Zbiorowy gwałt i morderstwo. Mają sprawcę

Wpadł po 5 latach. Udało się ustalić jednego ze oprawców Agnieszki Michniewicz z Sokółki koło Białegostoku. Kobieta była gwałcona i torturowana w swoim mieszkaniu. Na koniec oprawcy zadali jej kilkanaście ciosów nożem i poderżnęli gardło. Po 5 latach w sprawie nastąpił przełom.

- Moim własnym nożem, którym kroiłam chleb, oni mojej wnuczce życie odebrali! Już więcej nie powiem. Nie dam rady - rozpacza Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki Michniewicz.

O tym morderstwie mówiliśmy już dwukrotnie. Agnieszka Michniewicz miała 27 lat. Mieszkała w Sokółce – małym miasteczku w pobliżu Białegostoku. Była lekko upośledzona. Nie miała wrogów, z nikim nie popadała w konflikty. Opiekowała się nią babcia.

- Ludzie nie powiedzą, bo każdy boi się. Ja też na ich miejscu milczałabym. Chodziłabym, jak struta, żeby mnie nie zabili - mówi Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki Michniewicz.

21 stycznia 2009 roku. Mroźny i wietrzny poranek. Około siódmej Agnieszka zostaje sama w domu. Ma imieniny. Jest radosna i podekscytowana. O dziesiątej do domu wraca jej babcia.

- Cała we krwi leżała, golusieńka. Tylko koszulkę miała zatoczoną pod samą szyję. Wszędzie kałuże krwi, na ścianach rozbryzgana, Miała 12 czy 14 ran od ciosów nożem - wspomina Anna Kurczewska.

- Torturowana była widelcami, nakłuwana w policzek - dodaje Magdalena Arciuch, siostra zamordowanej.

Wiadomo, że morderców było co najmniej dwóch. Dziewczyna musiała ich znać. Sama wpuściła ich do mieszkania. Najpierw dotkliwie ją pobili, później kilka razy brutalnie zgwałcili. Na koniec dokonali rzezi. Zostawili w mieszkaniu swoje odciski palców i DNA.

W styczniu tego roku sprawa morderstwa Agnieszki trafiła do policyjnego Archiwum X. Na prośbę śledczych biegli stworzyli portret psychologiczny morderców. Kilka dni temu nastąpił przełom. Ustalono, kim jest ze sprawców. To 22-letni mieszkaniec Sokółki. Gdy doszło do morderstwa miał 17 lat. Rozmawiamy z Adamem Kozubem, rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Białymstoku:

Reporter: Kiedy wpadliście na jego trop, on siedział za kratami…
Rzecznik: Tak. Odbywał karę pozbawienia wolności za przestępstwa przeciwko mieniu… Mało brakowało i wyszedłby na wolność.
Reporter: Czy przyznał się do winy?
Rzecznik: Mogę tylko powiedzieć, że złożył wyjaśnienia.
Reporter: Czy on szedł tam po to, żeby ją zabić, czy dopiero na miejscu wydarzyło się coś, co…
Rzecznik: Mówimy cały czas o motywie seksualnym. Te poboczne rzeczy wyszły w trakcie.
Reporter: Ślady DNA wskazywały na co najmniej dwie osoby.
Rzecznik: Mamy sprawcę, to na razie jedna osoba. Jak będzie w przyszłości, to czas pokaże.

- Ich było czterech, gwałcili ją po kolei. Myślę, że pozostali wyjechali za granicę - mówi Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki.

Jak ustaliliśmy, schwytanego 22-latka ostatecznie pogrążyły badania DNA. Wciąż nie wiadomo jednak, co dzieje się z resztą morderców. Jeżeli są na wolności, nadal mogą być bardzo groźni. Zwłaszcza teraz.

- To nie są osoby z wykształceniem, ale można uznać, że są cwani.Jeden z nich mógł  poczuć pewną przyjemność z tego morderstwa - powiedział nam Jan Gołębiowski, biegły psycholog, który stworzył portret psychologiczny sprawców.

- Ona była bardzo ładna. Jak można było ją zabić? Jak na nią nóż podnieść? Na psa nie podniesiesz, a tu? Teraz, durniu, będziesz gnił w więzieniu, będziesz siedział do śmierci - mówi Anna Kurczewska, babcia zamordowanej Agnieszki.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl