Dzika eksmisja. Zrównali z ziemią smażalnię ryb

Przyszli w biały dzień i zrównali z ziemią smażalnię ryb pani Mirosławy w Mielnie. Grupa około 30 mężczyzn ciężkim sprzętem zdemolowała bar i dwie przyczepy kempingowe, a to, co z nich zostało wywiozła. Mężczyzn wynajęła nowa właścicielka działki, którą dzierżawiła pani Mirosława. Bożena N. działała bez wyroku sądowego i komornika.

64-letnia Mirosława Farafoszyn wydzierżawiła w 2001 roku na 15 lat działkę w centrum Mielna. Postawiła tam smażalnię ryb. Po siedmiu latach właściciel, nie informując dzierżawców, sprzedał działkę Bożenie M. z Gdańska. Umowa dzierżawy prawnie nadal obowiązywała, ale nowa właścicielka wybrała rozwiązanie siłowe.

- Banda ogoleńców, karków wpadła na bar i zaczęła go demolować. Wjechały koparki, wjechały samochody.  Tego się nie da opisać. Przyczepy, które służyły nam jako biuro i miejsce zamieszkania przez sezon letni były połamane i wyrzucone na ulicę. Nic nie mogłam zrobić, zginęły mi pieniądze, które miałam na zakup towaru – wspomina Mirosława Farafoszyn.

- To nie była rozbiórka, to było rozwalanie, taka demolka. Rozbiórka robiona jest z ładem i składem, a to było rozwalanie całej smażalni – mówi Katarzyna Oryszewska, której posesja sąsiadowała ze smażalnią pani Mirosławy.

- Ona zrobiła to bezprawnie, weszła tam bez decyzji sądu, bez komornika i bezprawnie usunęła tych ludzi z tej nieruchomości, a tego robić nie wolno – informuje Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie.

W czerwcu 2010 roku Sąd Rejonowy w Koszalinie przywrócił posiadanie dzierżawy pani Mirosławie. Nowa właścicielka nie składała apelacji. Dzierżawcy wrócili na działkę. Chcieliśmy poznać stanowisko Bożeny M. Bezskutecznie. Kobieta mieszka w Gdańsku, tam prowadzi działalność gospodarczą. 

- Złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o brutalnej napaści na nas i kradzieży mienia, ale po trzech latach umorzono je – mówi pani Mirosława.

- Jeżeli chodzi o wejście na teren i rozebranie budynku, to prokuratura stanęła na stanowisku, że w tym działaniu nie ma cech przestępstwa. Umorzono także zawiadomienie dotyczące kradzieży na szkodę pani dzierżawcy – informuje Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Reporterka: Najechali, zniszczyli, połamali, ukradli i nie ma winnych, nikt nie ma zarzutów?
Prokurator: Tak.
Reporterka: Czy to nie jest słabość prokuratury?
Prokuratur: To nie jest słabość prokuratury, to jest stosowanie prawa. Takie ono jest w naszym kraju. Nie można w tym momencie zrobić niczego innego.

- Dopiero gdy jest wyrok sądowy, gdy prowadzi się postępowanie wykonawcze, można wówczas kogoś nawet siłą usunąć z danej nieruchomości, ale nie można tego robić bezprawnie – twierdzi jednak Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie.

- Kradnie ktoś batonik w sklepie, jest sprawa karna i ktoś jest skazany, a tu ginie mienie o wartości 400 tys. zł, jest brutalny napad w biały dzień i to jest umorzone! Nie było w ogóle żadnego zdarzenia! – denerwuje się pani Mirosława.

W tej sprawie toczy się kilka postępowań w różnych sądach. Pozwy składają obie strony. Mirosława Farafoszyn domaga się odszkodowania za zniszczone i skradzione mienie oraz za utracone zdrowie. Bożena M. z kolei nie chce dzierżawców na kupionej posesji w Mielnie. Domaga się, by wyprowadzono ich sądownie.

- Ta pani powinna była od razu zacząć od tego, co się dzieje dzisiaj, czyli o uzyskanie wyroku eksmisyjnego. Sąd Rejonowy w Gdańsku, który w tej sprawie orzekał, wyraził pogląd, że nabywczyni tej nieruchomości, pani Bożena M., skutecznie wypowiedziała umowę dzierżawy. Sprawa nie jest przesądzona. Kwestie prawne są cały czas otwarte – mówi Sławomir Przykucki, rzecznik Sądu Okręgowego w Koszalinie.

- W lutym tego roku sąd odebrał nam działkę, sugerując w uzasadnieniu, że bezumownie korzystaliśmy z niej przez cztery lata. Nie zgadzamy się z tym wyrokiem, odwołaliśmy się i czekamy na sprawiedliwość – mówi pani Mirosława.

- W uzasadnieniu sąd pisze, że bezumownie korzystaliśmy, co wcześniej zostało uznane za umowne! Przecież umowy dzierżawy z poprzednim właścicielem były potwierdzone. Sąd je respektował we wszystkich sprawach, nawet w odszkodowawczej – zauważa Zbigniew Farafoszyn, mąż pani Mirosławy.*

* skrót materiału

PS. Wyrok w tej sprawie zapadnie 3 czerwca w sądzie w Koszalinie.

Reporterka: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl