Polowanie na mieszkanie

Państwo Szamburscy z Łodzi żyją za 630 zł. Kiedy zadłużyli swoje mieszkanie, pomoc zaoferowała im Sandra M. Starsze małżeństwo twierdzi, że kobieta miała wykupić ich mieszkanie, a w zamian pomóc w spłacie zadłużenia i zaoferować inny lokal. Państwo Szamburscy mówią, że nie dostali ani pieniędzy, ani innego mieszkania. Przygarnęła ich córka. Osób, które czują się pokrzywdzone przez Sandrę M. jest znacznie więcej.

- Zaproponowała nam inne mieszkanie. A okazało się, że tam ludzie mieszkają! Dwa mieszkania nam takie pokazała, z lokatorami – mówi Zbigniew Szamburski, który podpisał umowę z Sandrą M.

Państwo Szamburscy mieszkali w lokalu własnościowym w Łodzi. Był to dorobek ich życia. 65-letni pan Zbigniew jest chory na Alzheimera, nie ma pracy, dlatego też utrzymują się ze skromnej emerytury jego żony - 630 zł.

- Zarejestrowany jestem jako bezrobotny bez prawa do zasiłku, a ponieważ mam już 65 lat, nikt nie proponuje mi żadnej pracy. Wszędzie jestem za stary – mówi pan Zbigniew.

Pan Zbigniew i pani Teresa zadłużyli mieszkanie na 20 tysięcy złotych, dostali decyzję o licytacji komorniczej. Pod koniec 2012 roku do ich drzwi zapukała Sandra M. proponując pomoc w spłacie zadłużenia.

- Nastraszyła nas, że jak będzie licytacja, to nic nie dostaniemy, zostaniemy wyrzuceni pod blok. Mówiła, że może nam pomóc, zapewni mieszkanie – wspomina pani Teresa.

- Przedstawiła się jako osoba, która prowadzi firmę. Mówiła, że jest w stanie udzielić nam pełnej pomocy, łącznie z przeprowadzką do nowego mieszkania, wybranego przez nas, itd. Przystaliśmy na to. Notariusz podsunęła mi tylko do podpisania jakieś dokumenty. Było napisane, że pani Sandra zobowiązuje się, że w zamian za nasze mieszkanie, znajdzie nam równorzędne – dodaje pan Zbigniew.

- Pani Szamburska rozliczyła się ze mną od A do Z. Wszystkie pieniążki zostały jej przekazane – stwierdziła Sandra M. w rozmowie telefonicznej.

W podobnej sytuacji jest 67-letnia Maria Ciesielska, schorowana, emerytowana nauczycielka. W 2013 roku, po otrzymaniu decyzji o licytacji mieszkania, spotkała Sandrę M.

- Powiedziała: my pomagamy, my spłacimy ten dług, my damy pani inne mieszkanie – wspomina pani Maria.

- W oparciu o upoważnienia przedstawiciele biura podejmowali działania związane ze sprzedażą nieruchomości. Upoważnienia te miały bardzo ogólny zakres, dawały także prawo do wymeldowania osoby po sprzedaży mieszkania – mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

- To ja jestem oszukana przez panią Ciesielską. Pani Ciesielska chciała rozliczenie, nie chciała innego mieszkania. To był wybór tych ludzi, że chcieli gotówkę. Nie możemy decydować za nich – twierdzi Sandra M.

- Oni mnie wymeldowali, a zameldowali tu jakiegoś swojego kolegę. Odłączyli mi prąd, później gaz. Życie jest nie do wytrzymania. Używamy tylko latarek – opowiada Maria Ciesielska.

Państwo Szamburscy oraz pani Ciesielska nie są jedynymi osobami, które zawiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Okazało się, że takich osób w Łodzi jest osiem.

- Cały czas zgłaszają się pokrzywdzeni. Połączyliśmy te sprawy w jedno postępowanie po to, aby mieć pełen ogląd sytuacji i wyciągać wnioski również z powtarzających się schematów. - Pokrzywdzeni w tej sprawie to najczęściej osoby starsze, znajdujące się w bardzo trudnej sytuacji życiowej, niejednokrotnie także osoby, które leczyły się psychiatrycznie – mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.*

* skrót materiału

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl