Zadarła z miastem. Biznes upadł

Pani Wanda od 19 lat toczy sądową batalię z urzędnikami ze Szczecina. Powodem sporu jest niewielki pawilon, który kobieta wydzierżawiła od miasta w 1992 roku, a później rozbudowała. I właśnie to nie spodobało się urzędnikom. Efekt sporu jest taki, że dziś pawilon stoi opuszczony, a pani Wanda z niewielkiej emerytury musi spłacać nałożone na nią kary. Walczy dalej, ale w starciu z miastem stoi na straconej pozycji.

Wszystko zaczęło się w 1992 roku. Wanda Niewiadomska samotnie wychowywała córkę. Kiedy straciła pracę, postanowiła otworzyć małą gastronomię. Miasto Szczecin wydzierżawiło jej niewielki placu zbiegu ulic Obrońców Stalingradu i Śląskiej.

- Wydano pozwolenie na postawienie pawilonu na okres 3 lat z możliwością przedłużenia umowy. W odpowiednim terminie musiałabym tylko złożyć pismo, żeby przedłużyć tę dzierżawę – wspomina pani Wanda.

- Nikt nawet nie przypuszczał, że mama tak daleko zajdzie – dodaje Paulina Śmiałkowska, córka pani Wandy.

Mała gastronomia pani Wandy cieszyła się dużą popularnością. Po trzech latach właścicielka chciała rozwinąć biznes. Postawiła większy pawilon, doprowadziła media, poprosiła także o przedłużenie dzierżawy. Wtedy zaczęły się kłopoty.

- Usłyszałam, że jak nie zmienię pawilonu, to nie będę miała miejsca pracy. Zwróciłam się więc do gminy o ponowny pawilon, z racji tej, że to nie były moje wymagania, tylko sanepidu – opowiada pani Wanda.

- Otrzymała zgodę z zaznaczeniem, że to przedłużenie może być tylko na pół roku, z tego względu, że plan zagospodarowania przestrzennego w tym miejscu zakłada tylko i wyłącznie funkcję zieloną, tu ma być miejski park – mówi Tomasz Owsik-Kozłowski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.

- To nie było absolutnie pod zielenią. To tylko graniczyło z zielenią. Dlatego wcześniej urząd zapewniał mnie, że przez 10 lat nie będzie tam żadnego zagospodarowania przestrzennego. I ja tę szansę wykorzystywałam – twierdzi pani Wanda.

Gmina uznała, że powiększenie pawilonu o kilka metrów było samowolą budowlaną. Cofnęła dzierżawę. Sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ten jednak przyznał rację pani Wandzie. Uznał, że miasto powinno dać jej zgodę na kontynuację działalności. Dopiero w 2000 roku sąd nakazał eksmisję.

- Mamy nakaz eksmisji, który mówi tylko o terenie. Nie mówi o budynku, czy pawilonie, który stoi na tym terenie. Od kilkunastu lat staramy się zarówno porozumieć z panią Niewiadomską, jak i zrealizować ten wyrok. Jest on nieścisły i trzeba go doprecyzować – informuje Tomasz Owsik-Kozłowski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych w Szczecinie.

- Gdyby gmina chciała, to już dawno zrobiłaby eksmisję na mój koszt. Dzisiaj nie jestem w stanie sama usunąć tego pawilonu. To są koszta, a ja jestem bez środków do życia. Dostaję na rękę 800 zł emerytury, resztę zabiera komornik – mów pani Wanda.

W grudniu 2013 roku w Sądzie Rejonowym w Szczecinie zapadł kolejny wyrok w tej sprawie. To fragment orzeczenia.

"Gmina co roku dochodzi od pozwanej ogromnych kwot tytułem wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z terenu, podczas gdy rozbiórka obiektu na koszt pozwanej kosztowałaby wielokrotnie mniej."

- Zasady współżycia społecznego są jednymi z podstawowych zasad polskiego prawa cywilnego, to jest priorytet. Nie zimny przepis, nie suchy zapis. Wszelkie procesy, wszelkie spory mogą skończyć się w ciągi 10-15 minut zawarciem ugody. Konsensus jest najlepszym rozwiązaniem – podsumowuje Maciej Morawiec, prawnik.*

* skrót materiału

PS. Czy uda się zawrzeć ugodę? Niedawno strony po raz kolejny zasiadły do negocjacji.

Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl