Zabił się po kontrolach skarbówki

Andrzej Kujawa z Elbląga nie wytrzymał walki z fiskusem, odebrał sobie życie. Mężczyzna przez ponad 20 lat prowadził szkołę nauki jazdy. W 2010 roku urząd skarbowy uznał, że pan Andrzej księgował zaniżone kwoty za kurs, by zapłacić mniejszy podatek i nałożył dwie kary finansowe. Czarę goryczy przelało pismo, w którym urzędnicy zażądali, by mężczyzna zapłacił wszystko w jednej racie.

- Ja obwiniam urząd skarbowy, to główna przyczyna tego, że mój mąż odebrał sobie życie - mówi Danuta Kujawa, żona pana Andrzeja.

Andrzej Kujawa przez ponad dwadzieścia lat prowadził w Elblągu szkołę nauki jazdy. Jego problemy rozpoczęły się w 2010 roku po wizycie urzędu kontroli skarbowej. Zdaniem urzędników, pan Andrzej chciał oszukać fiskusa i często księgował zaniżone kwoty za kurs pobierane od przyszłych kierowców.

- Kontrola była prowadzona w sposób stronniczy i wybiórczy. Zwracano uwagę tylko na te dowody, które przemawiały na niekorzyść podatnika - uważa Sławomir Sadocha, doradca podatkowy, który reprezentuje rozdzinę pana Andrzeja.

- Całe rodziny robiły u nas ten kurs, więc wiadomo, że kolejna osoba mogła spotkać się ze zniżką. Moime przyjaciółkom mąż robił kurs nawet za cenę paliwa - opowiada Danuta Kujawa, żona pana Andrzeja.

Za 2008 rok panu Andrzejowi naliczono karę – aż 90 tys. zł! Należność rozłożono na raty. Ale urzędnicy skarbówki na tym nie poprzestali. Zaledwie rok po pierwszej kontroli przejrzeli finanse pana Andrzeja za 2007 i 2009 rok. Znaleziono kolejne przypadki rabatów… Naliczono więc następną karę – tym razem 80 tys. zł!

- Zaczęło się dziać okropnie, mąż przygasł. Widziałam, że coś się dzieje, ale nie myślałam, że to zajdzie tak daleko - mówi pani Danuta.

- Osiwiał z dnia na dzień. Nie był to już facet zadowolony z życia. Zamknął się w sobie - dodaje Grzegorz Minda, przyjaciel zmarłego.

Ostatnią nadzieją na wyjście z sytuacji było dla pana Andrzeja odwołanie się od nałożonych kar. Nie wnioskował o całkowite umorzenie, ale o ponowne zbadanie sprawy przez urzędników skarbówki, a na czas postępowania rozłożenie zaległości na raty. Urząd nie zgodził się. A w kolejnym piśmie kategorycznie zażądał spłaty długu: jednorazowo i w całości. Dlaczego? Rozmawiamy z Anetą Dziemidowicz z Urzędu Skarbowowego w Elblągu:

Reporter: Przepisy ordynacji podatkowej dają możliwość złożenia wniosku o rozłożenie na raty, odroczenie lub umorzenie zaległości. Dlaczego w tym przypadku tak się nie stało?
Urzędniczka: Ten przypadek jest indywidualny. Z uwagi na przepisy nie mogę udzielić informacji, ale zapewniam, że uzasadnienie decyzji zawiera aspekty prawne rozstrzygnięcia.
Reporter: Czy czują się państwo winni, że doprowadzili do tragedii?
Urzędniczka: To, co mogłam powiedzieć, już powiedziałam.

21 lutego pan Andrzej powiesił się w swojej szkole nauki jazdy. Ciało odnalazła córka i przyjaciel mężczyzny.

- Ja już nie mam męża. Jego życie się zakończyło i moje w pewnym sensie też - rozpacza pani Danuta.

Reporter: Leszek Tekielski

ltekielski@polsat.com.pl