Staruszka zamknięta na posesji
Do redakcji Interwencji kilka dni temu zadzwoniła pani Teresa. Błagała o pomoc dla swojej matki, która przebywa na zamkniętej na klucz posesji swojego wnuka, któremu kilka lat temu za opiekę przepisała własny majątek. Jak okazało się, matka pani Teresy nie miała wody i od kilku dni nic nie jadła.
Pani Teresa z małej miejscowości Wola Chynowska poprosiła naszą redakcję o pomoc. Jej 83 - letnia schorowana matka, telefonicznie błagała córkę o jedzenie i picie. Pani Teresa nie mogła dostać się do rodzinnego domu.
- Furtka zamknięta, brama też. Mama jest w środku, nie mogę się dostać niestety, bo nie mam klucza, żeby wejść. Mama nie jest w stanie wyjść, bo ona leży - mówi Teresa Ślifirska, córka pani Marianny.
Staruszka ma czworo dzieci. Wraz z mężem w 2007 roku zdecydowali się przepisać gospodarstwo wnukowi, który miał się nimi dożywotnio opiekować. Przy naszej ekipie pani Teresa wezwała policję:
- Dzień dobry panu, ja potrzebuje pomocy, bo podjechałam tu pod posesje mamy, jest pozamykane, a mama wczoraj do mnie dzwoniła i błagała o pomoc. I nie wiem czy ona jeszcze żyje, a chciałam wejść do niej i zobaczyć - prosi w rozmowie telefonicznej z policją pani Teresa.
Razem z policją wchodzimy na posesję, w której przebywa matka pani Teresy - pani Marianna.
Policja: Możemy wejść porozmawiać chwilę z panią? Jak się pani czuje?
- Leżę - odpowiada pani Marianna.
Policjant: Wnuk do pani zagląda?
- Wcale, wody nie miałam, darłam się o wodę przez telefon. Dzwoniłam i nie odbierał i nie odbierał. Przyniósł mi później na wieczór, ale jedzenia już mi nie przyniósł. Nic nie jem już od paru dni.
Po chwili przyjeżdża również pan Krzysztof, wnuk pani Marianny.
Reporter: Pana babcia płacze, mówi, że jest głodna, że nie ma wody…
- Mnie nie było wczoraj i dzwoniłaś do mamy – mówi Krzysztof Ambroziak, wnuk pani Marianny.
Reporter: Dlaczego tu nie ma wody?
- Są awarie. To już jest przerdzewiałe, babcia dzwoni, że się leje. Przyjeżdżam i wszystko zalane - mówi pan Krzysztof.
Reporter: Kiedy babcia ostatni raz była myta?
- Od momentu jak ją przywieźli, to podejrzewam, że tyle co sama tu się umyła – mówi pan Krzysztof.
Reporter: Pięć tygodni…
Sytuacja jest dramatyczna. Skłócona rodzina przerzuca się odpowiedzialnością, kto ma opiekować się panią Marianną. Z pośrednictwem naszej reporterki doszło do porozumienia.
Reporter: Czy możecie spisać jakąś umowę, że wszyscy mogą wchodzić na ten teren?
- Ja wyrażam zgodę - mówi pan Krzysztof.
Reporter: Czy może pan dać to na piśmie, żeby pani Teresa nie bała się, że pan ją oskarży o wejście na teren ?
- Jak najbardziej – mówi pan Krzysztof.
Fragment oświadczenia pana Krzysztofa:
,,Oświadczam, że nie zabraniam wejścia do budynków mieszkalnych , gdzie mieszka moja babcia Marianna Ambroziak, dzieciom Marianny Ambroziak w celu odwiedzin babci. Zobowiązuję się do wymiany zamka w furtce i dostarczenie kluczy do furtki i bramy”
Po podpisaniu oficjalnej zgody na wejście do domu pani Marianny, pani Teresa i jej brat pojechali zawieźć mamie ciepłe jedzenie. Dzieci staruszki wierzą, że dramat ich matki się zakończy. *
*skrót materiału
Reporterka: Małgorzata Frydrych