Przed sąd za… zbyt błyszczącą dachówkę

Za co można stanąć przed sądem? Historia państwa Bocheńskich z Dębogóry koło Poznania pokazuje, że absolutnie za wszystko. Rodzina została pozwana za… zbyt błyszczącą dachówkę. Ich sąsiedzi uznali, że za mocno odbija ona światło słoneczne i ich razi.

- Mam wrażenie, że my nadaliśmy sens życia tym ludziom. Oni niczym innym nie żyją, o dachówce wiedzą już wszystko – mówi Magdalena Bocheńska, która została pozwana za oślepiającą dachówkę.

- Jesteśmy niezadowoleni z tego, jak zachowuje się dachówka. Zachowuje się w sposób oślepiający jednoznacznie – mówi jeden z sąsiadów państwa Bocheńskich.

Kiedy dwa lata temu pani Magdalena Bocheńska zaczynała budowę domu w Dębogórze, myślała, że będzie on spełnieniem marzeń jej rodziny. Dziś zamiast radości ma jednak poważne kłopoty.

- Było pięć dachówek na dachu, kiedy otrzymaliśmy telefon od sąsiada, że te 5 dachówek świeci w słoneczny dzień przez 5 minut. Zapytał, co będzie, jak będzie cały dach obłożony dachówką. Odebrałam to wtedy jako żart, bo wydawało mi się, że nie można mieć o to pretensji – wspomina pani Magdalena.

- Problem pojawił się dokładnie, kiedy pojawiły się cztery dachówki. Tak jakby pani lustro położyła sobie na dachu – mówi sąsiad R. 

O tym, że sąsiedzi - państwo G. i państwo R. - nie żartują pani Magdalena przekonała się już w sierpniu 2012 roku. Wtedy odwiedziła ją kontrola z nadzoru budowlanego.

- Sprawa zakończyła się wydaniem decyzji o umorzeniu postępowania, z uwagi na jego bezprzedmiotowość. Te dachówki posiadają deklarację zgodności producenta, co znaczy że została przeprowadzona ocena ich zgodności z dyrektywami unijnymi i mogą być legalnie wprowadzone do obrotu na terenie całej Unii Europejskiej – informuje Marta Wiśniewska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego dla Powiatu Poznańskiego.

- Cała ta sprawa bardzo zdziwiła. Też mam na przeciwko dom z glazurowaną dachówką i nie ma z tym żadnego problemu – mówi Aleksandra Olkiewicz-Woźna, mieszkanka Dębogóry.

Sąsiedzi państwa Bocheńskich są innego zdania. Na dowód pokazują robione przez siebie fotografie.

- Mamy zdjęcia. Jak pani siedzi przy stole na tarasie, to nieuniknione, żeby pani nie spojrzała w tamtą stronę. Po chwili dostaje pani takiego refleksu w oczach, że ma pani ciemno – tłumaczył naszej reporterce sąsiad R.

- Na zdjęciu rzeczywiście nasz dach mocno błyszczy. Tyle, że każde zdjęcie robione w bardzo słoneczny dzień, pod słońce, będzie prześwietlone, będzie potęgowało działanie słońca. W rzeczywistości nie wygląda to tak ostro – odniosła się do fotografii pani Magdalena.

- Duża część okien naszego domu i domów naszych sąsiadów wychodzi na ten dom. Dach oczywiście jest błyszczący, natomiast to światło odbija, jak od dobrze wymytego samochodu. Nie ma mowy, żeby dach kogokolwiek był w stanie oślepić – uważa Ziemowit Pawlak, sąsiad pani Magdaleny.

Niezadowoleni sąsiedzi obstają jednak przy swoim. Państwo G. poszli nawet o krok dalej. W lipcu 2013 roku złożyli do sądu… pozew o zaniechanie immisji (czyli negatywnego oddziaływania na otoczenie, sąsiadów – przyp. red.).

- Z uzasadnienia pozwu wynika, iż domagają się przywrócenia stanu zgodnego z prawem, zaprzestania kierowania wiązki światła odbitego na nieruchomość powodów. Twierdzą oni, że zakłóca to ich spokój, wręcz doprowadza to do rozstroju zdrowia, odczuwają bóle głowy, migreny – informuje Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Próbowaliśmy porozmawiać z państwem G. o wpływie dachówki na ich życie. Nie chcieli jednak przedstawić swoich racji.

Pani Magdalena twierdzi, że próbowała znaleźć rozwiązanie sytuacji. Zaproponowała, że zasadzi drzewa. Nic to jednak nie dało.

- Powiedzieli, że mogą się zgodzić na drzewa pod warunkiem, że będą posadzone jak najbliżej naszego domu i zobowiążemy się do przycinania ich na wysokości 9 metrów. Tak żeby nie rosły wyższe, bo będą mieć immisję cienia – mówi pani Magdalena.

- Rozwiązanie jest bardzo proste. Nie ma najmniejszego problemu, żeby tę dachówkę zdjąć i zamontować na niższym budynku, który nie będzie oślepiał ludzi, a w jej miejsce zamontować inną dachówkę – mówi sąsiad R.

- Mnie przeraża, że ci ludzie nie widzą w tym swojej winy. Oni uważają, że to my zgotowaliśmy im tak trudny los, a to my mamy piekło. To my żyjemy od donosu do donosu, od rozprawy do rozprawy – dodaje pani Magdalena.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl