Przez 2,75 zł stracił alimenty

Pomoc społeczna odmówiła ojcu wypłaty alimentów, bo przekroczył dochód o 2,75 zł! Pan Janusz samotnie wychowuje 17-letniego syna. Mimo dzielnej postawy, mężczyzna z trudem wiąże koniec z końcem i co miesiąc zapożycza się u znajomych. Ratunkiem dla rodziny byłoby 450 zł z funduszu alimentacyjnego. Niestety, urzędnicy odmówili, bo takie są przepisy.

- On mówił cały czas , tato nikt mnie nie kocha , nikt mnie nie chce. Rozpłakałem się – opowiada pan Janusz.

- Z mamą nie mam kontaktu od kilku lat, nawet więcej.  I nie chcę mieć – powiedział Kazimierz, syn pana Janusza.

54-letni Janusz Galiczyński z Przemyśla od dwóch lat samotnie wychowuje 17-letniego syna. Małżeństwo pana Janusza w 2002 roku rozpadło się, bo żona nadużywała alkoholu. On też, jak sam mówi, nie był najlepszym ojcem.

- Prowadziłem hulaszczy tryb życia. W domu to żona miała obowiązki, ja miałem zarabiać pieniądze. Latało mi to, co się działo w domu – opowiada pan Janusz.

- Pozbawienie władzy rodzicielskiej nastąpiło w wyroku rozwodowym. Pan Janusz sam wnioskował, żeby go tej władzy pozbawić – informuje Małgorzata Reizer, rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu.

- Sam poprosiłem sędziego, ponieważ nie chciałem mieć z tą rodziną nic wspólnego. Byłem wściekły na nich – dodaje pan Janusz.

Po rozwodzie kontakty pana Janusza z rodziną były sporadyczne. Syna wychowywała była żona z teściową. Kiedy teściowa zmarła, chłopak trafił do domu dziecka, bo nadużywająca alkoholu matka, nie potrafiła zająć się synem. To był szok dla pana Janusza. Zaczął dramatyczną walkę o zabranie chłopca z placówki .

- On miał depresję, chciał sobie życie odebrać w tym domu dziecka. Mogłem trzasnąć drzwiami i zostawić go w tym ośrodku lub rozpocząć walkę o dziecko. Rozpocząłem terapię rodzinną w szpitalu Łańcucie i wystąpiłem o przywrócenie mi praw – opowiada pan Janusz.

- Ja mam tyle problemów z byłym mężem, że cokolwiek z nim, to załatwiam osobiście. Nie będę dalej rozmawiała – powiedziała była żona pana Janusza.

- Matka jest pozbawiona władzy rodzicielskiej. W dalszym ciągu nie ma z jej strony żadnego zainteresowania dzieckiem. Problemem jest alkoholizm i to przewlekły. Na wniosek ojca sąd rozpatrywał sprawę o przywrócenie mu władzy rodzicielskiej. Były wywiady kuratora, biegli sporządzili opinię i na tej podstawie wniosek pana Janusza został uwzględniony – informuje Małgorzata Reizer, rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu.

Walkę o dziecko pan Janusz wygrał dwa lata temu. Ciężko pracuje na nocne zmiany, a w dzień opiekuje się synem. Niestety, to nie koniec problemów ojca. Sąd przyznał mu  450 złotych alimentów od byłej żony na utrzymanie syna, ale pomoc społeczna odmówiła wypłacania pieniędzy z funduszu alimentacyjnego, bo dochód ojca w 2013 roku został przekroczony o… 2 złote 75 groszy.

- Przekroczenie nawet o przysłowiową złotówkę powoduje to, że ludzie nie są uprawnieni do pobierania tych świadczeń – tłumaczy Jadwiga Lis z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Przemyślu.

- To nie są pieniądze dla mnie tylko dla syna. Państwo odmówiło świadczeń dziecku, nie mnie. Byłoby mi lżej, a jest ciężej, bo muszę liczyć się z wydatkami. Jest tak, że co miesiąc pożyczam od znajomych. Państwo ma instrumenty i procedury żeby matkę zmusić do płacenia. Mogą jej dać prace interwencyjne i to ściągnąć, ale oni tego nie robią – mówi pan Janusz.
 
Syn pana Janusza, Kazimierz nie chciał wystąpić przed kamerą, zgodził się na rozmowę telefoniczną:

Reporterka: Jakim tatą jest pan Janusz?
Kazimierz: Dobrym.
Reporterka: A jak teraz wygląda twoja codzienność?
Kazimierz: Normalnie: szkoła, potem domu. Czasem z tatą chodzimy na terapie.
Reporterka: A tata dzielnie sobie radzi w opiece nad tobą ?
Kazimierz: Tak

- Ja dziecko kocham, wyciągnąłem go z tarapatów, utrzymuję, pomagam. Gdy przyjdzie czas, że stanę przed Bogiem, to będę stał z podniesionym czołem – podsumowuje pan Janusz.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl