Darmowy internet – w pakiecie pioruny!

Uboga rodzina dostała od gminy Celestynów darmowy internet. Radość nie trwała długo. Na dachu domu zainstalowano przekaźnik na wysokiej metalowej konstrukcji, która… ściągnęła pioruny! Efekt? Spalona lodówka, pralka, telewizor, komputer, dekodery, router, a nawet żyrandol. Ubezpieczyciel umywa ręce.

Pani Maria Sokół ma 57 lat. Od 11 lat jest osobą niepełnosprawną. Dwa lata temu jako inwalidka, dostała od gminy Celestynów w ramach unijnego projektu nowy komputer i darmowy dostęp do internetu.

- Wykonawcą odpowiedzialnym za proces podłączenia tego sygnału na terenie całej gminy była firma Matcom, została wyłoniona w przetargu - mówi Monika Jankowska, rzecznik urzędu gminy Celestynów.

Wiosną 2012 roku na posesji pani Marii pojawił się dostawca internetu. Na dachu domu pani Marii zainstalował przekaźnik, który miał obsługiwać ją i 5 sąsiednich domów.

- To wszystko było założone na kominie. Najpierw była założona mniejsza sztyca z tym przekaźnikiem, a że nie odbierało, to zmieniono na dość wysoką sztycę, na końcu której po pewnym jeszcze udoskonalaniu zamontowano talerz, jak gdyby anteny taką – opowiada pani Maria.

Radość z działającego internetu nie trwała długo. Kilka dni po ostatniej poprawce doszło do nieszczęścia.

- Pierwsza burza, jaka przyszła w sierpniu, może ze 3-4 uderzenia pioruna i doszło do wyładowania. Jak to uderzyło w sztycę, stała się tragedia. Gdyby nas nie było w domu, to nie miałabym do czego wrócić. Wszystko mam drewniane, spaliłoby się – opowiada pani Maria.

- Zaczęło się od tej kłębowiny kabli rozprowadzających internet, popaliły wszystkie elektroniczne sprzęty czyli: lodówkę, pralkę, żyrandol, telewizor i dekodery. Straty oceniam na 3500, 4000 zł – mówi Piotr Korpysz, zięć pani Marii.

Pani Maria wystąpiła do firmy Matcom o zwrot pieniędzy za spalony sprzęt. Wówczas okazało się że na budynku pani Marii nie było żadnych zabezpieczeń odgromowych.

- Panowie, którzy instalowali ten sprzęt wiedzieli, że ja tego nie mam. Ja nawet nie mam ubezpieczonego domu, bo mnie na to nie stać. Tu powinny być odgramiacze, skrzynka atestowa, żeby broń Boże ten router i kupa przewodów nie leżały na podłodze. To nie powinno być tak zrobione – mówi pani Maria.

Czy instalacja na domu pani Marii została zainstalowana prawidłowo?

- Oczywiście, bez zarzutów, zgodnie z procedurą dla tego rodzaju instalacji  – odpowiada telefonicznie przedstawiciel firmy Matcom.

Próbowaliśmy osobiście porozmawiać z szefem Matcomu w siedzibie firmy. Okazało się to jednak niemożliwe.

- Myślałem, że firma podejdzie do tego w sposób profesjonalny i załatwi sprawę polubownie. Nie chcieliśmy żadnych wielkich pieniędzy, tylko żeby pokryła straty, które ponieśliśmy w wyniku uderzenia pioruna – mówi Piotr Korpysz, zięć pani Marii.

Matcom odesłał panią Marię do ubezpieczyciela. Ten odmówił jednak kobiecie wypłaty odszkodowania. Dlaczego? Próbowaliśmy o tym porozmawiać. Ubezpieczyciel mimo pierwotnej zgody, odmówił nam jednak wypowiedzi do kamery. Przysłał oświadczenie:

„Wprawdzie firma Matcom uznała przed panią Marią swoją odpowiedzialność za powstałe straty, jednak zgodnie z przepisami prawa stanowisko ubezpieczonego nie jest dla ubezpieczyciela wiążące. W niniejszej sprawie nie znaleźliśmy podstaw do uznania odpowiedzialności firmy Matcom i – co za tym idzie – naszej odpowiedzialności z umowy ubezpieczenia OC.”

W trakcie realizacji reportażu pani Maria otrzymała nieoczekiwaną wiadomość.

- Zapłacilibyśmy pani te pieniądze i dalej sami ciągali się z tym ubezpieczycielem po sądach, bo tu chyba bez sądu się nie obejdzie – powiedział pani Marii pracownik Matcomu.

- Wysyłają mi pieniądze! Dzięki państwu dostałam cokolwiek. Nie wyegzekwowałabym tego sama – ucieszyła się pani Maria.*

* skrót materiału

Reporterka: Irmina Brachacz

ibrachacz@polsat.com.pl