Zgubił dowód – tonie w długach

Pan Mirosław Kuźma zgłosił w urzędzie, że zgubił dowód osobisty i zapomniał o sprawie. Pięć lat później okazało się, że ktoś założył na niego firmę, narobił długów i zniknął. Pan Mirosław nie rozumie, dlaczego urzędnicy zarejestrowali ją na nieważny dowód. Komornicy ściągnęli mu już z konta około 8 tys. zł.

- Wszędzie słychać, że tak ciężko założyć firmę, a tu wychodzi, że firmę można założyć raz dwa i nawet o tym nie wiedzieć – mówi pan Mirosław.

W 2009 roku Mirosław Kuźma jechał pociągiem do Wrocławia. Kiedy wysiadł, zorientował się, że zgubił portfel z dokumentami i pieniędzmi.

- Zgłosiłem w Urzędzie Miasta w Jaworzynie, że zgubiłem wszystkie dokumenty. Myślałem, że wszystko jest w porządku – opowiada mężczyzna.

Ale okazało się, że to dopiero początek poważnych kłopotów. Po trzech latach, kiedy pan Mirosław zapomniał o całej sprawie, okazało się że ktoś założył na niego firmę.

- Zawiozłam PIT, a pani w urzędzie skarbowym powiedziała, że mamy założoną firmę. Pokazała mi papiery. Przyjechałam do domu i zaczęłam krzyczeć na męża, że po kryjomu ją założył. Zaprzeczył – wspomina Iwona Kuźma, żona pana Mirosława.

Na zgubiony dowód pana Mirosława ktoś w Urzędzie Miasta we Wrocławiu zarejestrował firmę. Próbowaliśmy się dowiedzieć, jak to możliwe, skoro dokument był nieważny.

- Sprawdzaliśmy tożsamość tej osoby na podstawie dowodu osobistego. Nie możemy podejrzewać każdego, kto do nas przychodzi, że dysponuje nieważnym dowodem osobistym. Gdyby przyjąć, że każdy dowód może być podrobiony, to ja bym musiał za każdym razem mieć podgląd do centralnej ewidencji dowodów osobistych. Pytanie, czy powinienem mieć takie uprawnienia – mówi Piotr Gaglik, kierownik działu rejestracji gospodarczej Urzędu Miasta we Wrocławiu.

Urzędnicy twierdzą, że nie mają takich uprawnień, dlatego zarejestrowali firmę na zgubiony dowód. Pan Mirosław zawiadomił prokuraturę. Ta przeprowadziła postępowanie, ale sprawcy nie znalazła. Dlatego umorzyła dochodzenie.

- Zabezpieczyliśmy umowę najmu mieszkania i wniosek o otwarcie działalności gospodarczej. Z opinii biegłego wynika, że podpisy nie zostały nakreślone przez pokrzywdzonego - mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Pan Mirosław odetchnął z ulgą, bo myślał, że na tym sprawa się zakończy. Ale kilka miesięcy temu komornik zajął mu połowę pensji i ściągnął pieniądze z konta.

- Jeden komornik zabrał mi cztery tysiące złotych, drugi też około czterech. Nie wiadomo, ile tych spraw będzie, ile jeszcze na tę firmę nabrali - mówi pan Mirosław.

Problem w tym, że wszelkie dokumenty od wierzycieli i z sądu przychodzą na wrocławski adres mieszkania, w którym została zarejestrowana fikcyjna firma. Mieszkanie zostało wynajęte także na zgubiony dowód Mirosława Kuźmy.

Pan Mirosław zamknął fikcyjną firmę, ale boi się, że nieuczciwy znalazca jego dowodu zdążył jeszcze narobić innych długów. Mężczyzna jest załamany, ma utrzymaniu troje dzieci, a pracuje na umowę zlecenie w sortowni śmieci.

- Najbardziej mnie denerwuje, że muszę spłacić długi, których nie zaciągnąłem. Mam kupę innych wydatków Dzieciom trzeba kupić kurtki, spodnie. Ostatnio chorowały. Jestem na skraju wytrzymałości psychicznej – mówi pan Mirosław.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl