Śmierć na pasach. Ambasada Kuwejtu umywa ręce

Pani Jadwiga zginęła potrącona na przejściu dla pieszych przez attache ambasady Kuwejtu. Dyplomata nie tylko nie udzielił ofierze pomocy, ale uciekł z miejsca wypadku! Wszystko wskazuje na to, mężczyzna uniknie odpowiedzialności, bo chroni go immunitet dyplomatyczny. Po dwóch miesiącach od zdarzenia nawet nie został przesłuchany.

- Osoby objęte immunitetem dyplomatycznym nie podlegają orzecznictwu sądów polskich, jak również nie mają obowiązku składania zeznań w charakterze świadka – informuje Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Bo petrodolary nad wszystkim górują. Kuwejt to nie emeryt, który może się tu domagać jakiejś prawdy – komentuje prof. Henryk Zimny, którego żona został zginęła w wypadku.

Od tego tragicznego zdarzenia minęły już dwa miesiące. Pani Jadwiga z Warszawy została potrącona na przejściu dla pieszych tuż obok swojego domu. Wracała ze spaceru z psem. W domu czekał na nią mąż.

- Cmoknęła mnie w policzek. Powiedziałem, że przygotuję śniadanie. Później usłyszałem sygnał karetki pogotowia, która według mojego wyliczenia stanęła przy pasach. To już mnie bardzo zaniepokoiło. Ubrałem się i zszedłem szukać żony – wspomina prof. Henryk Zimny.

Pani Jadwiga miała bardzo duże obrażenia wewnętrzne. Choć lekarze starali się robić wszystko, co możliwe, kobiety nie udało się uratować. Zmarła po kilku godzinach od wypadku.

- Osoba, która bezpośrednio spowodowała ten wypadek nie została jeszcze przesłuchana i to jest nasza największa bolączka w tej chwili, bo czas płynie, okoliczności wypadku się zacierają – mówi Magdalena Wojtaszek, krewna pani Jadwigi.

Kierowca, który potrącił panią Jadwigę na pasach to attache ambasady Kuwejtu. Mężczyzna nie tylko nie udzielił pomocy pani Jadwidze, ale uciekł z miejsca wypadku nie interesując się losem starszej kobiety.

- Jechałem bezpośrednio za tym samochodem. Mógł albo ominąć kolizję, albo tę panią, ewentualnie wyhamować. Pojechał, wręcz przyspieszył potem. Zniknął mi z oczu. Ten człowiek uciekł z miejsca wypadku, po czym wrócił, ale już po interwencji karetki pogotowia i policji – opowiada świadek wypadku.

- Ktoś, kto za nim jechał, fotografował go. Zobaczył, jak się ten człowiek zachowuje, że to jest nienormalne zachowanie. Jego to nie obchodziło, bo uważał, że jest chroniony immunitetem – dodaje prof. Henryk Zimny, mąż pani Jadwigi.

Pełnomocnik ambasady Kuwejtu poinformował nas, że ambasada nie będzie komentować całej sprawy. Próbowaliśmy skontaktować się z dyplomatą, który potrącił panią Jadwigę – bezskutecznie.

- Konwencja Wiedeńska wyraźnie mówi, że mimo tego iż dyplomatów chroni immunitet, powinni oni przestrzegać prawa kraju, w którym przebywają i nie powinni nadużywać swojego statusu. Natomiast w praktyce rzadko dochodzi do tego, żeby państwo zrzekało się immunitetu swoich dyplomatów – informuje Marcin Wojciechowski, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

- Dzisiaj się starają zrzucić winę na żonę - mówi prof. Henryk Zimny.

- Według słów pełnomocnika (ambasady - przyp. red.) żonę mojego klienta miał wciągnąć na przejście dla pieszych mały, dwukilogramowy piesek – dodaje Przemysław Florek, pełnomocnik rodziny pani Jadwigi.

Tej wersji nie potwierdza świadek, który widział moment potrącenia na pasach. Rodzina pani Jadwigi obawia się jednak o dalsze etapy postępowania w sprawie wyjaśnienia przyczyn wypadku.

- Pies szedł przy pani, ona szła tempem typowej starszej pani – twierdzi świadek wypadku.

- Nasz pełnomocnik spotykał się z ambasadorem, który zadeklarował pomoc. Natomiast to są tylko puste słowa, przynajmniej na tę chwilę – mówi Magdalena Wojtaszek, krewna pani Jadwigi.

Pani Jadwiga i pan Henryk byli małżeństwem przez 61 lat. Nie mieli dzieci. Całe swoje życie pracowali z młodzieżą i studentami. Ostatnie lata chcieli poświęcić sobie. Ten tragiczny wypadek przerwał ich szczęśliwą jesień życia.

- Ona miała więcej tej dobrej energii do życia, niż niejedna młodsza osoba. Prowadziła dom, piekła ciasta, opiekowała się wujkiem, zapraszała całą rodzinę na spotkania. To była dusza towarzystwa, taka bardzo ciepła i dobra osoba – wspomina Magdalena Wojtaszek, krewna pani Jadwigi.

- Była wspaniałą kobietą. Prawdziwym przyjacielem.  Żona mówiła: ktoś z nas kiedyś odejdzie pierwszy. To zdarzenie jest gdzieś w naszym życiu ulokowane. Trudno przewidzieć, że dzisiaj jest ta meta – podsumowuje prof. Henryk Zimny*

* skrót materiału

Reporterka: Milena Sławińska, współpraca: Ramy Mahameed

mslawinska@polsat.com.pl