Agent Tomek i sąsiedzkie złośliwości

Poseł Tomasz Kaczmarek i jego narzeczona Katarzyna S. zamienili życie swoich sąsiadów w koszmar. Tak twierdzą państwo Jaraczewscy z Olsztyna, którzy dzielą z parą niewielki dom. Rodzina opowiada, że lokatorzy od pół roku robią wszystko, by uprzykrzyć im życie: zastawiają samochodem wyjazd z posesji, wyłączają prąd i celowo hałasują. Poseł zaprzecza.

Państwo Jaraczewscy mieszkają w willowej dzielnicy Olsztyna od kilkudziesięciu lat. Pół roku temu pojawili się nowi sąsiedzi: poseł Tomasz Kaczmarek, znany jako agent Tomek i jego narzeczona Katarzyna S., prowadząca w Olsztynie jedną z fundacji.

- Na górze szybko rozpoczęto prace budowlane. Dziwiliśmy się, że tak szybko dostali zezwolenie. Budynek i posesja są w rejestrze zabytków – mówi Mirosława Jaraczewska, sąsiadka Katarzyny S. i posła Kaczmarka.

- My współodpowiadamy za ten budynek jako właściciele. Kiedy zaczęły się walić ściany i istniała obawa katastrofy budowlanej, zgłosiłem to do inspektoratu budowlanego. Przyjechał inspektor i zamknął budowę po raz pierwszy – opowiada Edward Jaraczewski, sąsiad Katarzyny S. i posła Kaczmarka.

Budynek kilka dni później został błyskawicznie wykreślony z gminnej ewidencji zabytków, a sąsiedzi państwa Jaraczewskich kontynuowali remont.
Jednak od momentu zgłoszenia prac nadzorowi budowlanemu, stosunki między sąsiadami stały się mocno napięte i - jak twierdzą państwo Jaraczewscy - pełne uciążliwych złośliwości.

- Notoryczne zastawianie samochodów, niemożność wyjazdu i wjazdu. Dwa dni temu pani S. pierwszy raz od pół roku postawiła auto tak, że mogliśmy wyjechać. To nieprawdopodobne, aż zrobiłam zdjęcie – opowiada Mirosława Jaraczewska.

- Nigdy żadnej posesji nie zastawialiśmy. Jak wyjechaliśmy na wakacje, to postawiliśmy hondę na terenie, a teren jest wspólny, tak? – mówi Tomasz Kaczmarek, poseł.

Państwo Jaraczewscy do sąsiadów mają także żal o sposób, w jaki prowadzony jest remont we wspólnym budynku. Dysponują nagraniami, z których ma wynikać, że partnerka agenta Tomka miała instruować robotników, jak mają uprzykrzać życie sąsiadom z dołu.

- Nie zwraca się uwagi na nic, robi się od świtu do wieczora, w soboty, niedziele, święta. Ileż można tego hałasu słuchać? Po za tym roboty są prowadzone w sposób złośliwy – mówi Edward Jaraczewski i prezentuje nam nagranie:

„ Ja mam słuchaj wyj…. Mówię ci, on ma grać cały dzień. Do 22 ma k… grać muzyka, ma być rozkręcona na fulla i ta k…ma jej słuchać. Cały dzień, od rana ma lecieć muzyka”.

Czarę goryczy państwa Jaraczewskich przelało wyłączenie prądu przez sąsiadów. Główny włącznik prądu w domu znajduje się na piętrze, którego właścicielem jest narzeczona posła Kaczmarka.

- Najdłuższy okres bez prądu, to sylwester. Ale ten prąd wyłączała nam sukcesywnie już od ponad miesiąca. Prąd raz ginął w jednej części mieszkania, raz w drugiej i tak się bawili tym prądem – twierdzi Mirosława Jaraczewska.

- Nas nie było na miejscu, były prace wykończeniowe i robotnicy pewnie coś schrzanili - mówi Tomasz Kaczmarek, poseł.

Według państwa Jaraczewskich to, co dzieje się we wspólnej posesji od momentu pojawienia się nowych współwłaścicieli ma służyć tylko jednemu – przejęciu atrakcyjnie położonej nieruchomości przez nowych współwłaścicieli.

- Mam wrażenie, że ta działka została kupiona, by wcześniej czy później przejąć resztę i przy odpowiednich układach doprowadzić do jej powiększenia. Może chcą tu zbudować pensjonat, nie wiem jakie mają palny – mówi Edward Jaraczewski.

- Ja mogę tylko domniemać, że te zachowania z ich strony są po to, by podbić stawkę, gdybyśmy chcieli kiedyś to od nich odkupić. To miało polegać właśnie na tym. Ja, będąc parlamentarzystą, osobą publiczną tak bym się zachowywał? Przecież jest cały katalog narzędzi, dzięki którym można dochodzić swoich praw – powiedział Tomasz Kaczmarek, poseł.*

* skrót materiału

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl