Pił, kierował - za wypadek nie odpowiada!

Skandaliczna historia z Wielkopolski. Regina Kantarowska włączała się do ruchu, gdy w jej seata uderzył samochód Krzysztofa M. Mężczyzna był pijany i jechał z nadmierną prędkością. Mimo to, prokuratura uznała, że winna spowodowania wypadku jest pani Regina! Kobieta walczyła o sprawiedliwość w sądzie i została prawomocnie uniewinniona. Krzysztofa M. o spowodowanie wypadku… nie oskarżono.

24 października 2009 roku. Ślesin koło Konina. 50-letnia Regina Kantarowska wycofuje seatem z posesji. Po upewnieniu się, że ma wolny pas ruch wyjeżdża na drogę. W samochodzie znajduje się także jej 80-letnia ciotka. Nagle uderza w jej pojazd rozpędzony peugeot, prowadzony przez 19-letniego Krzysztofa M.

- Wyjechałam na jednię z pół metra, usłyszałam huk i straciłam przytomność – opowiada pani Regina.

- Widziałem pędzący samochód, który z prawego pasa zjechał na lewy i uderzył w tylną część seata – mówi Roman Musiałkiewicz, świadek zdarzenia.

- Kierowca peugeota miał ponad promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Kierująca seatem i pasażerka zostały odwiezione do szpitala – informuje Marcin Jankowski z Komendy Miejskiej Policji w Koninie.

Kierowca peugeota wyszedł z wypadku praktycznie bez szwanku. Kobiety cudem przeżyły. Okazało się, że pani Regina miała połamane żebra, pękniętą miednicę, urazy głowy oraz przerwany rdzeń kręgowy. Jest sparaliżowana od pasa w dół. Do końca  życia będzie jeździć na wózku inwalidzkim.

- Miałam swój pas wolny, żeby wycofać samochodem i wycofałam. Gdyby on nie ściął tego łuku, to bym dziś chodziła – mówi pani Regina.

19-latek był pijany. W sądzie zeznał, że to pani Regina zajechała mu drogę. Prokuratura uwierzyła mu i postawiła kobiecie zarzut spowodowania wypadku. Także powołany przez śledczych biegły uznał winę pięćdziesięciolatki.

Pani Regina powołała swojego biegłego, który nie miał wątpliwości, co do winy Krzysztofa M. Sąd, mając dwie rozbieżne ekspertyzy, powołał kolejnych ekspertów. Po ich opiniach uznał, że kobieta nie ponosi odpowiedzialności za spowodowanie wypadku. Kierowcę peugeota sąd skazał za kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu.

- Sąd mnie uniewinnił, ale prokurator się z tym nie zgodził. Uważał, ze jestem winna. Zaskarżył tę decyzję, jednak sąd okręgowy, po zapoznaniu się z materiałem, też mnie uniewinnił – opowiada pani Renata.

- Nikt ze świadków nie potwierdził wersji Krzysztofa M. Biegli mówią, że na pewno przekroczył dopuszczalna prędkość, minimum o 20 km/h, piszą, że przypuszczalnie mógł ją przekroczyć nawet 40 - 50 km/h - opowiada Marcin Woźniak, pełnomocnik pani Reginy.

Pani Regina rozpoczęła walkę o odszkodowanie. Niestety, dopóki oficjalnie nie ma winnego spowodowania wypadku, kobieta nie ma szans na otrzymanie jakiegokolwiek zadośćuczynienia. Dlatego złożyła do konińskiej prokuratury wniosek o ściganie Krzysztofa M. jako sprawcy wypadku. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania.

- Skoro nie można ustalić przebiegu zdarzenia, nie można ustalić, jaki wpływ miało przekroczenie przez Krzysztofa M. prędkości i jazda pod wpływem alkoholu – tłumaczy Marek Kasprzak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koninie.

- Załatwianie tej sprawy jest skandaliczne. Prowadziłem kilkaset podobnych spraw i nigdy nie wiedziałem takiego postępowania prokuratury. Nigdy – mówi Marcin Woźniak, pełnomocnik pani Reginy.

- Jest wypadek, ja jestem na wózku, tylko nie ma winnego. Chciałabym, żeby to wszystko było sprawiedliwe. Człowiek jest uczciwy całe życie, a ktoś mi wpiera, że jestem winna. Z tym się nie mogę pogodzić – podsumowuje pani Regina.

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl