Okradła staruszkę z pieniędzy na pogrzeb!

Opiekunka starszego małżeństwa z Otwocka ukradła ich wszystkie oszczędności. Pani Janina i jej mąż odkładali pieniądze na godny pogrzeb. Stracili 8 tysięcy dolarów. Urszula W. przyznała się policjantom do kradzieży, ale pieniędzy nie oddała. Ostatnio wyremontowała swoje mieszkanie…

Pani Janina Kranas ma 74 lata. Kobieta mieszkała wraz z mężem Tadeuszem w Otwocku. Kobieta przez wiele lat zbierała pieniądze na godny pogrzeb dla siebie i swojego męża.

- Po to odłożyłam, żebym nie chodziła po bankach, czy obcych ludziach i pożyczała. Dzięki temu spałam spokojnie – mówi pani Janina.

We wrześniu 2013 roku starsze małżeństwo zachorowało. Para zdecydowała się zatrudnić opiekunkę, która miała im pomóc w codziennych czynnościach. Na ogłoszenie odpowiedziała Urszula W.

- Układało nam się dobrze, nie było z nią problemu. Jak o coś poprosiłam, załatwiła – opowiada pani Janina.

- Wzbudziła zaufanie tej rodziny, otrzymała klucze. Przychodziła bardzo często, sprzątała i pomagała tym starszym osobom. Z policyjnych ustaleń wynika, że w między czasie kobieta wyciągała z mieszkania znajdujące się tam pieniądze. Było tam około 8 tys. dolarów – informuje Jarosław Sawicki, rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Otwocku.

- W nocy z 17 na 18 lutego otrzymalam telefon od mojej babci. Kiedy oddzwonilam, grobowym głosem powiedziała : Ona mi wszystko zabrała, zabrała wszystkie moje pieniadze. Przegrzebała rzeczy mojej babci i znalazła pieniądze, które tymczasowo były wyjęte ze skrytki. Zabrała je, jak swoje – mówi Adriana Jakubowska, wnuczka pani Janiny.

- Zawsze trzymałam je w skrytce, w miejscu gdzie spałam. Tam nikt nie wchodził. Ale kiedy ona odsunęła tę szafę i powiedziała, że jest tam straszny grzyb, to przełożyłam te pieniądze.  Włożyłam je do szafy, do kieszeni do żakietu – dodaje pani Janina.

Starsza kobieta razem z wnuczką Adrianą wielokrotnie prosiły opiekunkę o zwrot pieniędzy. Ta początkowo obiecała, że dolary odda, potem jednak przekonywała, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą. Sprawą zajęła się policja i prokuratura.

To fragment nagranej rozmowy wnuczki pani Janiny z opiekunką - Urszulą W.

Wnuczka: Pani mówiła, że wysłała te pieniądze.
Urszula W.:  Oczywiście.
Wnuczka: Wysłała pani na poczcie na pewno? Ale kiedy one dojdą? Przecież babcia potrzebuje ich lada dzień. Pan Tadeusz może nawet w ten weekend umrzeć.
Urszula W.: Na pewno wysłałam proszę pani.
Wnuczka: Ale czy wysłała pani wszystko?
Urszula W.: Tak.

Nam Urszula W. powiedziała coś zupełnie innego: Ja nie zabrałam żadnych pieniędzy! Żadnych! Ja się tylko opiekowałam. Nie wiem, co się stało z pieniędzmi.

- Początkowo kobieta zaprzeczała, by miała cokolwiek wspólnego z kradzieżą, natomiast nie potrafiła w żaden sposób wytłumaczyć się z dokonanych zakupów i przeprowadzonego remontu we własnym mieszkaniu. Później przyznała się do stawianego jej zarzutu – informuje Jarosław Sawicki, rzecznik Komendanta Powiatowego Policji w Otwocku.

To kolejny fragment naszej rozmowy z Urszulą W.:

Reporterka: Dlaczego pani policji powiedziała pani, że widziała te pieniądze i je wzięła?
Urszula W.: Nie. Powiem krótko: gdyby pani groziła sankcja, to też by pani wszystko powiedziała, co każą powiedzieć. Ja sama wychowuję syna.
Reporterka: Czyli pani okłamała policjantów?
Urszula W.: Zrobiłam to po to, żeby nie iść na trzy miesiące do więzienia.

Pan Tadeusz nie doczekał zwrotu pieniędzy. Dwa tygodnie temu zmarł. Pani Janina, mimo trudności, zapewniła mu godny, ale skromny pochówek. Kobieta wraz z wnuczką nadal liczą na sprawiedliwość.

- Teraz musiałam iść do banku, do obcych ludzi i zadłużyć się. Wstydziłam się. Mąż wybrał miejsce w głównej alei, gdzie są groby murowane. Na wszystko byłoby nas stać. A teraz przyszliśmy na koniec cmentarza. do piachu – podsumowuje pani Janina.*

* skrót materiału

Reporterka: Alicja Piętak

apietak@polsat.com.pl