Wjechali pod kombajn, zginęli na miejscu
W ubiegłym roku w Mławie doszło do tragicznego wypadku. Samochód osobowy wjechał pod kombajn. Wszystkie osoby z samochodu zginęły na miejscu. Przeżył tylko kierowca kombajnu – pan Marek Królikowski. I to właśnie on, mimo wielu wątpliwośći został oskarżony o spowodowanie wypadku.
Marek Królikowski jest rolnikiem. Ma pięcioro dzieci. Od wielu lat prowadzi duże gospodarstwo. 28 lipca 2013 roku roku pojechal swoim kombajnem na pole, do domu wracał około godziny 21.
- Poruszałem sie z prędkością może 10 kilmetrów na godzinę, nie spieszyłem się, Widziałem jak wyjeżdża bardzo szybko samochód ze wsi. Zdążyłem zdjąć nogę z gazu. Próbowałem zatrzymać kombajn, ale było już za późno - mówi Marek Królikowsk, który jest oskarżony o spowodowanie wypadku.
Daewoo Lanosem jechało trzech mężczyzn. Wszyscy zginęli na miejscu. Pan Marek na 48 godzin trafił do aresztu. Pan Marek uważa, że przyczynił się do tragicznego wypadku, ale nie zgadza się z opinią bieglego i decyzją prokuratury. Obie instytucje uznały, że to on ponosi wyłączną winę za to zdarzenie.
- Biegły napisał, że oni jechali z prędkością 90.29 km/h, nie wiem skąd on to wytrzasnął, bo sam biegły zrobił zdjęcia, gdzie licznik zatrzymał się na 130 - mówi pan Marek.
- Ze względu na wypadek ta wskazówka mogła ulec przemieszczeniu, to jest zupełnie niewiarygodne wskazanie - mówi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Pan Marek wskazuje także inne okoliczności, które jego zdaniem świadczą o nierzetelności prowadzonego postępowania. Zaraz po wypadku rolnik został zbadany na zawartość alkoholu. Był trzeźwy. Przebadano także ofiary wypadku.
- Było badanie i wskazuje, że kierowca jest po spożyciu alkoholu i ma 0.85 promila – mówi pan Marek - Od początku kierowcą miał być Tomasz L., potem nagle kierowcą jest Szymon M., potem znowu okazuje się, że kierowcą jest Tomasz L., tylko już jest trzeźwy, a Szymon M. jest pijany - mówi Agata Królikowska, żona pana Marka.
- Zmiany zachodziły na skutek pomyłki, do której doszło w czasie przeprowadzenia sekcji zwłok. Doszło do zamiany tożsamości, zarówno ciało jak i pobrana krew należała do pasażera. Prokurator zauważyl tę niekonsekwencję w opinii biegłej. Stwierdzono, że krew kierującego nie zawierała alkoholu, że był on trzeźwy w chwili wypadku – mówi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Prokuratura przesluchała świadkow, którzy mijali oba pojazdy tuż przed wypadkiem. Dotarliśmy do jednego z nich.
- Mijałem ich w rowie, a jak wracałem, to w rowie ich już nie było. Coś musiało być, że oni w taki piękny dzień, jaki wtedy był, siedzieli w rowie jadąc po prostej drodze. Ja widziałem ten kombajan z hederem - opowiada jeden ze świadków.
- Prokurator dysponuje zeznaniami tych świadkow. Są to trzy osoby, ale prokurator uznał, że nie są wytarczająco wiarygodne dowodowo. Są niespójne, są sprzeczności, a poza tym są bardzo subiektywne - mówi Iwona Śmigielska-Kowalska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Płocku.
Prokuratura uznała, że kierowca kombajnu ponosi wyłączna winę za tragiczny wypadek. Zdaniem pana Marka postępowanie było prowadzone jednostronnie, bo jeden ze zmarlych był osobą znaną w Mławie.
- Pan Marek L. był zastępcą komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Mławie - mówi pan Marek.
Rodziny ofiar wypadku nie chcą rozmawiać o sprawie przed kamerą. Dla nich to wciąz zbyt bolesne.
- Oni się nie mogą bronić, jakby chociaż jedna osoba przeżyla, to byłoby inaczej. Oni go nawet nie widzieli - mówi rodzina jednej z ofiar.
- Jakbym wiedział, że coś takiego stanie się, to wolałabym ten kombajn na polu zostawić – mówi pan Marek. *
*skrót materiału
Reporterka: Paulina Bąk