Zrujnowała go księgowa-złodziejka
Pan Stanisław został okradziony przez swoją księgową na ponad 50 000 zł. Kobieta miała mu pomóc w prowadzeniu hurtowni budowlanej. Zamiast tego wyprowadzała z niej pieniądze. Agnieszka B. została skazana prawomocnym wyrokiem, w ciągu trzech lat miała oddać pieniądze. Zwróciła… 280 zł. Nadal cieszy się wolnością.
Pan Stanisław Szpikowski ma 79 lat. W Promnicach koło Poznania prowadził przed laty hurtownię budowlaną. Dziś zostało po niej tylko wspomnienie. Jego problemy zaczęły się w 2000 roku, kiedy zatrudnił księgową - Agnieszkę B.
- Ona zaraz na początku, w sposób dość podejrzliwy moim zdaniem, postawiła warunek, że wpłaty na rzecz urzędu skarbowego, ZUS-u, ubezpieczeń zdrowotnych PZU będzie dokonywać osobiście – mówi Gabriel Potoczny, biegły sądowy przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu, który zajmował się sprawą Agnieszki B.
Tak też się działo. Aż do lipca 2001 roku, gdy wyszło na jaw, że firma pana Stanisława ma zaległości w ZUS-ie i urzędzie skarbowym.
- Okazało się, że są zaległości w podatkach, zaległości we wszystkich składkach, świadczeniach na rzecz ZUS-u, że składki z tytułu ubezpieczeń na życie pracowników również nie są uregulowane – opowiada Gabriel Potoczny, biegły sądowy przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu, który zajmował się sprawą Agnieszki B.
Okazało się, że „kreatywna” księgowa Agnieszka B. przywłaszczyła sobie ponad 50 000 zł. Potwierdzenia zapłaty… sfałszowała.
- Ona miała pieczątkę pocztową, jej ojciec kiedyś pracował na poczcie i ta pieczątka najprawdopodobniej się zachowała. W związku z tym ona tę pieczątkę wykorzystała do celów przestępczych, tak bym to nazwał. Jak wszystko wyszło na jaw, to okazało się że na 130 przelewów, tylko 10 było dobrych – mówi pan Stanisław, oszukany przez księgową.
Sprawa trafiła do sądu. Ten nie miał wątpliwości. W 2004 roku Agnieszkę B. skazano na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Do więzienia jednak nie trafiła.
- Sąd wymierzył oskarżonej karę z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 4 lat próby, zobowiązał ją w okresie 3 lat do tego, aby spłaciła te 52 000 zł na rzecz pokrzywdzonego. Ta pani w okresie próby właściwie nie zrobiła nic, żeby spłacić zaległości, nadto jeszcze dopuściła się innego przestępstwa – informuje Jarema Sawiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu.
- Raz wysłała mi 30 zł, raz 50 zł, raz 100 zł i następne 100 zł. Na tym się skończyło – mówi pan Stanisław.
Dlatego sąd odwiesił Agnieszce B. wyrok. Niewiele to jednak zmieniło. Kobieta wciąż jest na wolności.
- Ona wyszła na wolność, bo dostała przerwę w odbywaniu kary, trzecią przerwę. Kto przestępczynię, tę złodziejkę w taki sposób traktuje? – pyta pan Stanisław.
- Ta pani trzykrotnie ubiegała się o przerwę w odbywaniu kary, podnosząc bardzo poważną okoliczność natury rodzinnej, zdrowotnej. Ustalono, że rzeczywiście te okoliczności występują i przerwa w karze została pani udzielona – mówi Jarema Sawiński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Czemu Agnieszka B. nie może odsiadywać wyroku? Próbowaliśmy ją o to zapytać. Udało nam się porozmawiać z jej matką.
Reporterka: A pani Agnieszka kiedyś odda te pieniądze?
Matka Agnieszki B.: A jakie pieniądze mu zabrała? Żadnych!
Reporterka: Ale przecież jest wyrok na ponad 50 000 zł?
Matka Agnieszki B.: Nieprawda! To jest tylko jego, bo przekupił biegłego, który razem z nim pisze..
Reporterka: Ale to sąd wydał ten wyrok. To nie jest tak? Pani Agnieszka nie przywłaszczyła tych pieniędzy?
Matka Agnieszki B.: To nie jest tak.
- Byłem w Poznaniu u komornika. Pojechał do niej do domu, ale nie miał z czego ściągnąć i sprawa się zamknęła. Straciłem przeszło 200 zł, które pobrał komornik – mówi pan Stanisław.
Dziś oszukany mężczyzna nie ma ani firmy, ani pieniędzy. Hurtownia zbankrutowała, bo mężczyzna musiał spłacić należności do ZUS-u i urzędu skarbowego. By związać koniec z końcem, mimo 79-lat, dorabia jako ochroniarz.
- To jest wielka oszustka, która ukrywa wszystko, nie chce płacić i koniec. Jak umrę, to będzie skończona sprawa – podsumowuje pan Stanisław.*
* skrót materiału
Reporterka: Irmina Brachacz