Skandal! Urzędnicy w mieszkaniach socjalnych

Pani Sylwia wraz z partnerem i dwojgiem dzieci gnieżdżą się w przeznaczonej do rozbiórki ruderze w Myszyńcu na Mazowszu. To jeden pokój z kuchnią, bez bieżącej wody, łazienki i centralnego ogrzewania. Kobieta złożyła wniosek o przyznanie lokalu socjalnego, ale go nie dostała. Okazuje się, że w Myszyńcu takie lokale zajmują m.in. gminni urzędnicy.

30-letnia Sylwia Borowa wraz z dziećmi: 10-letnim Adrianem i 6-letnim Bartkiem mieszka w małym, drewnianym domu przeznaczonym do rozbiórki.

- Jeżeli ktoś nie mieszka to w takich warunkach, to trudno jest mu wyobrazić co przeżywam. Nie ma łazienki, dzieci załatwiają się do wiaderka, z którego wylewamy na podwórko, bo nie mamy gdzie – mówi pani Sylwia.

- Ja to bym wolał mieć większy dom, swój pokój, łazienkę. Wstyd mi tutaj kolegów przyprowadzić – dodaje 10-letni Adrian, syn pani Sylwii.

Dom o powierzchni 28 metrów kwadratowych, w którym mieszka pani Sylwia, jest w fatalnym stanie. Kobieta musi przynosić wodę ze studni, by umyć dzieci i przygotować posiłek. Kobieta spodziewa się kolejnego dziecka.

- Ta woda jest brudna. Latem wysycha, śmierdzi mułem i nie nadaje się do spożycia. A jak nie ma jej w studni, to te dzieci nie mają czego się napić, umyć – opowiada pani Sylwia.

- Nie ma warunków. Nie ma bieżącej wody, nie ma kanalizacji, wszystko się wali. Dom jest do rozbiórki – dodaje Roman Włodarski, partner pani Sylwii.

Pani Sylwia z partnerem żyją za 1500 złotych. Opłaty, jedzenie i utrzymanie dzieci nie pozwalają im na wynajęcie mieszkania. Co więcej, nie mogą wyremontować domu, ponieważ nie jest ich własnością.

- Rodzina korzysta z różnych form pomocy. Obecnie korzysta z zasiłku okresowego. Dostaje 306 zł miesięcznie - mówi Małgorzata Pyszny, kierownik Ośrodka Pomocy Społwecznej w Myszyńcu

W 2013 roku pani Sylwia złożyła podanie do Urzędu Miasta w Myszyńcu o przyznanie lokalu socjalnego. Burmistrz twierdzi, że mieszkań nie ma. Dlaczego? Ponieważ niektóre lokale są zajmowane przez jego urzędników! Rozmawiamy z sekretarzem Urzędu Miasta w Myszyńcu.

Reporterka: Panie sekretarzu, nie wstyd panu, że osoby, które potrzebują mieszkania, żyją w trudnych warunkach, a pan zajmuje taki lokal?
Sekretarz: Taki lokal rzeczywiście zwalniamy w najbliższym czasie.
Reporterka: Pana stać było na to, żeby taki lokal zwolnić.
Sekretarz: Oczywiście, że mogłem. Równie dobrze mogłem tam się nie wprowadzać. Idąc tym tropem myślenia, to w tych mieszkaniach mieszka miedzy innymi pani dyrektor szkoły, którą też stać na mieszkanie gdzie indziej. Z resztą obok ma swój prywatny dom.

- Będę chodzić i prosić. Jeżeli nie da się dobrocią, to będę łapać się, czego się da – mówi pani Sylwia.*

* skrót materiału

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl