Nie wie, że sprzedała swój dom

Irma Pyszniak ma 80 lat i cierpi na chorobę Alzheimera. Kobieta sprzedała swój dom po cenie znacznie niższej niż rynkowa i w dodatku nic o tym nie wie! Jej problemy zaczęły się, gdy podpisała u notariusza bardzo szerokie pełnomocnictwo dla Agnieszki G., która pomagała jej w codziennym życiu…

W domu na ulicy Asnyka we Wrocławiu Irma Pyszniak mieszka od czasów dzieciństwa.

- Byłam w domu dziecka, nikt tak jak człowiek, który nie ma własnego domu, nie kocha tak swojego miejsca na ziemi – mówi pani Irma.

Pani Irma ma Alzheimera. Oprócz syna, który ma schizofrenię i jest ubezwłasnowolniony, starsza kobieta nie ma nikogo bliskiego. Dlatego ucieszyła się, kiedy pomoc zaoferowała jej Agnieszka G.

- Była bardzo otwarta, do znudzenia powtarzała: Irmusiu ja mam otwarte serce. Ona tak bezinteresownie wszystko robiła. Ja chciałam jej płacić, ale nie chciała. Kiedy źle się czułam i polegiwałam, zobowiązała się, że będzie załatwiać moje sprawy, jeśli dam jej pełnomocnictwo – opowiada pani Irma.

Kobieta podpisała u notariusza pełnomocnictwo dla Agnieszki G. Ale jak się okazało, nie było to tylko pełnomocnictwo do załatwiania spraw w urzędach.

- Pełnomocnictwo jest w zasadzie do wszystkiego, jest bardzo szerokie, na dwie strony A4 - mówi Barbara Drechny, pełnomocnik pani Irmy.

- Pojechały do kancelarii, tam zostało podpisane pełnomocnictwo. W tej samej kancelarii, w tej samej dacie został sporządzony testament. Cztery piąte majątku dziedziczył syn, a jedną piąta pani G. Ale syn jest ubezwłasnowolniony, chory na schizofrenię i osoba, która byłaby jego opiekunem, przejęłaby pieczę nad całym majątkiem. A opiekunem miała być Agnieszka G. – dodaje Ryszard Walczak, znajomy pani Irmy.

Po kilku miesiącach chora kobieta, jak się okazało, sprzedała swój dom za milion złotych. Dom wart według agentów nieruchomości prawie dwa razy tyle. Pani Irmy nie było u notariusza. Reprezentowała ją Agnieszka G., bo miała pełnomocnictwo. Starsza pani nie jest świadoma tego, co się stalo.

- Jakoś w porę się zreflektowałam i nie sprzedałam tego domu – twierdzi pani Irma.

- W akcie notarialnym zawarto klauzulę o potrąceniu kary umownej 200 tysięcy złotych, gdyby pani Pyszniak się nie wyprowadziła w zakreślonym czasie, co uważam za wielce niekorzystne. De facto z uwzględnieniem potrąconej kwoty, dom ten został sprzedany za 800 tysięcy złotych. To nadzwyczajna cena tej nieruchomości - mówi Barbara Drechny, pełnomocnik pani Irmy.

Agnieszka G. nie zgodziła się na oficjalną wypowiedź przed kamerą. Twierdzi, że pani Irma chciała sprzedać swój dom i zamieszkać w bloku. Czemu pani Irmy nie było przy sprzedaży domu?

- Ja wtedy dzwoniłam do niej, ale w dniu, kiedy był umówiony notariusz, pani Irma sobie przypomniała, że przyjmuje u niej taki osteopata. Nie było możliwości, żeby to przesunąć i pani Irma pani powiedziała: przecież masz pełnomocnictwo – twierdzi Agnieszka G.

Za 380 tysięcy złotych uzyskanych ze sprzedaży domu, również za pośrednictwem Agnieszki G., pani Irma kupiła mieszkanie na obrzeżach Wrocławia. Chora kobieta nie ma o tym pojęcia.

- W życiu się stąd nie wyprowadzę, chyba żebym nie miała innego wyjścia. Myślę, że jak się wyprowadzę, to na cmentarz - mówi pani Irma.

- Chodziło o to, żeby ona w godnych warunkach żyła. Ona prosiła mnie kilka razy dziennie, żebym jej nie zostawiała, żebym się nią opiekowała – powiedziała nam Agnieszka G.

- Tamto mieszkanie w żadnym razie nie spełniało warunków do bytowania takiej osoby, jak moja klientka. To jest osoba chora jej syn również – mówi Barbara Drechny, pełnomocnik pani Irmy.

Testament udało się unieważnić. Ale kobieta, która kupiła dom pani Irmy nie chce się zgodzić na cofnięcie transakcji. Starsza pani złożyła doniesienie do prokuratury. Ta umorzyła jednak sprawę.

- Sam fakt choroby nie znaczy, że taka osoba nie jest w stanie podejmować samodzielnie decyzji. W świetle prawa pani Irma nie jest osobą ubezwłasnowolnioną. W aktach sprawy znajdują się nagrania rozmów pokrzywdzonej z innymi osobami. Jest rozmowa prywatna, gdzie pokrzywdzona mówi, że cieszy się, że dom pójdzie w dobre ręce – informuje Karolina Stocka-Mycek z Prokuratury Rejonowej Wrocław Psie Pole.

- Pani Irma różne, ciekawe rzeczy mówi: że jest zachwycona różnymi rzeczami, które niekoniecznie są prawdziwe. To jest osoba chora – mówi Barbara Drechny, pełnomocnik pani Irmy.

- Zrozumiałam, że zostałam oszukana – podsumowuje pani Irma.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl