Amant z Płocka czyści portfele

Łamie serca i czyści portfele! 31-letni Zbigniew Z. z Płocka rozkochuje w sobie kobiety, pożycza od nich pieniądze i znika. Wcześniej często udaje chorego lub porzuconego. Jest w tym tak wiarygodny, że ofiary są skłonne zaciągnąć dla niego kredyty!

Pani Agnieszka i pani Anna pochodzą z różnych miast w Polsce. Maja po 28 lat. Nigdy nie przypuszczały, że kiedyś połączy je koszmar przeżyty z tym samym mężczyzną.

- Poznaliśmy się we wrześniu 2012 roku, a w styczniu albo lutym stwierdziliśmy, że spróbujemy razem stworzyć związek. Mówił, że mu córka zmarła, że tata jest w hospicjum. Jawił się jako biedny, skruszony, dlatego zaczęłam mu pomagać - mówi pani Anna.

- Był taki okres w moim życiu, że czułam się bardzo samotna, weszłam na portal randkowy.  Przykuł moją uwagę wyglądem. Też czuł się samotny, chciał poznać przyjaciół. Opowiadał, że był w związku, ale ta kobieta wykorzystała go finansowo. W pewnym momencie poprosił mnie o pożyczkę, 20 000 zł na leczenie. Powiedział, że ma nowotwór w głowie, przywoził ze sobą kroplówki, zastrzyki. Strasznie mu współczułam. Wzięłam kredyt, mówił, ze w Polsce nie zrobią mu operacji, musi wyjechać za granicę – opowiada pani Agnieszka.

- Na początku były to drobne kwoty. Prośba o pomoc w wzięciu telefonu na abonament, potem nie miał pieniędzy na opłaty za mieszkanie. Wiedziałam, że handlował autami. W końcu zaproponował, że jeżeli weźmiemy pożyczkę, to kupimy auto, wyremontujemy je, sprzedamy i będą pieniążki, żeby dalej się rozwijać. Pożyczka była na 20 000 zł plus 3 000 na ubezpieczenia – dodaje pani Anna.

W obu przypadkach, kiedy mężczyzna dostał już pieniądze, znikał. Pani Agnieszka postanowiła odnaleźć Zbigniewa Z. w internecie, tam gdzie go poznała. Tym sposobem trafiła na inne kobiety z całej Polski, które też zostały oszukane przez tego samego 31-latka z Płocka. Między innymi na panią Natalię, która straciła 40 000 zł.

- Trafił w mój czuły punkt. Był w trudnej sytuacji i to nas zbliżyło do siebie. Wymyślił, że ma raka jąder. Miał to być złośliwy rak, którego w Polsce nie da się wyleczyć. Później upozorował swoją śmierć. Nie dawało mi to spokoju, cały czas myślałam o tym, bo jakby nie patrzeć, straciłam dużą kwotę. Jego matka powiedziała, że Zbyszek jest jej jeszcze więcej dłużny i nic mi nie odda – opowiada pani Natali.

To fragment rozmowy z matką mężczyzny:

Matka: On tu nie mieszka, jest wymeldowany.
Reporterka: A wie pani, gdzie on przebywa?
Matka: To jest człowiek dorosły, ja się nie interesuję gdzie.
Reporterka: Ale wie pani, że on wiele kobiet oszukał?
Matka: Ja nie wiem, ja mam swoje życie, on ma swoje.
Reporterka: Dotarłam do dziewczyn, które u pani były i panią poznały.
Matka: Ale to mnie nie interesuje, są naiwne.

Pani Agnieszka jako jedyna zdecydowała zgłosić sprawę do prokuratury. Niestety, prokuratura rejonowa w jej mieście umorzyła postępowanie. Interweniowaliśmy. Jest duża szansa, że śledztwo zostanie wznowione.

- Uznać należy, że nie zostały wykorzystane wszystkie możliwości dowodowe. Stosowne zalecenia zostaną przekazane prokuraturze rejonowej – zapowiada Janusz Walczak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

- Mam kontakt z innymi poszkodowanym. Niektóre chcą walczyć, inne zapomnieć. Chcę ostrzec inne kobiety. On krąży po całym kraju, jeździ z miasta do miasta, loguje się na portalach randkowych i poznaje kolejne kobiety – mówi pani Agnieszka.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl