Wcisnął okna, zostawił z długami!

Mały, stary, drewniany domek w niewielkiej wsi w województwie śląskim. A w domu drzwi i okna za ponad 12 tysięcy złotych! W domu mieszka 75-letnia pani Stanisława i jej ponad 80-letnia siostra Daniela. Kobiety twierdzą, że do tak drogiej inwestycji namówił je Michał N., pracownik firmy remontowej. Czują się oszukane.

- Powiedział, że taniej będzie mniej kosztować, więc się zgodziłam – opowiada pani Stanisława.
Reporterka: Pani wiedziała, ile za te okna zapłaci?
Pani Stanisława: W ogóle mi nie powiedział.
Reporterka: A pani nie pytała?
Pani Stanisława: Nie pytałam się nic.

Staruszki wstawiły okna i drzwi na kredyt za namową Michała N. – syna właściciela  firmy remontowej z Radomska. Kobiety mówią, że nie wiedziały, że będą aż tak drogie. Oprócz tego wzięły kredyty, a pieniądze, jak twierdzą, przekazały Michałowi N. W sumie ponad 20 tysięcy złotych. Staruszki nie potrafią powiedzieć, dlaczego to zrobiły.

- Do banku poszłam, bo mówił, że mam 400 zł do odbioru, że jakieś tam wyrównanie mam -  twierdzi pani Daniela.

- Rozum mi odjęło, zatruta jakaś byłam. Jeszcze męża pochowałam wtedy. Nie wiem, jak to było. Weszliśmy do banku, on mi krzesło podstawia i mówi: proszę o dowód.Nie pytałam się na co - mówi pani Stanisława. 

- O kredycie dowiedziałam się, jak zaczęły przychodzić upomnienia.  Mama nie wiedziała nic, jak, gdzie, kiedy... – opowiada pani Henryka, córka pani Stanisławy.

Michał N. pracował w firmie remontowej swojego ojca. Udało nam się z nim porozmawiać:  - - Szukają dziury w całym. Ja syna nie bronię, ale starszej osobie nikt na siłę nic nie bierze. Podpisuje protokół odbioru i już. Ja nie mam z tym nic wspólnego – powiedział mężczyzna.

- Niech pani pójdzie do prokuratury i tam będzie rozmawiać, ja odmawiam wszelkich odpowiedzi – dodał Michał N.

- Stwierdzono, że Michał N. oferował pomoc w uzyskiwaniu kredytów na pokrycie płatności na te właśnie roboty budowlane. W toku śledztwa ustalono, że podejrzany podrabiał podpisy na umowach kredytowych – informuje Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

Dziś pani Daniela i pani Stanisława nie odzywają się do siebie i wzajemnie obwiniają o kłopoty. Poszkodowani zgłaszają się do częstochowskiej prokuratury, a do drzwi staruszek wkrótce zawita windykacja.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl