Brutalny gang morduje
Są wyjątkowo brutalni i bezwzględni. Wszystko wskazuje na to, że na Mazowszu działa zorganizowana grupa przestępcza, która poluje na bogatych emerytów. Napastnicy potrafią torturować ofiary przez kilka godzin, a później zabić. Ostatni raz zaatakowali kilka dni temu.
Jest 20 czerwca ubiegłego roku. W miejscowości Zakręt koło Otwocka dochodzi do potwornej zbrodni. Ofiarą pada 85-letnia Maria W. Mieszka z ciężko chorym mężem, którym jako jedyna się opiekuje.
- Oni przez jakiś czas mieszkali w USA i być może dlatego sprawcom wydawało się, że są osobami majętnymi. Najprawdopodobniej dlatego zostali wybrani jako cel tego napadu – mówi Piotr Machajski, dziennikarz Gazety Wyborczej.
Mordercy przyszli w środku nocy. Najpierw przez okno włamali się do domu pani Marii, potem znęcali się nad nią przez kilka godzin. W wyniku pobicia kobieta zmarła. Tydzień później w szpitalu zmarł także jej mąż.
- Były ślady plądrowania, kobieta była związana. Miała skrępowane ręce i nogi. Obrażenia mogą wskazywać, że była torturowana – opowiada oficer operacyjny Komendy Stołecznej Policji.
W kwietniu tego roku policjantom udaje się zatrzymać morderców. Okazuje się, że za śmiercią pani Marii stoi zorganizowana grupa. W domach bandytów śledczy znajdują przedmioty pochodzące z licznych kradzieży: gotówkę, biżuterię i dzieła sztuki.
- Łącznie zatrzymano 13 osób. Skład tej grupy był bardzo elastyczny, zmieniał się – informuje Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
- Kradzieże, handel narkotykami, robili takie rzeczy – dodaje oficer operacyjny policji.
Kilka dni temu doszło do kolejnego morderstwa. Tym razem ofiarą padła 78-letnia Czesława K. Mieszkała samotnie w domu w podwarszawskiej Kobyłce. Opiekował się nią jeden z sąsiadów. To on o poranku znalazł jej ciało.
- Drugi raz nie chciałbym jej w tym stanie zobaczyć. Wszystko było splądrowane – opowiada mężczyzna.
- To bardzo podobny schemat działania sprawców. Włamanie siłowe do mieszkania, skrępowanie ofiary, tortury – mówi Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.
- Była taka informacja, że jakiś czas temu pani sprzedała swoją działkę. Mogło być tak, że oni liczyli na więcej – dodaje Piotr Machajski, dziennikarz Gazety Wyborczej.
Rozmawiamy z Arturem Orłowskim z Prokuratury Rejonowej w Wołominie:
Reporter: Czy to możliwe, że są to ludzie z rozbitej miesiąc temu grupy, że niektórzy z nich wciąż są na wolności, wciąż działają i to właśnie ich ofiarą padła ta kobieta z Kobyłki?
Prokurator: Tego też nie można wykluczyć.
Reporter: To oznaczałoby, że jeśli nie schwytacie ich wkrótce, to zginąć może kolejna osoba. Prokurator: Robimy wszystko, żeby ich zatrzymać.*
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski