Wynajęła mieszkanie - straci majątek

Państwo B. wynajęli od chorej na schizofrenię kobiety mieszkanie i mimo, że od 19 miesięcy nie płacą czynszu, to nie ma na nich siły! Skutecznie przedłużają bowiem postępowanie sądowe w sprawie ich eksmisji. Mieszkanie jest już zadłużone na 12 tys. zł. Z tego powodu spółdzielnia złożyła już pismo do sądu o licytację lokalu.

To fragment rozmowy córki pani Janiny z państwem B.:

Pani Ewa, córka pani Janiny: Chcę zobaczyć w jakim stanie jest mieszkanie teraz, bo ostatnio były drzwi pomazane, pomalowane.
Agata B.: Pytanie brzmi: czy na umowie, którą mieliśmy wcześniej jest napisane, że jest możliwość oględzin mieszkania? Nie.
Pani Ewa: Wie pani, że już umowa państwu wygasła, trzyletnia?
Agata B.: Wiem o tym, w maju.
Pani Ewa: No to o co chodzi? My mamy prawo do tego mieszkania.
Agata B.: Ale postępowanie się toczy.
Pani Ewa: Ja się tu mogę z mamą nawet wprowadzić.
Agata B.: Ale nie będę z panią rozmawiać!
Pani Ewa: Pani ma mi mieszkanie pokazać, jak wygląda w środku.
Wojciech B.: Pokazać to mogę pani swojego ptaka, proszę odejść stąd!

Pani Janina Knauer ma 64 lata. Nie jest osobą w pełni samodzielną. Mimo to, stara się żyć normalnie. Od dwóch lat jest ubezwłasnowolniona. Nim to nastąpiło, stała się jednak posiadaczką wielkiego problemu - wynajęła swoje własnościowe mieszkanie.

- Mama od kilku lat choruje na schizofrenię. Akurat gdy podpisywała umowę, była po leczeniu szpitalnym – opowiada Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.

Wszystko zaczęło się na osiedlu XXX-lecia PRL w Wodzisławiu Śląskim. W maju 2010 roku na drodze pani Janiny pojawiła się pięcioosobowa rodzina państwa B.

- Byli bardzo mili, uprzejmi, nachodzili mnie parę razy, żeby wynająć – wspomina pani Janina.

- Nic absolutnie nie wzięli na siebie, za nich nie są odpowiedzialni. Prąd, woda, gaz wszystko było na mamę sformułowane w umowie – opowiada Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.

Wkrótce zaczęły się prawdziwe problemy dla pani Janiny i jej córki. Państwo B. szybko przestali regularnie płacić czynsz.

- Płacili przez pół roku, a później zaczęły się kłopoty. Ostatni raz zapłacili w maju 2012 roku – mówi Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.

- Z naszej dokumentacji wynika, że państwo B. nie płacą, mają zaległości za 19 miesięcy. Jest to kwota około 12 000 zł – informuje Jan Grabowiecki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW w Wodzisławiu Śląskim.

Agata B. w tym, że zalega z opłatami nie widzi nic złego…

- Jako osoba mająca mały dochód mam prawo uzyskać dotację do czynszu, a tylko dlatego, że toczy się postępowanie, dotacja do czynszu została wstrzymana – powiedziała nam kobieta.

Pani Ewa w imieniu mamy poszła do sądu. W 2011 roku zapadł pierwszy wyrok – sąd postanowił eksmitować Wojciecha B.

- Pan B. stawił się na rozprawę, a pani B. odsiadywała jakiś wyrok. Sędzia ogłosił, że skoro nie może się ona stawić, to musi wszystko wstrzymać. Wydał więc wyrok tylko na Wojciecha B. – opowiada Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.

- Ponieważ pozwana wniosła odpowiednie środki obrony w odpowiedzi na pozew, stawiła się na rozprawę, wnosiła oddalenie powództwa, sformułowała zarzuty, to w stosunku do niej i dzieci, które reprezentowała musiało się toczyć dalsze postępowanie – wyjaśnia Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.

W 2012 roku sąd wydał wyrok o eksmisji wszystkich lokatorów, ale od tego państwo B. też się odwołali. Prawdziwy szok pani Ewa przeżyła w 2013 roku, kiedy na skutek apelacji, sąd okręgowy, po dwóch latach procesu, cofnął całą sprawę do ponownego rozpatrzenia!

- Nie wiem jak to się stało, ale sąd rejonowy nie zauważył środków zaskarżenia na różne decyzje, które w tej sprawie podejmował. Ponieważ nie nadał biegu określonym wnioskom i zażaleniom, zwłaszcza pozwanego i pozwanej, dlatego też sprawa będzie się musiała toczyć ponownie – informuje Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.

- Ja już bym dawno miała ten wyrok, gdyby sędzia się nie pomylił. Skoro on jest niekompetentny, to niech dadzą kogoś innego do poprawki. Ale niech mi to poprawią szybko, dlaczego mam czekać w nowej kolejce, jak do nowej sprawy. To jest wina sądu – mówi Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.

Tymczasem zadłużenie mieszkania rośnie. Mimo, iż komornik co miesiąc zabiera kilkaset złotych z renty pani Janiny, lada dzień kobieta bezpowrotnie straci mieszkanie.

- Grozi jej niestety licytacja tego mieszkania i pozbawienie prawa do tego lokalu. Z takim wnioskiem wystąpiliśmy do sądu, bo kwota jest już zaczyna – mówi Jan Grabowiecki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW w Wodzisławiu Śląskim.

- Oni nie czuliby się tacy bezkarni, gdyby urzędy sprawnie załatwiały sprawy. To jest przykład dla innych, że skoro oni sobie posiedzieli, skoro w sądach jest tak jak jest, to innym też się upiecze – zauważa Ewa Stepczuk, córka pani Janiny.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl