Nękani donosami

Tajemniczy prześladowca składa na Bogumiłę i Andrzeja Kortasów donosy w różnych instytucjach: gminie, zakładzie komunalnym, policji. Ostatnio funkcjonariusze przeczesali dom rodziny w poszukiwaniu broni i narkotyków! Małżeństwo podejrzewa, że sprawcą całego zamieszania jest ich sąsiad – miejscowy sołtys.

W listopadzie ubiegłego roku na posesję pana Andrzeja i pani Bogumiły przyjechała policja. Powodem był donos o narkotykach, broni i nielegalnym alkoholu.

- Mniej więcej o siódmej rano córka wezwała nas do kuchni, że jakieś samochody czekają tutaj pod bramą. Zastawili obie bramy. Obeszli cały teren, posprawdzali i poinformowali nas, że będą musieli wykonać rewizję domu. Przeszli z psem cały dom, strych i garaż – opowiada Bogumiła Kortas.

- Informacje nie potwierdziły się. Policjanci nie znaleźli żadnych zakazanych przedmiotów – mówi Maciej Daszkiewicz z policji w Bydgoszczy.

Wcześniej w domu pana Andrzeja były też inne kontrole, z różnych urzędów. Donosy trafiały do przedsiębiorstwa komunalnego, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa czy Inspektoratu Ochrony Środowiska. To fragmenty donosów:

„Uprzejmie donoszę, że państwo Bogumiła i Andrzej odprowadzają swoje ścieki na grunty orne”.
„Ci państwo mają ciche przyzwolenie na odprowadzanie ścieków na swoje pole”.
„Urząd gminy przymyka oczy i uważa, że nie ma sprawy.”

Wszystkie donosy okazały się fałszywe. Pan Andrzej i pani Bogumiła nie wiedzą, kto wysyła anonimy, choć mają swoje podejrzenia. Z  jednym z sąsiadów, a jednocześnie sołtysem mają konflikt o drogę.

- Kiedyś syn zawołał mnie, bo zauważył, jak sołtys grodził nam drogę. Poszłam to wyjaśnić. Powiedział: to za to, że twój mąż obraził mojego brata przed kościołem, tu chodzi o honor – twierdzi Bogumiła Kortas.

- Przez trzy-cztery miesiące byłem odcięty od świata – dodaje Andrzej Kortas.

- Żadnych gróźb nie było. Ja się nie odnoszę do tego, nie chce mieć nic wspólnego z tym państwem – powiedział nam sołtys.

- Sołtys jest człowiekiem niesfornym, bo nie zawsze się zgadza. W niektórych przypadkach, powiem nawet, jest kłótliwym człowiekiem – mówi Michał Skałecki, wójt gminy Lubiewo.

Jedziemy z panem Andrzejem do sołtysa. Pan Andrzej chce wprost zapytać o anonimy, które ktoś na nich składa:

Pan Andrzej: Słuchaj Antoni, przyszedłem w pokojowych zamiarach. Nękają mnie donosy.

Sołtys: Ale to nie z mojej strony, daję słowo.
Pan Andrzej: Nie chce mówić, ile czyje słowo jest warte. Dochodzenie rusza.
Sołtys: Ja tam palców nie maczałem.

- Nie wierzę w słowa sołtysa. Nie mam powodów mu wierzyć. Za dobrze go znam – powiedział tuż po rozmowie Andrzej Kortas.

Autor donosów pozostaje nieznany. Sprawą zajmuje się prokuratura, ale pan Andrzej i pani Bogumiła obawiają się, że to nie koniec sprawy.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl