojej żony. Ewentualnie muszę mieć takie zaświadczenie od żony. Przedstawiłem im jeszcze dodatkowo pisemko z urzędu miasta, że żona się wymeldowała na stałe – mówi pan Aleksander.

- My skądinąd  wiemy, że tej żony nie ma i nie sposób ustalić jej dochody, ale nie mamy tego na dokumencie – dodaje Elżbieta Pawlik, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jaworzynie Śląskiej.

Przepychanki z ośrodkiem społecznym trwają od roku. Pan Kotulski nie dostaje żadnych pieniędzy – mimo że mu przysługują. Urzędnicy zasłaniają się przepisami. Tym razem żądają udokumentowanego rozwodu.

- My świadczeń rodzinnych nie możemy przyznać bez tego wyroku. Jeśli nie ma wyroku, żona nie jest z dziećmi, a mąż nie wie, gdzie jest ta żona, to on zgłasza na policji, że zaginęła – mówi Elżbieta Pawlik, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Jaworzynie Śląskiej.

- Jak mam zgłosić zaginiecie żony, jak wiem, że mnie opuściła i wyjechała do Włoch. Przecież to nie jest zaginięcie – dziwi się pan Aleksander.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl