Wpadła do szybu windy. Sąd: sama jest sobie winna

Pani Irena Grabowska z Polkowic wpadła do szybu windy, bo ktoś uszkodził blokadę drzwi. Kobieta odniosła bardzo poważne obrażenia. Niestety, na odszkodowanie nie ma co liczyć. Zarządca budynku do odpowiedzialności się nie poczuwa, a sąd uznał, że pani Irena sama jest sobie winna.

Pani Irena Grabowska ma 62 lata. Od czterech lat nie wsiada do windy. Powód? 26 sierpnia 2010 roku, gdy wraz z wnuczką opuszczała mieszkanie swojej córki, doszło do tragedii.

- Podeszłyśmy do windy, światło się świeciło, więc byłam pewna, że ta winda jest. Otworzyłam drzwi i dałam krok. Spadłam na dach windy, która stała na czwartym piętrze  – opowiada pani Irena.

Pani Irena cudem przeżyła. W szpitalu spędziła miesiąc, kolejne trzy miesiące przeleżała w łóżku. Lista jej obrażeń była długa.

- Miałam odmę płucną, rozciętą głowę, wstrząs mózgu, połamane żebra, łopatkę, w dwóch miejscach złamaną lewą nogę, a prawa pięta była zmiażdżona – wylicza pani Irena.

- To był straszny widok. Wszędzie lała się krew, miała rozwaloną głowę, wszędzie rany – dodaje Dominika Bura, wnuczka pani Ireny.

Dlaczego drzwi windy się otworzyły? Okazało się, że winda padła ofiarą wandali. Sprawą zajęła się prokuratura, ale postępowanie jednak umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Śledczy ustalili jednak, że pracownicy administratora, którzy znajdowali się w budynku, dostali informację o awarii windy kilkanaście minut przed wypadkiem.

- Lokator, który stwierdził, że te drzwi się otwierają bez obecności windy, zawiadomił osobę odpowiedzialną za stan techniczny budynku, a ona zawiadomiła konserwatora windy o awarii. Pracownik zarządcy budynku nie wykonał najprostszego z możliwych działań, trzeba było pójść na 8. piętro, stanąć przy tych drzwiach i nie pozwolić z nich korzystać – mówi Michał Sienkiewicz, pełnomocnik pani Ireny.

- Pani z administracji zamierzała powiesić kartkę, informowała  osoby, które weszły do budynku o awarii – informuje Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Zarządca budynku nie poczuwa się do winy. Dziś dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej twierdzi nawet, że żadnego zgłoszenia awarii nie było…

- Nikt nie wiedział o tym, że drzwi są uszkodzone, nie było żadnego zgłoszenia – powiedział dyrektor Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.

Pani Irena pozwała do sądu ubezpieczyciela zarządcy. Sądy I i II instancji uznały jednak, że pani Irena… jest sama sobie winna i nie przyznały jej odszkodowania.

- Sąd uznał, że powódka nie udowodniła bezpośredniego związku przyczynowego między poniesioną szkodą a działaniem, a szczególnie zaniechaniem zarządcy nieruchomości. Sąd dodatkowo wskazał, że również sama powódka nie zachowała pewnych środków ostrożności przy korzystaniu z windy  – informuje Jarosław Halikowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy.

- Twierdzenie, że osoba która korzysta z windy, musi zachowywać się w jakiś szczególnie ostrożny sposób jest jakimś absurdem – uważa Michał Sienkiewicz, pełnomocnik pani Ireny.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl