Za oknami smród i szczury

Na obrzeżach Wrocławia mieli mieć ciszę i spokój. Mają przerażający smród i gromady szczurów za oknami! Mieszkańcy osiedli Złotniki, Jerzmanowo i Leśnica walczą z nielegalnym wysypiskiem śmieci Mariusza M. od wielu lat. Przez ten czas mężczyzna powiększył składowisko do gigantycznych rozmiarów. A co zrobili urzędnicy?

- Najpierw było malutkie, na wysokości ogrodzenia, a teraz rosną hałdy –mówi Jacek Bochocki, mieszkaniec jednego z osiedli.
Inny mieszkaniec, Ryszard Markiewicz zaprosił nas do swojego ogródka.

- Na tę pułapkę w odstępach kilkudniowych łapię po dwa szczury! Złapałem ich już siedem – mówi pan Ryszard, trzymając martwego szczura.

Wysypisko znajduje się na terenie osiedla Jerzmanowo, jednak najbardziej uciążliwe jest dla mieszkańców Złotnik. Właśnie ich domy sąsiadują najbliżej składowiska odpadów. Mieszkańcy skarżą się na widok hałdy śmieci i gryzonie biegające po osiedlu.

- Jak wiatr zawieje, to mam pełno reklamówek w moim ogrodzie – mówi Urszula Rajwa, mieszkanka jednego z osiedli.

- Szczury atakują nas jak tylko mogą. Nie otwiera się okien, dusimy się w mieszkaniu, bo jak wiatr od Jerzmanowa zawieje, to nawet na ogrodzie nie można nic zrobić. Odór gryzie w nos. Był taki okres, że mi przez trzy dni oczy łzawiły – opowiada Ryszard Markiewicz.

- Tam są śmieci komunalne, które się rozkładają. Smród jest potężny. Współczuję tym ludziom. Domagamy się, żeby ktoś tą sprawą się zainteresował. Być może to jest problem, który przerasta naszych urzędników – dodaje Tadeusz Owczarek, przewodniczący zarządu rady osiedla Jerzmanowo.

Wysypisko istnieje od kilku lat, chociaż jest nielegalne. Rozrasta się, a mieszkańcy są bezradni. Zwrócili się o pomoc do urzędu miasta i innych instytucji. Jednak do tej pory nic się nie zmieniło.

- Procedury niestety trwają, natomiast urząd miejski robi wszystko, żeby to wysypisko stamtąd zniknęło. Wydaliśmy decyzję, że wysypisko ma zostać bezzwłocznie zlikwidowane oraz nałożyliśmy dwie kary – informuje Anna Bytońska z działu prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia.

- Nasi pracownicy odbyli tam wizję lokalną. Okazało się, że firma nie prowadzi zgodnej z prawem ewidencji odpadów, oraz że te odpady są magazynowane nielegalnie, bez zezwoleń. Zgłosiliśmy sprawę prokuraturze – mówi Paweł Karpiński, zastępca dyrektora Wydziału Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.

- Prokurator przedstawił Mariuszowi M. zarzuty nielegalnego składowiska odpadów, które zagrażało bezpośrednio życiu i zdrowiu ludzi, a także powodowało zniszczenia w świecie roślinnym i zwierzęcym. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, że cała ta sprawa jest zmową urzędników – dodaje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Właściciel wysypiska - Mariusz M. twierdzi, że nie robi nic nielegalnego. Próbowaliśmy się z nim skontaktować.  Niestety, bezskutecznie.

- Pani go nie znajdzie. Ukrywa się, bo ma kłopoty finansowe. Komornicy to się do niego pchają drzwiami i oknami. To jest taki cwaniak… praktycznie jest nie do ruszenia w tym momencie. Na siebie już nic nie ma, wyuczony jest w tych przekrętach. Z kim nie współpracuje, to za sobą pociągnie, pogrąży – powiedział nam sąsiad mężczyzny.*

* skrót materiału

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl