Pogotowie dla Zwierząt łamie prawo?
Inspektorzy Pogotowia dla Zwierząt zabrali z hodowli pani Katarzyny 12 psów rasowych, w tym cenne szczeniaki. Inspektorzy działali bez zgody gminy, czego zabrania im prawo. Kobieta od dwóch lat walczy z nimi w sądzie. Jak dotąd udało jej się odzyskać tylko jednego psa. Podobnie inspektorzy uczynili z psami pani Anety.
- Pogotowie dla Zwierząt przyjeżdża bez lekarza weterynarii, bez policji i proponuje odebranie psów. Ich śmiałość sięga Himalajów – mówi Barbara Stasiak, prawnik, właścicielka psów.
- Następnego dnia zadzwoniłam do niego z pytaniem, gdzie są moje psy. Stwierdził, że jedno szczenię zdechło, a resztę to on zjadł. To są jego słowa – opowiada Aneta Kalicka, która walczy o swoje psy.
Pani Katarzyna Królak ze Strachowa na Mazowszu i pani Aneta Kalicka z Ząbek pod Warszawą prowadzą hodowle psów rasowych. Obu kobietom Pogotowie dla Zwierząt odebrało dorosłe psy i szczenięta. Obie panie twierdzą, że stało się to bezpodstawnie.
- Weszli do domu i pokazałam im książeczki zdrowia. Zaczęli namawiać mnie do zrzeczenia się tych psów. Powiedzieli, że chcą zabrać suki ze szczeniakami. Szczeniaki były oddzielone, w swoich klatkach, a jak przyjechali, to matki biegały swobodnie – opowiada Katarzyna Królak.
- Zwierzęta były trzymane w klatkach, bez wody, w odchodach. Miały nieleczone choroby, które potwierdził lekarz - mówi Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia dla Zwierząt.
Pani Królak zabrano 12 psów. Tyle samo zabrano pani Kalickiej. Pogotowie dla Zwierząt powinno uzyskać zgodę władz gminy na odebranie zwierząt. W obu przypadkach takiej zgody nie udzielono.
- Pogotowie zwróciło się o odebranie zwierząt, ale już po fakcie. My nie znaleźliśmy żadnych przesłanek ku temu, nie udokumentowano nam żadnych przesłanek, żeby te zwierzęta mogły być zabrane, dlatego wydaliśmy decyzję odmowną – informuje Robert Perkowski, burmistrz Ząbek.
- Gmina stwierdziła, że nie ma podstaw, ale to jest gmina. Niech pan spyta jakąkolwiek organizację, czy współpraca z gminą w zakresie wydawania decyzji układa się. Nie! Gmina zawsze nie chce wydawać decyzji o odbiorze zwierząt – twierdzi Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia dla Zwierząt.
- Nie ma żadnych powodów, żeby pan Bielawski nadal trzymał psy pani Królak – uważa Barbara Stasiak, prawnik, właścicielka psów.
Pani Królak i pani Kalicka mówią, że były nakłaniane, by dobrowolnie oddać psy. Inspektorom Pogotowia dla Zwierząt miało szczególnie zależeć na sukach ze szczeniętami.
- Inspektor namawiał, żebym dobrowolnie oddała te pieski, te suczki ze szczeniakami, o innych pieskach nie było mowy – mówi Katarzyna Królak.
Pogotowie odwołuje się od decyzji gmin, które nie dają zgody na odebranie zwierząt, a sprawy ciągną się miesiącami. Właściciele zwierząt nie mają pojęcia, co się z nimi dzieje.
- Jakiś czas temu wystąpiliśmy pisemnie o udzielenie nam informacji, co z takimi zwierzętami się dalej stało, bo jako gmina jesteśmy za nie odpowiedzialni. Oczekujemy prawdziwej, rzetelnej odpowiedzi. Będziemy się dotąd upominali, aż ją dostaniemy – zapowiada Robert Perkowski, burmistrz Ząbek.
- Psy ze Strachowa i z Ząbek są w domach tymczasowych, takie domu mamy na terenie całej Polski – mówi Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia dla Zwierząt.
Sprawa psów pani Królak toczy się już drugi rok. Kobieta wniosła pozew do sądu przeciwko inspektorom Pogotowia dla Zwierząt.
- Wyrokiem nakazowym sąd skazał oskarżone osoby za przywłaszczenie na osiem miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac na cele społeczne – informuje Michał Łochowiski z Sądu Okręgowego w Warszawie.
- W sprawie pani Królak decyzje są dla nas niekorzystne, w kilkuset innych sprawach są dla nas korzystne – powiedział Grzegorz Bielawski, prezes
Pogotowia dla Zwierząt. Mężczyzna dodał, że przy niekorzystnych rozstrzygnięciach spraw, jego instytucja zwracała zwierzęta właścicielom. Zobowiązał się do przekazania nam danych tych osób. Niestety, nie zrobił tego do dziś. *
* skrót materiału
Autor: Michał Bebło