Przepisała gospodarstwo, a syn je sprzedał

Pani Helena Ostrowska ma 88 lat i zamiast cieszyć się spokojną starością, walczy w sądzie o swój majątek. Starsza kobieta przepisała synowi całe gospodarstwo w zmian za tzw. dożywotnią służebność osobistą. Pod jej nieobecność syn sprzedał gospodarstwo, a pieniądze zatrzymał dla siebie.

- Ona tym się gryzie, że tak została potraktowana przez nasze sądy i syna, bo to od syna się zaczęło, co będziemy się czarować – mówi Irena Nizio, córka Heleny Ostrowskiej.

Pani Helena Ostrowska ma 88 lat. Od kilku lat jej dni upływają na chodzeniu po sądach. Wszystko przez konflikt z jednym z sześciorga swoich dzieci - synem, któremu wraz z mężem w 1986 roku przepisała całe gospodarstwo w zamian za tzw. dożywotnią służebność osobistą.

- Z początku po zapisie szło się z synową dogadać. Ale jak dzieciaki podrosły, do mnie powiedziała tak: żresz jak i ja, to rentę mi dawaj, a robić to będziesz tak jak ja. To ja do niej: słuchaj, Ola. Ja u ciebie to jeść nie będę i robić nie będę – opowiada pani Helena.

- Teraz mama jest u córki, ale źle się z tym czuje, bo córce nie dała nic, a ona ją przygarnęła, jak była chora – mówi Irena Nizio, córka Heleny Ostrowskiej.

Pomimo zapisu w akcie notarialnym, po śmierci męża pod koniec 1999 roku pani Helena przestała mieszkać na stałe w gospodarstwie, które przepisała synowi. Kilka lat później okazało się, że nieruchomość leży w obrębie planowanej odkrywki kopalni węgla brunatnego. Syn pani Heleny chciał sprzedać gospodarstwo. Założył sprawę w sądzie, by znieść zapisaną w akcie notarialnym tzw. dożywotnią służebność osobistą na rzecz matki.

- Ponieważ ta nieruchomość była obciążona tzw. służebnością osobistą na rzecz rodziców byłych właścicieli, kopalnia zatrzymała pewną kwotę na poczet ewentualnych roszczeń. Jednak Sąd Rejonowy w Kole uznał, że ta służebność wygasła. W związku z tym ta zatrzymana wcześniej kwota została przekazana właścicielom tej nieruchomości – informuje Ewa Galantkiewicz, rzecznik PAK Kopalni Węgla Brunatnego Konin SA.

- Gdyby pani mieszkała w tej nieruchomości, korzystała z tej działki, to rzeczywiście byłoby to prawo dożywotnie – tłumaczy Robert Rafał Kwieciński, rzecznik Sądu Okręgowego w Koninie.

- Myśmy już dawno proponowali pani Ostrowskiej polubowne załatwienie sprawy. Pani Ostrowska zachowała się wobec nas niekulturalnie i to jest najbardziej kulturalne słowo, którego mogę użyć. Proponowanie ugody pani Ostrowskiej mija się z celem – powiedział nam Henryk Raszewski, pełnomocnik syna pani Heleny.

- Wziął za pół gospodarstwa 3 miliony złotych. Druga połowa to kolejne 3 miliony. To jest masa pieniędzy.  I on nie ma dla mamy 600 tys. zł żeby ją podleczyć? Przecież starszy człowiek potrzebuje na lekarstwa, na opał, na węgiel, żeby nie pracowała – mówi Jan Ostrowski, syn Heleny Ostrowskiej.

Pani Helena składa w sądzie kolejne odwołania. Ma nadzieję, że uzyska sprawiedliwość i sąd zakończy jej spór z synem. A kobieta wreszcie odzyska utracony spokój.

- Ja zarabiam cebulę obierając, żeby mi starczyło na lekarstwa. Przywożą cztery, pięć worków i pomagam córce obierać, żeby parę groszy mieć – rozpacza pani Helena.*

* skrót materiału

Reporterka: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl