Zarabia na ofiarach wypadków

Nowe, bulwersujące fakty o Dawidzie S., którego firma walczy o odszkodowania dla ofiar wypadków, a później nie oddaje im wszystkich pieniędzy. Poszkodowani twierdzą, że mężczyzna zupełnie nie przejmuje się toczącym się przeciw niemu procesem karnym i rozwija swój „biznes” zakładając kolejne firmy. Dotarliśmy do jeszcze jednej jego ofiary. To ojciec przebywającego w hospicjum mężczyzny.

Na widok ekipy Interwencji Dawid S. zareagował ucieczką. Jak twierdzi prokuratura, jako właściciel Grupy Finansowo-Inwestycyjnej „Odszkodowania” oszukiwał on swoich klientów. Przed Sądem Rejonowym w Legnicy toczy się proces karny przeciwko mężczyźnie.

- Ten pan przywłaszczył pieniądze klientów pochodzące z odszkodowań od firm ubezpieczeniowych – informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Dawid S., jako prezes Grupy Finansowo-Inwestycyjnej „Odszkodowania” ofiarom wypadków lub ich rodzinom oferował pomoc w uzyskaniu pieniędzy od ubezpieczycieli. Zgodnie z umową miał otrzymywać za to 15 procent wywalczonej kwoty. Firmy odszkodowania wypłacały, ale Dawid S. należnych pieniędzy już nie przekazywał.

- Prezes Dawid S. nie odbierał telefonów, nie odpisywał na listy czy maile. Te pieniądze są potrzebne na rehabilitację, żeby córka wróciła do pełni zdrowia – mówił Andrzej Wojciechowski, ojciec Marty Wojciechowskiej, gdy pierwszy raz opowiadaliśmy o działalności Dawida S.

Marta Wojciechowska z Wrocławia w 2008 roku miała wypadek samochodowy. Pół roku spędziła w szpitalu. Do dziś ma niedowład części ciała. Kiedy ubezpieczyciel przyznał jej ponad 160 tysięcy złotych, Dawid S. przelał kobiecie na konto zaledwie 70 tysięcy.

- Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia wydał nakaz zapłaty na rzecz powódki od pozwanego. To była kwota ponad 80 tysięcy złotych – mówił  Marek Poteralski, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

- Komornik stwierdził jednak bezskuteczność działań w wyegzekwowaniu zobowiązania i umorzył postępowanie – opowiada Andrzej Wojciechowski, ojciec pani Marty.

Kobieta razem z ojcem i naszą ekipą pojechała do firmy Dawida S. Chciała dowiedzieć się, kiedy mężczyzna odda jej pieniądze. Jak się okazało, biura mężczyzny przeniosły się w niewiadome miejsce.

- Ten pan miał tutaj cztery firmy. Komornik zabrał pieniądze z jednej firmy, bo ten prezes przegrał proces. Ja temu człowiekowi nie zakładam nawet sprawy, a jest mi winien ponad 30 tysięcy złotych – powiedział właściciel budynku, w którym Dawid S. prowadził swoje firmy.

Jadwiga Kochanek mieszka pod Opolem. Jej mąż 6 lat temu jadąc motorowerem zginął potrącany przez samochód. Dawid S. także jej zaoferował pomoc. Dostał od ubezpieczyciela 50 tysięcy złotych, jednak starszej kobiecie wpłacił zaledwie 11 tysięcy. 

- On tłumaczył w sądzie, że firmę otwierał, że miał sporo wydatków. Musiał samochody, komputery pokupować – opowiadała nam pani Jadwiga.

28-letni Kamil Sołdan z Łodzi został potrącony 7 lat temu przez tramwaj. Od tamtego czasu przebywa pod opieką lekarzy w miejskim hospicjum w Płocku. Dawid S.  rodzicom sparaliżowanego mężczyzny wciąż jest winny ponad 30 tysięcy złotych.

- Nastąpiło uszkodzenie pnia mózgu. Kamil jest w stanie apalicznym, jak roślina. Nie ma nawet żadnych rokowań. Czuję się bardzo oszukany. Dawid S. nie ma skrupułów, zachowuje się jak łajdak. Ja żeby umieścić syna w hospicjum, musiałem działkę sprzedać. On wiedział o tym, a i tak zrobił mnie w konia – mówi Henryk Sołdan, ojciec pana Kamila.*

* skrót materiału

Reporter: Arturz Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl