Kamienica strachu
Zapadnięte podłogi, grzyb, odpadający tynk oraz balkony i schody, które grożą zawaleniem! Tak wygląda kamienica strachu w centrum Częstochowy. Jej mieszkańcy boją się o własne zdrowie, od lat szukają pomocy u urzędników. Ci jednak rozkładają ręce, bo kamienica ma właścicieli, tylko nieustalonych.
Mieszkańcy kamienicy w centrum Częstochowy żyją w ciągłym zagrożeniu. Budynek jest w dramatycznym stanie, a jedyny znany jego właściciel zmarł cztery lata temu. Od tego czasu nikt nieruchomością się nie interesuje, a jej stan systematycznie się pogarsza.
- Tynk odpada, pleśń wychodzi, cała ściana tak wygląda – pokazuje nam swoje mieszkanie jedna z lokatorek kamienicy.
- Remont był, ale w 1957 roku. Od tej pory prawie nic nie było robione. Właściciel zostawił nas w strasznych długach, w ruderach. Już raz spłacaliśmy długi za pana I. 8 tys. zł za wodę i 6 tys. zł za śmieci. Część czynszu płaciliśmy na poczet długów, w tej chwili nie płacimy – opowiadają lokatorki.
Mieszkańcy o swojej sytuacji informowali nadzór budowlany i urząd miejski. Niestety, urzędnicy bezradnie rozkładali ręce. Od urzędników też dowiadujemy się, że jacyś spadkobiercy zmarłego właściciela gdzieś są, ale nikt nie wie gdzie.
- Nasze decyzje mogą być wydawane na właścicieli bądź zarządców, żaden na tej nieruchomości nie jest ustalony – mówi Krystyna Prokopska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Częstochowie.
- Jedyne wejście do mojego mieszkania prowadzi przez balkon, gdzie deski są spróchniałe, dziurawe. Strach jest chodzić. Miesiąc dwa i ten balkon się zawali – mówi jedna z mieszkanek.
- Ta kamienica jest własnością prywatną, tylko niestety, nieujawnionych z personaliów właścicieli – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik Urzędu Miasta Częstochowy.
- W bramie spada tynk z sufitu. Z tego względu nie wypuszczam dziecka na dwór, boję się, żeby nie spadło i nie zrobiło mu krzywdy – dodaje inne mieszkanka.
Podczas rozmowy z rzecznikiem urzędu miejskiego chcemy się dowiedzieć, czy ktoś reguluje należne za te nieruchomość podatki. Te pytania okazują się być zaskoczeniem.
- Możemy na chwilę przerwać? Ja to ustalę. (Po chwili) Rzeczywiście, od śmierci właściciela tej nieruchomości ten podatek nie jest regulowany – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik Urzędu Miasta Częstochowy.
Reporter: Jest tu paradoks, że miasto nie może przejąć budynku, bo są właściciele, ale nie dostaje podatków od gruntów, bo nie ma właścicieli.
Rzecznik: Były takie sytuacje, że spadkobierców nie było, a potem się nagle ujawnili.
W najgorszej sytuacji jest pani Anna. Kobieta wchodzi do siebie po spróchniałych schodach. W jej mieszkaniu podłoga po prostu się zarywa. Tragedia jest tylko kwestią czasu.
- Moje mieszkanie powoli się zapada, idzie w dół, nie można już nigdzie dojść. Sąsiedzi pożyczyli mi deskę, żebym na święta chociaż przeszła, bo już po podłodze się nie dało. Kiedyś się poślizgnęłam i uderzyłam w stół. Przez pół godziny byłam nieprzytomna. Do łazienki wejść nie można, muszla jest na kijkach podparta – oprowadza nas pani Anna.
- To jest mieszkanie pod panią Anią. Tak wygląda sufit pod nim. (Tynk opadł, lada chwila runie na ziemię – przyp. red.), wszystko się zarywa w tym miejscu – dodaje inna lokatorka.
W dniu naszej wizyty panią Annę odwiedzili także inspektorzy nadzoru budowlanego. Po tym, co zobaczyli, nakazali kobiecie natychmiastowe opuszczenie mieszkania.
- Mam zakaz wchodzenia, przysłali pismo z Centrum Interwencji Kryzysowej, że mają pokoje dla powodzian, dla takich interwencyjnych spraw i żebym tam spędziła noc. Wolę zostać u sąsiadki, bliżej swojego dobytku, bo dzielnica nie jest za piękna – mówi pani Anna.
- Prowadzimy postępowanie, żeby zamknąć ten budynek lub go wyremontować. Tylko musimy mieć komu to nakazać – informuje Krystyna Prokopska z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Częstochowie.
- Chcielibyśmy, żeby ktoś się nami zainteresował, pomógł, bo sytuacja kamienicy jest tragiczna. Niechby się znalazł ten właściciel, któremu będziemy płacić czynsz, ale potrzebujemy pomocy – apeluje jedna z mieszkanek.*
* skrót materiału
Reporter: Michał Bebło