Nie jest ojcem - alimenty musi płacić
Pan Jacek płaci alimenty na dziecko, którego nie jest biologicznym ojcem. Ma pewność, bo zrobił prywatne testy DNA. Problem w tym, że dla sądu nie są one wiarygodnym dowodem. By unieważnić ojcostwo, matka dziecka musiałaby poddać je sądowym testom DNA, a do tego nikt nie może jej zmusić.
Pan Jacek ma 49 lat. Kiedyś miał żonę i dziecko. Dziś jest sam. Po szczęśliwej rodzinie pozostało tylko wspomnienie.
- Na początku to było fajne małżeństwo. Po dwóch latach związku na świat przyszedł syn – opowiada pan Jacek.
- Rozwód orzeczono z jej winy. Nienaciskana przez nikogo przyznała się przed sądem, że go zdradzała – mówi pani Ewa, bratowa pana Jacka.
Mimo rozwodu, pan Jacek wciąż utrzymywał bliski kontakt z synem. Jednak brak fizycznego podobieństwa nie dawał mu spokoju. Postanowił sprawdzić, czy chłopiec jest jego synem.
- Chciałem znać prawdę, każdy rodzic myśli o przyszłości swego dziecka. Jeżeli miałem zapewnić mu jakąś przyszłość, to musiałem być pewny, że to mój syn. Przyznaję, że to były podstępnie zrobione badania. Dostarczyłem do badań szczoteczkę do zębów i gumę do żucia, które wcześniej bardzo dobrze zabezpieczyłem – opowiada pan Jacek.
Mężczyzna udał się do Instytutu Genetyki Sądowej. Tam przeprowadzono badania DNA. Uzyskany wynik nie pozostawiał wątpliwości.
- Po 13 latach okazało się, że nie jest on moim synem, że nie jestem biologicznym ojcem – mówi pan Jacek.
- Cała rodzina była przekonana, że wystarczy już jest tylko wnieść sprawę do sądu i po chwili już tego problemu nie będzie miał, w sensie finansowym, bo cały czas chciał z chłopcem kontakt utrzymywać. Prawda okazała się zupełnie inna – dodaje pani Ewa, bratowa pana Jacka.
Sprawa trafiła do prokuratury. Śledczy skierowali do sądu pozew o zaprzeczenie ojcostwa. Sąd wysłał całą trójkę na badania sądowe DNA, by potwierdzić prywatne badania, które zrobił pan Jacek. Była żona pana Jacka nigdy nie stawiła się na nie. I jak się okazuje ma do tego prawo…
- W naszych przepisach nie ma możliwości zmuszenia osoby do wykonania takiego badania – informuje Jakub Czarny, ekspert genetyki, Instytut Genetyki Sądowej w Bydgoszczy.
Udało nam się porozmawiać z byłą żoną pana Jacka:
- Dlaczego pani się na te badania nie zgodziła?
- Ja się zgodziłam.
- Ale trzy razy się pani nie stawiła.
- Wyszło, jak wyszło, po prostu.
- Pani nie wierzy w te badania, który były zrobione?
- Nie wierzę. To jego syn. Postaram się pójść z synem na te badania, ale niech on da nam święty spokój i nie nasyła telewizji.
- Jeżeli miałaby czyste sumienie i byłaby pewna tego, że Jacek jest ojcem, to z pewnością te badania zrobiłaby szybciutko i udowodniła, że jest tak jak mówi – twierdzi pani Ewa, bratowa pana Jacka.
Mimo braku badań sądowych, sąd rejonowy uznał że pan Jacek ojcem nie jest. Była żona odwołała się jednak od wyroku i wygrała! Pan Jacek unieważnić ojcostwa nie może. Bo nie ma sądowych badań…
- Sąd musi się trzymać litery prawa. Nie mógł wydać innego orzeczenia w tej sprawie – mówi Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Pan Jacek jako ojciec wciąż musi płacić alimenty. Jak twierdzi, mimo wyniku badań, chciał mieć kontakt z chłopcem, ale każda próba kończy się tak samo...
- Tak od 3 lat wyglądają moje kontakty: albo słyszę, że abonent jest niedostępny, albo on w ogóle nie odbiera telefonów ode mnie – mówi pan Jacek.
- Syn nie chce mieć z nim kontaktów. Powiedział mi, że musi to wszystko przełknąć – dodała była żona pana Jacka.*
* skrót materiału
Reporterka: Irmina Brachacz