Holender kpi z wyroków. Polacy bez pensji!
Holender Gerrit B. sądzi, że znalazł w Tarnowie wyjątkowo tanią siłę roboczą. Na tyle tanią, że w ogóle nie musi płacić swoim pracownikom! Ponad 60 osób ma już sądowe nakazy zapłaty. Niestety, niewiele z tego wynika. Firma Gerrita B. produkuje meble.
- Mi jest winien 35 tysięcy złotych, mi 18 tysięcy, a mi 10 tysięcy – wyliczają poszkodowani przez Gerrita B. Holender prowadzi w Tarnowie firmę zatrudniającą kilkadziesiąt osób: projektantów i monterów mebli. Wielu z nich postanowiło nam opowiedzieć o tym, jak zostali przez pracodawcę potraktowani…
- Produkowaliśmy meble do Holandii. Tam nasze ekipy montażystów montowały te meble w różnych instytucjach: szpitalach, hotelach – opowiadają poszkodowani.
Pracownicy Gerrita B. mówią, że dostają ultimatum: jeśli się zwolnią, nigdy nie dostaną zaległych pensji.
- Jasno mi powiedział, że pieniędzy nie zobaczę, że mogę iść do sądu i ewentualnie starać się o jakieś pieniądze z funduszu świadczeń gwarantowanych – mówi jeden z poszkodowanych.
Właściciel firmy nie chciał z nami rozmawiać:
Gerrit B.: Nie wiem kim pan jest.
Reporter: Mogę wszystko wytłumaczyć. Nazywam się Michał Bebło. Jestem z Telewizji Polsat.
Gerrit B.: Nie chcę z panem rozmawiać.
Reporter: Chcę pana zapytać…
Gerrit B.: O nic mnie pan nie zapyta.
Reporter: Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi, którym pan nie zapłacił.
Gerrit B.: Oni już tu nie pracowali. Zdecydowali się odejść, więc nie ma problemu.
Reporter: 60 z nich poszło do sądu. Mają wyroki.
Gerrit B.: Nie rozmawiam z panem, mam powtórzyć?
Byli pracownicy Holendra lawinowo składają w sądzie wnioski o nakaz zapłaty. Wszystkie decyzje sądów są na korzyść pracowników.
- Od 2010 roku wpłynęło 66 spraw. W 2013 roku było ich 33, a w tym roku już 16 – informuje Tomasz Kozioł z Sądu Okręgowego w Tarnowie.
Firma Gerrita B. wciąż funkcjonuje i zatrudnia kolejnych pracowników. Udało nam się z nimi porozmawiać:
Reporter: Przeciwko temu panu jest 60 wyroków za to, że nie płaci. Czy wam płaci?
Jeden z pracowników: Gdzie by człowiek nie poszedł, to zawsze będzie wykorzystywany. Albo pracuje na czarno.
Brak wypłat to nie jedyny problem pracy u Gerrita B. Jego dawni pracownicy opowiedzieli nam o poniżaniu i wulgarności holenderskiego pracodawcy.
- Zakrzykuje nas, wyzywa. Kolega usłyszał, że jest przykładem typowego, pi… katolika – mówi jeden z poszkodowanych.
- Do mnie odnosił się, że jestem lazy bastard, w wolnym tłumaczeniu: leniwy sk…- opowiada drugi.
- Upadlanie, poniżanie… Niejednokrotnie ja i moje koleżanki płakałyśmy. Nasz były pracodawca uważa, że w Polsce jest tania siła robocza, że Polacy to jest głupi naród i wszyscy utrudniają mu prowadzenie biznesu, są złośliwi – dodaje kolejna poszkodowana.
Byli pracownicy Holendra postanowili się zorganizować. Chcą za wszelką cenę odzyskać swoje pieniądze.
- Będziemy składać wniosek zbiorowy o upadłość firmy, żeby otworzyć sobie drogę do wypłaty pensji z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych – zapowiada jedna z poszkodowanych.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło